piątek, 4 marca 2016

15. " O ja ciesz pierdziele"

    Pierwszym, co usłyszała zaraz po przebudzeniu się na kanapie w własnym domu, była rozmowa. Dwa męskie głosy. Wyszła spod koca i usiadła. To był bardzo kiepski pomysł. Dopóki leżała nie odczuwała skutków wczorajszego „zapomnienia”, ale zupełnie inaczej było kiedy podniosła głowę, a jej pijany jeszcze błędnik zaczął szaleć. Zamknęła oczy, głęboko oddychając. Wstała i po omacku doszła do źródła dźwięku. 
    - Dzień dobry - ton był stanowczo za wysoki, na jej struty organizm. 
    - Zamilcz. - warknęła. 
   - Poczekaj. - słyszała jak mechanizm w żaluzjach zaprotestował. - Teraz możesz otworzyć oczy. 
    Ostrożnie otworzyła oczy i pierwszym, co zobaczyła, był obrazek, jakiego by się nigdy nie spodziewała. Mam omamy. Zbyt dużo alkoholu. 
    - Mama! - wykrzyknął Yura, jedzący śniadanie. 
   - Kochanie, nie tak głośno. - szepnęła, uśmiechając się i zajmując miejsce obok chłopca. - Mama bardzo źle się czuje. - pogłaskała go czule po głowie. 
    - Jesteś przeziębiona? - powiedział już normalnym tonem. 
  - Raczej porządnie struta. - szepnął konspiracyjnie Neji do Sasuke, po czym oboje uśmiechnęli się za swoich kubków kawy.  
    Zgromiła ich spojrzeniem. 
    - Przejdzie mi do jutra. 
    Po chwili przed jej nosem, pojawił się kubek pełen parującej czarnej cieczy. Wzięła kubek w dłoń i spojrzała podejrzanie na...Sasuke. 
    - Nie zatrułem. Wszyscy pijemy tę samą kawę.  
   Przed jej nosem pojawił się również talerz jajecznicy. Sam zapach spowodował, że natychmiastowo zerwała się z krzesła i żaden błędnik nie zatrzymał jej przed dotarciem do muszli toaletowej. 
    Nigdy więcej. Nigdy więcej, Haruno. 
    Poczuła jak ktoś zbiera jej włosy i czule głaszcze po plecach. Na chwilę zniknęła dłoń, a dotarł dźwięk wody. Jej ciało przeszły dreszcze, ale nie dlatego, że dłoń była strasznie zimna od wody. Jej ciało reagowało tak na jedną osobę. Jej żołądek nie odpuszczał, a ciągłe torsje powodowały nieprzyjemne spięcie mięśni. Dłoń co chwilę znikała, by wrócić chłodniejszą. Kiedy tylko wszystko się skończyło, a ona podniosła głowę z porcelanowej otchłani, czuła wstyd. Zażenowanie. Niebotyczne zmęczenie psychiczne. Zauważyła jednak, że to ostatnie jest mniejsze niż każdego wcześniejszego dnia. Zbyt słaba, żeby się utrzymać o własnych siłach, podczas klęczenia, miała się położyć na zimnej podłodze, ale mężczyzna był szybszy. Delikatnie przyciągnął jej ciało do swojego. Oparta ramieniem o tors mężczyzny, po raz pierwszy czuła się na swoim miejscu. 
    - Dlaczego Sasuke? - szepnęła - Mogłeś....
    - Mogłem, co? - odparł równie cicho co ona. - Mogłem zostawić cię z Neji. Mogłem w ogóle zostawić cię omdlałą, wtedy, w windzie. Mogłem wiele rzeczy, ale jestem tutaj, i nie pytaj.
    - Która godzina? - Słyszała, jak spuszczał wodę i opuszczał deskę. 
    - Dochodzi pewnie dziewiąta. 
    Gwałtownie podniosła się. 
    - Spokojnie, Neji zawiózł Yurę do opiekunki, ale czas stać się rodzicem, bo on wylatuje dziś o 13 - powiedział głosem tak chłodnym, że Arktyka to przy nim Hiszpania w środku lata. 
    - Super. 
    Tylko tego potrzebowałam.

    - Witaj, Thomas. - powiedziała do szofera. 
    - Witam, pani Haruno. - otworzył drzwi od samochodu. 
   - Jak się czujesz? Już wszystko w porządku? - siedziała już w samochodzie i włączali się do ruchu. 
    - Tak. To był tylko fałszywy alarm. - uśmiechnął się w lusterku. 
    Skinęła głową. Obraz za oknem zmieniał się z spokojnego osiedla, na coraz bardziej zabudowany teren. Pełne korków. Pośpiechu. Ludzi biegnących za karierą. Lubiła to miasto, ale tylko z widoku okna. Nie znosiła hałasu. Szczególnie po 'zabawowej' nocy, kiepskim poranku. Pomijając to, że głowa pękała jej na wszystkie strony świata.
    Otwierając drzwi przed firmą, miała ochotę schować się z powrotem w samochodzie. Tam gdzie była cisza. Wytłumienie. Szybko przeszła przez ulicę i weszła do holu. Okularów nie miała zamiaru zdejmować – podkrążone oczy nie były powodem do dumy. Wszyscy spoglądali ciekawie na nią. Wyprostowane włosy, czarne okulary. To było dziwne. Reszta była standardowa. 
    Ledwo weszła do windy, a wcisnęła odpowiedni guzik i przy okazji ten przyśpieszający zamykanie drzwi. 
   Drzwi się zamknęły, a ona poczuła po raz pierwszy poczuła się zagubiona. Bycie dziś w ramionach Sasuke było uzależniające. Cholernie tęskniła za nim od paru ładnych lat. Nikt nigdy nie był w stanie go zastąpić choć w najmniejszym procencie. Nie rozumiała do czego dążył. Nie rozumiała co chciał lub chce osiągnąć. To wszystko było zbyt skomplikowane – albo przynajmniej zbyt skomplikowane na jej nietrzeźwy w umysł. 
    Kiedy wyszła z windy, natychmiast tego pożałowała. Po raz kolejny tego dnia chciała zamknąć drzwi, które wytