poniedziałek, 28 marca 2016

17. Skomplikowana wygrana.

    Leżała na łóżku, zastanawiając się czy dokonała dobrego wyboru. Przekazała policji groźbę, którą dostała, a także powiedziała kogo podejrzewa. Policja zaczęła całe swoje protokoły, całą papierkową robotę. Niestety złe przeczucie nie odeszło. Nie wróżyło to dobrze, zważywszy na to, że to dziś miała się odbyć walka o Yure. Nie miała żadnej linii obrony. Nie miała żadnego pomysłu. Szła zielona jak paprotka na wiosnę. A dlaczego? Bo wiedziała, że przegra. To jest jedna z tych spraw, których nigdy by się nie podjęła gdyby nie to, że dotyczy jej osoby.
    Z głębin własnego umysłu wyciągnął ją dźwięk otwieranych drzwi. Stał w nich szarowłosy, wysoki mężczyzna. Kiedy był u niej cztery dni temu powiedziała mu o pozwie, a dwa dni temu kiedy odwiedził ich Johanson, adwokat Sasuke, również był. Widział jak po jego wyjściu  jej organizm mówi jej najprościej jak mógł, że to nie jest na jej zdrowie. Hatake również dowiedział się co nieco o adwokacie. Niestety potraktował to jak wyzwanie, mimo że wiedzieli, że to nie wypali. Kakashi również był obdarzony szóstym zmysłem adwokata.
    - Przyniosłem ci tak zwaną przepustkę. Po rozprawie wracasz tutaj.
    - Mhm. - rozejrzała się za jakąś torbą z ubraniami czy czymś w tym rodzaju - Kakashi...Powiedz, że masz moje ubranie.
    - Nie. Emma ci je przyniesie za chwilę.
    Jak na zawołanie weszła brunetka z torbą. Torbę położyła na łóżku, ale coś w jej spojrzeniu nie pasowało. Było w nim zmęczenie, tęsknota, żal i niezdecydowanie.
    - Kakashi... - nie odwracała spojrzenia od oczu brunetki - możesz nas zostawić same ?
    Mężczyzna skinął głową. Zanim wyszedł Sakura podziękowała mu. Razem z zamknięciem drzwi z oczu Emmy poleciały łzy. Różowo włosa natychmiast ją przytuliła. Wiedziała co czuje. Ją też kiedyś ktoś przytulał. Nią też targały różne emocje.
    - Emma...Musisz mu powiedzieć. - szeptała.
    - Nie mogę. Boję się.
    - Emma. - odsunęła ją od siebie na długość ramion - Emma. Spójrz na mnie. Zobacz w jakim miejscu jestem. Jeżeli mu nie powiesz za cztery lata będziesz w tym samym miejscu. Będziesz szła na rozprawę wiedząc, że nie masz najmniejszych szans ją wygrać. Wiedząc, że twój syn nie chcę z tobą mieszkać.
    Brunetka zdjęła z ramion dłonie prawniczki, po czym podała jej torbę.
    - Za półtorej godziny masz rozprawę. Ubieraj się.
    Z tego słynęła Emma Veal. Nieprzewidywalna. Zmienna jak pogodna. Zakręcona. Jedna cecha była znana tylko najbliższym - wrażliwa. Brunetka, która na co dzień była gorsza od zimnej zołzy, była bardzo wrażliwą osobą.
    Wyciągała z torby rzeczy od razu je ubierając. Nie pamięta kiedy ostatnio miała na sobie jeans'y. Założyła szybko czarne buty na płaskiej podeszwie, musztardową bluzka z krótkim rękawkiem i ażurowy kardigan do kolan. Wyglądała dobrze i ku jej zdziwieniu dobrze się w tym czuła. Gotowa skinęła głową na kobietę siedzącą na krześle.
    Była gotowa na przegraną.

    - Wysoki Sądzie, moja klientka stawiła się na sprawie, jednakże nie może zeznawać.
    Szarowłosy wyszedł za blatu i podał sędziemu dokumenty.
    - A to czemu? Dlaczego Pani Haruno nie będzie zeznawać, panie....
    - Hatake. Kakashi Hatake. Adwokat Pani Haruno.
    Minęło niespełna pięć minut odkąd weszli na salę. Adwokat Haruno na dzień dobry wyłączył jawność, więc dziennikarze zostali odprawieni z kwitkiem. Nie umknęło jego uwadze, że jest o wiele bledsza i zmęczona. Siedziała wpatrzona w swoje dłonie splecione na blacie. Każdy by powiedział, że słucha, ale wiedział, że była nieobecna. Nie odzywała się. Nie ruszała. Była tu tylko ciałem. Sam zbytnio nie słuchał dopóki nie doszło do tego, że Sakura nie będzie zeznawać. Nie złoży żadnych wyjaśnień.
    - Na sali obecny jest lekarz Pani Haruno, który ma kontrolować jej stan w czasie procesu.
    Widział jak mężczyzna siedzący dokładnie za Sakurą wstaje i kiwa głową.
    - Czy może Pan potwierdzić słowa Pana Hatake? - spytał siwy mężczyzna siedzący na najwyższym i najbardziej widocznym miejscu.
    - Tak. Pani Haruno nie jest w stanie zeznawać.
    - Wyjaśni nam pan dlaczego? - spytał Johanson.
    Johanson był specjalistą od takich spraw. Kiedy tylko dostał sprawę przeciwko Haruno ucieszył się jak dziecko. Był mężczyzną po czterdziestce. Nie mającym rodziny, ani żony. Był sam. Całe życie postawił na swoją karierę, która szła jak najlepiej dopóki na placu boju nie pojawiła się różowo włosa i nie pokonała go w jakieś słynnej sprawie. Jego pewne zwycięstwo stało się jej, przez to że nie docenił wroga.
    - Obowiązuje mnie tajemnica lekarska.
    - Może Pani Haruno powie czemu nie chce zeznawać. - zasugerował Johanson.
    - Wysoki Sądzie. - Hatake podniósł się z krzesła - Nie wydaje mi się żeby ta sprawa dotyczyła tego dlaczego moja klientka nie może zeznawać, a Pan Johanson ciągle do tego nawiązuje. Nie będę już mówił, że to między innymi zasługa Pana Johansona, że moja klientka nie jest w stanie zeznawać.
    - To jak nie jest w stanie zeznawać to nie jest w stanie zajmować się czteroletnim dzieckiem!
    - Wysoki Sądzie! Przejdźmy do sprawy, bo na razie to roztrząsamy zdrowie mojej klientki.
    - Zdrowie Pana Klientki jest jednym z argumentów za ograniczeniem praw rodzicielskich i uznaniem, że miejscem zamieszkania dziecka jest miejsce zamieszkania mojego klienta.
    W ten sposób zaczęła się walka.

    - Pani Haruno...
    Johanson stał na środku sali rozpraw z plikiem kartek w dłoni. Spojrzała na Sasuke, ale on patrzył w okno pod sufitem. Kiedy skierowała swoje spojrzenie na osobę, która wręcz domagała się jej uwagi.
    - Pani Haruno...Pani Haruno..Sakuro.
    - Wysoki Sądzie, nie przypominam sobie, żeby moja klientka i Pan Johanson przeszli na "ty"
    - Panie Johanson przywołuje Pana do porządku.
    Mężczyzna skinął pokornie głową.
    - Możesz nie odpowiadać na pytanie lub pytania. - zwrócił się do Sakury szarowłosy.
    - Pani Haruno. Wyjaśni Pani nam może tę lukę w pańskim życiorysie? - podniosła na niego swoje zszokowane spojrzenie.
    Miało zniknąć z akt. 
    Spojrzała na Sasuke, który uparcie się jej przyglądał i wiedziała już czyja to była sprawka. Kakashi również się wyprostował jak struna. Sam sędzia był w nie lepszym stanie.
     Sędzia Thomas Christopher Buck. Znała go właśnie z "luki w życiorysie". Sądził tych, którzy odpowiadali za to, że coś poszło nie po ich myśli. Błąd w sztuce. Ładnie się to nazywa, ale ci ludzie nadal siedzą w więzieniach. Chodziło o wiele więcej rzeczy, ale tylko wtajemniczeni wiedzieli o co chodziło tak na prawdę. Między tymi ludźmi znajdował się właśnie Sędzie Thomas Christopher Buck.
    Poklepała Kakashi'ego w przedramię, na co ten od razu się pochylił. Podniosła teczkę, która leżała przed nimi i zasłoniła im usta.
    - Wnieś o oddalenie pytanie, z powodu braku związku ze sprawą. - wyszeptała.
    - Nie oddali... - zanim zaczął cały swój wywód uzasadniający dlaczego ma rację odłożyła teczkę i usiadła tak jak poprzednio.
    Kakashi spojrzał na nią.
    - Wnoszę o oddalenie pytania. - powiedział donośnym głosem.
    - Z jakiego powodu? - zapytał sędzia takim głosem jak by liczył na to.
    - Brak związku ze sprawą.
    Sędzie patrzył chwilę na Kakashi'ego tak jakby myślał nad tym co ma zrobić, lecz Sakura widziała w jego czach że podjął decyzję już dawno temu.
    - Oddalam.
    Johanson podniósł dokumenty trzymane w dłoni, po czym położył je przed Sakurą.
    - Da Pani radę przeczytać zakreślony na żółto fragment?
    Wzięła drżącymi dłońmi dokumenty.
    - Dziecko nie posiada więzi emocjonalnej z matką... Na pytanie dlaczego mówi mamo odpowiada, że tak mu kazano.
    Do oczu napłynęły jej łzy.
    - Pani Haruno sama wyraziła zgodę na badanie przez poradnię psychologiczną. - powiedział na jednym tchu, kiedy widział, że jego rywal już podnosi się by zaoponować. Wziął dokumenty z powrotem.
    - Pani Haruno naraziła syna na niebezpieczeństwo swoją sławą. Groźby wysyłane są do jej syna. Jego bezpieczeństwo przy jej boku to bardzo dobry temat do dyskusji...Tryb życia gwiazdy adwokatury sprawia, że nie ma czasu dla dziecka... Życie prywatne jest tak rozwiązłe...
    - Sprzeciw wysoki sądzie ! Życie prywatne mojej klientki nie jest sprawą Pan Johansona. Jej tryb życia także, a o sławę się nie prosiła...
    Była na granicy. Granicy własnej wytrzymałości. Granicy spokoju. Granicy płaczu.  Dolna warga drżała jej jak nigdy. Nie wiedziała jak ma się uspokoić. Nie dawała rady. Czuła, że odkąd weszła tylko na salę jest bombą z czasomierzem, który pędził z zawrotną szybkością. Chciała wstać i krzyczeć jak bardzo jest w błędzie, lecz nie mogła. Od kiedy wyciągnął jej "lukę w życiorysie" ból w klatce powrócił. Widziała starania Kakashi'ego. Widziała jak Sasuke ją obserwuje od pytania o słyną "lukę w życiorysie".
    Odruchowo położyła dłoń na klatce kiedy ból coraz bardziej się nasilał. Znowu nie mogła złapać powietrza, tak jakby od niej uciekało. Znowu cały świat wirował. Chciała wstać i wyjść by zaczerpnąć powietrza, jednak przestawała je czuć. Jej upadek wywołał niemałe zamieszanie. Lekarz zjawił się przy niej w mgnieniu oka. Kakashi dzwonił po karetkę. Wszystko działo się tak szybko. Walka o każdy oddech. Słuchanie się lekarza było tak trudne, kiedy ją opanowała panika.

    Widział jak walczyła o każdy oddech. Jak jej ciało przechodziły skurcze. Wyginało się w sposób nienaturalny. Wszystko widział, ale nic nie rozumiał. Nigdy nie słyszał o jakichkolwiek problemach zdrowotnych oprócz tych kiedy jej pilnował. Nie wiedział kiedy pojawili się ratownicy. Słyszał jak mówili, że jej serce stanęło. Na chwilę b y ł a Sakurą. Widział cień ulgi na twarzy Kakashi'ego kiedy wzięła głęboki wdech po tym jak potraktowali jej serce elektrycznością. Głowa kiwała jej się na boki. To były sekundy, kiedy założyli kołnierz. Ułożyli jej ramiona i na specjalnym łóżku zabrali ją stąd.
    Na salę weszła kobieta i podeszła do Kakashi'ego. Była zdenerwowana, cała się trzęsła.
    - Wiesz dobrze, że już postanowiła. To była kwestia czasu, ale teraz wiem, że nie będzie czekać.
    - Porozmawiamy później, Emma. Wątpię, żeby chciała, aby on o tym wiedział. - skinął na postać   Sasuke opierającą się o blat za którym spędził ostatnią godzinę albo może i więcej.
    Kiedy kobieta zdała sobie sprawę, z jego obecności podeszła uderzyła go z otwartej dłoni w twarz.
    - To wszystko jest twoją winą - syknęła po czym razem z mężczyzną opuściła salę.
    Zdawał sobie sprawę, że nie fanie postąpił mówiąc adwokatowi o tej czarnej karcie w jej historii, o Garze, Neji'm i Sasori'm, o jej trybie życia. Powinien grać fair, ale nie był w stanie. Złość jaka opanowała go po tym jak dowiedział się, że była na kolacji z tym przeklętym prawnikiem od rozwodów, była nie do opanowania nawet dla niego. Nie był taki wściekły nawet wtedy, kiedy dowiedział się, że jego była żona go zdradza.

    Po raz kolejny leżała podpięta do tylu urządzeń. W głowie tłukły jej się słowa, które przeczytała. Nawet lekarz, który po raz kolejny prosił by zmieniła pracę, otoczenie, odpoczęła od tego wszystkiego - niknął gdzieś w potoku jej myśli. Wiedziała, że miał racje. Nawet zrobiła już pierwsze kroki ku temu. Spojrzała na zegarek w telefonie. Widziała nie odebrane połączenia od Sasuke, ale nie miała siły z nim rozmawiać.
    - Sakura? - blond głowa ukazała się w drzwiach - Mogę?
    - No pewnie, Hana.
    Za pomocą przycisku na bok łóżka zmieniła pozycje z leżącej na siedzącą.
    - Mam to o co prosiłaś. - podała jej laptop i teczkę.
    Magiczna teczka zatytułowana w myślach " Plan awaryjny ". Wiedziała, że kiedyś nie będzie mogła już być prawnikiem. Musiała mieć plan B, z tego słynęła. Kobieta, która ma plan awaryjny do planu awaryjnego. Zaśmiała się w myślach.

    Stał przed szpitalem i nie wiedział co z sobą zrobić. Wejść? Odejść? Czuł się jak dziecko wpuszczone do labiryntu i musiało zdecydować, którą drogę wybrać. Nie lubił czegoś takiego, ale czuł, że musi dowiedzieć się co z nią. Dlaczego tu jest. Musiał z nią porozmawiać, ale coś go powstrzymywało. Na jego szczęście los zesłał mu blondyna, który właśnie wychodził z budynku.
    - Naruto
    - Hej, Sasuke. Co tam? - blondyn uśmiechnął się na powitanie - Sakura leży na 3 piętrze, pokój 358.
    - Super, dobrze wiedzieć. Nie wiesz jak się czuje?
    Sasuke nigdy nie widział tego rodzaju uśmiechu na twarzy człowieka, który ciągle emanował szczęściem. Przyglądał mu się uważnie, po czym zaśmiał się.
    - Nie powiem ci co u niej, bo wtedy nie wejdziesz tam nigdy - widząc jak Sasuke otwiera usta dodał - nie wmówisz mi, że właśnie do niej idziesz, bo stoisz tu od godziny.
    Sasuke spuścił głowę, kopnął jakiś kamień leżący niedaleko.
    - Schowaj dumę do kieszeni i przynajmniej zapytaj pielęgniarkę. - poklepał go po ramieniu i odszedł.
    Spojrzał na budynek po raz ostatni i przekroczył próg. Momentalnie dopadł go zapach środków dezynfekujących, leków i słodki, metaliczny zapach krwi. Dzięki Naruto nie musiał się wykłócać z jakąś pielęgniarką o numer sali w której leżała. Zrezygnował z windy i poszedł schodami. Chciał jak najbardziej odwlec ten moment kiedy stanie z nią twarzą w twarz.
    Drzwi prowadzące na trzecie piętro były lekko uchylone. Widział przez szparę, że sala Sakury jest dokładnie na przeciwko pielęgniarek. Przy drzwiach stał ochroniarz rozmawiający z kimś. Sala w której leżała kobieta posiadała okno dokładnie na przeciw łóżka. Widział jak śmiała się z Hinatą i kobietą, której nie znał. Już dawno nie widział jej takiej szczęśliwej. Zszedł piętro niżej, gdzie mieściła się ginekologia i położnictwo.
    Świetnie. Lepiej być nie może. 
    Jego myśli opanował widok, jak widział przez chwilę. Szczęśliwa. Uśmiechnięta od ucha do ucha. Taką jak ją pamiętał. Była wspaniała na swój sposób. Przypomniała mu sytuację sprzed paru lat, gdzie była równie uśmiechnięta i szczęśliwa.
    Leżeli na kocu niedaleko Uniwersytetu, gdzie studiowali. Wpatrzeni w niebo, dyskutowali o kształcie chmur. Zawsze widziała to czego  nikt inny nie mógł. Ona wpatrzona i cały czas mówiąca, nie zauważyła kiedy przyglądał się jej twarzy. Cudowne zielone oczy, które nie miały dna. Długie do pasa różowe włosy. Rzęsy, długie jak marzenie. Pełne usta. 
    - Sasuke. - ich cudowną chwilę przerwała blondynka podchodząca do nich - mógłbyś pożyczyć mi książkę od prawa administracyjnego? Swoją zostawiłam w domu. 
    Spojrzał na nią jak na kretynkę, ale nim zdążył się odezwać zrobiła to jego ukochana pyskata buzia. 
    - Co za niespodzianka! Nie ma to związku z tym, że czaiłaś się od ponad... - spojrzała na zegarek - godziny, żeby podejść i zapytać o książkę, którą notabene masz w dłoni.  
    Twarz dziewczyny stała się purpurowa i natychmiast odeszła. Zaśmiał się i lekko pochylił się nad jej uchem. 
    - Zazdrośnica. - musnął jej usta...
    W uszach dzwonił mu jej śmiech, który od bardzo dawna nie był wywoływane przez niego.
    Jego uwagę przykuła różowa teczka leżąca obok niego. Idąc do dyżurki otworzył teczkę. Stanął jak wryty. Wszystkie jej dane, badania i USG. Wszystko to świadczyło o tym, że właśnie kończyła trzeci miesiąc ciąży. Zawrócił i biegiem pokonał drogę na trzecie piętro. Wpadł jak burza i nawet ochroniarz nie zdążył go zatrzymać.
    - Jesteś w ciąży? - zasyczał.
    Dopiero teraz zauważył, że kobiety, które były zniknęły.
    - Dzień dobry, Sasuke. Też mi cię miło widzieć. - kiwnęła na mężczyznę, który był gotowy wyrzucić go za drzwi.
    - Jesteś w trzecim miesiącu ciąży?! - prawie, że wywarczał.
    - Nie.
    - Tu są twoje wyniki. - rzucił jej teczkę na kolana.
    Nadal na niego patrząc, wzięła dokumenty.
    - Nie jestem w ciąży. - podała mu swoją kartę, która wisiała na ramie łóżka, gdzie dobitnie świadczyło, że nie jest. - Nie tylko ja nazywam się Sakura Haruno, po za tym ktoś mógł podać fałszywe dane. - zabrała mu swoją kartę - Teraz opuść tę salę. Nie będę z tobą więcej rozmawiać bez obecności Kakashi'ego lub Emmy.

    Widziała jak opuszczał salę wściekły. Kolejna rozmowa, która nic nie zmieniła a tylko pogorszyła stosunki między nimi. Co gorsza wiedziała, że powie o tym fakcie Itachi'emu. On od razu skojarzy o kogo chodzi. Może w mieście była jedna Sakura Haruno, ale nazywano w ten sposób jeszcze jedną osobę. Jej prawą rękę, która dziwnym trafem wzięła rok wolnego. Nie sądziła, że może być aż tak nie rozsądna.
    - Czyś ty kompletnie zwariowała kiedy podawała moje dane jako twoje u lekarza? - zasyczała do telefonu, kiedy usłyszała Emme.
    - Co? 
    - Trzymam twoją teczkę ciążową. Sasuke ja znalazł. - westchnęła - Musisz mu powiedzieć. Inaczej Sasuke powie co znalazł, a wiesz, że on do głupich nie należy.
    - Połączy fakty. - szepnęła przez telefon. - Załatwię to. 
    Wiedziała, że nic mi nie powie. Mogła przygotowywać się ile by dusza pragnęła, ale kiedy stanie przed nim i będzie musiała powiedzieć, obezwładni ją strach i prędzej ucieknie.
    Na korytarzu zrobił się niesamowity hałas, ludzie uciekali gdzie mogli. Chowali się pod i za wszystkim czym się tylko zmieścili. Cały ten popłoch wywołał mężczyzna z zdjęcia, które parę dni temu przekazała policji. Zobaczył ją. Podniósł ramię i wycelował w nią z broni, którą dopiero dostrzegła.
    Przed oczami przeleciało jej w ciągu sekundy całe życie. Ojciec. Matka. Tsunade. Jiraiya. Szkoła. Studia. Sasuke. Misja. Yura. Neji. Itachi. Nana. Emma. Każdy, kto kiedykolwiek pojawił się w jej życiu choć na mała chwilkę. Ledwo dostrzegalny ruch palca na spuście. Kula z hukiem opuściła.   Zamknęła oczy, a w uszach słyszała głos Sasuke.
    
    - Nie odchodź ! Błagam cię ! Potrzebuję cię ! - krzyczał kiedy ona odchodziła. - Sakura ! 

    Nie wiedział kiedy minęły te wszystkie dni. Prawie miesiąc temu stał na tej samej sali jak kołek i patrzył jak dwóch ubrano na czerwono mężczyzn stara się przywrócić do życia matkę jego dziecka. Nie widział się z nią odkąd oskarżył ją o stan błogosławiony. Co różniło tę chwilę od tamtej? Mały szczegół w postaci jej osoby. Poprzednio siedziała obok Kakashi'ego na swoim miejscu. Była obecna. Natomiast teraz, twarz Kakashi'ego wyrażająca zdezorientowanie i uporczywe wpatrywanie się w godzinę na telefonie, wskazywała, że on sam nie miał bladego pojęcia gdzie ona jest.
    Rozprawa zaczęła się pięć minut temu. Wszyscy czekali, gdyż szarowłosy zapewnił, że prawniczka stawi się. Wyszła z szpitala i czuje się dobrze.
    - Wysoki Sędzio. - swoja uwagę starszego mężczyzny skupił na sobie Johanson. - Pani Haruno widocznie zmieniła zdanie i nie stawi się na rozprawie.
    - Panie Hatake. Gdzie pańska klientka?
    Szarowłosy wstał, spojrzał ostatni raz na zegarek.
    - Przykro mi, Wysoki Sądzie, nie mam bladego pojęcia. - odparł zrezygnowany.
    Sędzia wziął wdech. Nagle drzwi od sali otworzyły się i stanęła w nich Sakura Haruno. Kakashi wypuścił powietrze z ulgą, po czym usiadł. Weszła pewna siebie na salę. Musztardowe spodnie. Czarna lejąca się bluzka i odgłos jej ulubionych czarnych szpilek. To była Sakura Haruno jakiej nikt dawno nie widział. Spokojna. Pewna siebie zajęła miejsce obok swojego adwokata.
    - Witamy Pani Haruno. Może nam pani wyjaśni co spowodowało spóźnienie?
    Sędzia pochylił się w jej stronę. Widział błysk w oku swojego adwokata. Szykował się do ataku. Nie wiedział tylko, że jej spokój to tak zwana cisza przed burzą. Każdy kto ją znał, wiedział, że za chwilę wyskoczy z jakąś bombą. Jedno pytanie wisiało w powietrzu. Jakiego kalibru będzie ta bomba?
    - Korek, Wysoki Sądzie. - odpowiedziała wstając, mężczyzna skinął głową po czym chciał już pozwolić jej usiąść, ale go ubiegła - Mogę coś powiedzieć ? - sędzia skinął głową - Zgadzam się na ograniczenie praw rodzicielskich.
    - Słucham?! - zagrzmieli jednocześnie Johanson, Hatake i Uchiha.
    Każdy z nich miał własny powód. Johanson nie chciał takiej łatwej wygranej. To było dla niego zbyt proste. Planował męczyć ją co najmniej jeszcze dwie, może trzy rozprawy i odnieść sukces. Hatake, natomiast nie chciał tak łatwo przegrać. Chciał walczyć do upadłego. Do ostatniej kropli krwi. Wiedział, że przegra, ale wolał wrócić na tarczy. Uchiha nigdy nie spodziewał się, że ona się podda. Nie wierzył, że się podda.
    - Moja klientka nie jest w pełni władz... - zaczął Hatake wstając z krzesła.
    - Siadaj, Hatake - syknęła cicho - Jestem w pełni sił i władz umysłowych - oświadczyła. - Zgadzam się na organicznie praw rodzicielskich, o ile tylko mój syn będzie mógł się ze mną widzieć. Ustalilibyśmy z Sasuke, kiedy bym mogła go zabierać lub odwiedzać.
    - To nie koncert życzeń, Pani Haruno - powiedział Johanson.
    Spojrzała na czarnowłosego.
    - Jeżeli tylko Sasuke Uchiha, sądzi, że będzie dla niego lepszym rodzicem, opiekunem, będzie lepiej chronił go przed światem i niebezpieczeństwem, nie mam prawa mu tego zabraniać. Dziękuję, Wysoki Sądzie. Wpłacę kwotę za obrazę sądu w sekretariacie.
    Wyszła za blatu, gdzie siedział zszokowany Hatake. Wzięła torbę. Po czym po niedługiej przerwie znowu słychać było odgłos jej szpilek na parkiecie jaki znajdował się w sali rozpraw.
    - Dlaczego ? - Sasuke wstał jak poparzony.
    Nie rozumiał jej. Nie rozumiał dlaczego tak postąpiła. Dlaczego pozwoliła mu wygrać? Obróciła się i spojrzała mu w oczy. Uśmiechnęła się, tak jak tylko ona potrafiła.
    - Nie będę bić się o dziecko. - wzruszyła ramionami jak by to było oczywiste - Uważasz, że będziesz lepiej się nim zajmował. Dobrze. Yura chce mieszkać z tobą. Dobrze. Ja chcę mieć z nim tylko kontakt. Skontaktuje się z tobą w tej kwestii.
    Sasuke z wrażenia, aż usiadł. Nikt nie mógł się otrząsnąć z tego co powiedziała Haruno. Nikt nie spodziewał się takiego przebiegu zdarzeń. Johanson...Hatake...Sędzia Buck...Sasuke. Każdy był święcie przekonany, że będzie walczyć do upadłego, a w końcu jak to ona - wyciągnie jakiegoś asa z rękawa i wygra. Jak grom z jasnego nieba spadło na czarnowłosego to co zrobiła.
    - Wygrała - wyszeptał, lecz cisza jaka była w sali sprawiła, że wszyscy to usłyszeli.
    Wygrała, choć przegrała. Paradoks życia. Pamiętał jak sama mu kiedyś powiedziała, że przegrana w wielki stylu może być największą wygraną.


Od Autora: Zacznę od przeprosin dla wszystkich prawników. Może nie całkiem tak powinna wyglądać rozprawa, może coś pomyliłam w przepisach, ale nie o to w tym rozdziale chodziło. Przepraszam wszystkich lekarzy jeżeli coś się nie zgadza z faktycznym stanem rzeczy jeżeli chodzi o medycynę. W razie czego czekam na opinie, więc zapraszam do komentowania.
Bardzo zastanawia mnie co sądzicie o rozdziale? Jak tam podoba wam się Sakura? Co sądzicie o Sasuke? A może coś na temat Emmy? Właśnie co do Emmy. Mam co do niej wielkie plany. Może jest to postać drugoplanowa do której nie jesteście w ogóle przywiązani, ale Emma i Itachi będą mieli wpływ na Sakurę i Sasuke.


8 komentarzy:

  1. Woah... Tego nie spodziewałam się po Sakurze.
    O ile w anime jej nie lubiłam, tak w twoim opowiadaniu wolę ją od Sasuke. Ja rozumiem... To jest Uchiha. Ma swoją dumę. Ponoszą go emocje. NO ALE JAK MOŻNA BYĆ TAKIM DUPKIEM?! :-:'
    Ogólnie to #TeamSakura :')
    Nie mogę niewspomnieć o tym, iż moje serduszko pękło, gdy Sasuke oznajmił Saki, że Yura nie chce z nią mieszkać. No i to co Johanson dał jej do przeczytania... Łzy w oczach. A moment, gdy Emma spoliczkowała tego dup... Sasuke? Boże. Chcę być na jej miejscu w tym momencie. Tak bardzo. Bardzo.

    Pozdrawiam i ślę duuuuuuużo weny :*

    Su♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nikt się tego nie spodziewał.
      Jesteś pierwszą osobą, która lubi Sakurę. O.O Nawet ja czasem jej nie lubię.
      Sasuke to Sasuke. Chciałabym ci powiedzieć tak wiele o jego postaci, ale co ja bym później napisała w notce? :)
      Jest dupkiem i będzie dupkiem, ale mniejszym :D
      Buziaki:* Jak się postaram to może jeszcze coś wam wstawię. :)
      Ale to się zobaczy, jak wyjdzie.

      Usuń
  2. Cześć!
    W końcu postanowiłam przeczytać notkę ;)
    „Na pytanie dlaczego mówi mamo odpowiada, że tak mu kazano.” - Nie rozumiem. W jakim sensie? Kto Yurze kazał tak powiedzieć? Sakura?
    „Życie prywatne jest tak rozwiązłe...” - Ha ha ha ha ha ha dobrze jej tak *.*
    ODKĄD – razem. NIEMAŁE – razem. (Nie z przymiotnikami w stopniu równym piszemy łącznie.) JAKICHKOLWIEK – razem.
    Szarowłosy pisze się razem. Ja sama miałam z tym problemy, bo Office podkreśla to jako błąd, ale to przez kolor włosów. Weź napisz: brązowowłosy, lub czarnowłosy. Nie podkreśli Ci ;)
    Hahaha jakoś przeczuwałam, że Sakura wyjdzie z rozprawy cało :D nieźle ;)
    Sasuke – nie przeszkadzał mi w tym rozdziale. Ani nie podobał, ani nie wkurwiał. Był taki obojętny.
    Sakura – aż nie mogę uwierzyć, ale byłam z niej zadowolona. Z jej zachowania, z akcji o ciąży XD i z postępowania :)
    Dlaczego przeczuwam, że Emma zejdzie się z Itachim a Sakura i Sasuke idąc przykładem „dojrzalszych” również się zejdą? Mam nadzieję, że nie!

    Ja kończę. Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam twoje komentarze :)
      Wszystko będzie wyjaśnione i poprawione.
      Sakura jest jak kot - zawsze spada na cztery łapy.
      Jesteś zadowolona z Sakury!?
      Ludzie w morzu wyschła woda! Ziemia się zatrzymała!
      Czym cię tak "zadowoliła" postawa Sakury?
      Emma zejdzie się z Itachim - tak. To nie ma co ukrywać.
      Ale Sasuke i Sakura jeszcze długo nie będą razem.
      Buziaki :*

      Usuń
  3. Czytam!
    (Co tam toksykologia jutro o 8 rano xD)
    Się porobiło chociaż jakoś tak dziwnie jest mi sobie wyobrazić Sakurę i Sasuke "bijących się" w sądzie o dziecko.
    Trochę też nie kminię tego: „Na pytanie dlaczego mówi mamo odpowiada, że tak mu kazano.” <--które dziecko tak mówi xD
    Sakurę i jej stan psychiczny zostawiam bez komentarza.
    Uchiha to taki dupek! Niestety kobiety kochają drani...
    Emma rządzi! Nie ma jak walnąć Uchihę prosto w twarz! To działa tak oczyszczająco,że chyba sama kogoś uderzę xD
    Może nie jestem lekarzem, ale...
    Ratownicy na miejscu zdarzenia powinni najpierw sprawdzić stan świadomości (avpu) poszkodowanej, następnie skala glasgow. W momencie stwierdzenia NZK (nagłe zatrzymanie krążenia) powinni wyciągnąć defibrylator, ustawić na 360J i wyładować.Każdy powinien się odsunąć. Gdzie wgl podziało się podstawowe przywracanie funkcji życiowych? Proste 30 uciśnięć na 2 wdechy. Podawane leki, emocje, reakcję innych ludzi. Miałam wrażenie,że nikogo nie obeszło to,że Sakurze stanęło serce. No i dlaczego doszło do zatrzymania akcji serca?
    Migotanie komór? Częstoskurcz komorowy bez tętna? Coś innego? Sam stres tak nie działa.
    Ponieważ serce samo z siebie nie staję. :P
    Dobra koniec bełkotu medycznego xD
    Czepiam się, wiem xD
    Sakura jest dla mnie niewiadomą. Po części zachowuje się jak osoba z rozszczepieniem jaźni. :O xD
    Ogółem jestem w szoku,że Sakura odpuściła walkę w sądzie, co z tego,że przegrana w wielki stylu, to i tak przegrana, ponieważ stawka była wysoka.
    Jestem ciekawa jak Sasuke poradzi sobie z bycie tatą 24/7.
    No i sprawa z Emmą i Itachim, hmmm.... będzie ciekawie.
    Czekam na następny rozdział :P
    A u mnie? No cóż xD Jak tylko się ogarnę i znajdę trochę czasu biorę się za pisania, tak więc mam nadzieję,że w tym miesiącu :)
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystko będzie wyjaśnione...
    Uchiha to dupek. Zgadzam się, ale Sakura nie jest lepsza.
    Tak, Emma jest niesamowita. Poznacie ją bliżej w kilku najbliższych notkach.
    Okey..Widzę, że mamy tu przyszłego ratownika ! :D
    Przepraszam za wpadkę. Następnym razem jak będę pisać coś podobnego będę wiedziała do kogo się zgłosić.
    Niebawem wyjdzie, dlaczego Sakura przegrała z własnej woli.
    Czekam z niecierpliwością na rozdział u ciebie :)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. No, ale w końcu co z Emmą i Itachim? Sasuke nic nie powiedział? Zachowanie Emmy jest irracjonalne. Jak urodzi dziecko to będzie je przed Itachim ukrywać i znowu będą razem? xD Dlaczego nie chce mu powiedzieć? Co jej to da? Trochę za szybko akcja poleciała. No ale może teraz skupisz się na ważniejszej części. Daj więcej Naruto. Nie wiem dlaczego autorzy fanficów gdy piszą o Naruto i Hinacie to wsadzają mnóstwo Sasuke i Sakury, a gdy jest na odwrót to Uzumaki i Hyuuga prawie w ogóle albo i wcale się nie pojawiają.

    OdpowiedzUsuń

Dzięki, że doceniasz moje starania. Mam nadzieje że zawitasz tu jeszcze nie raz...:)

Followers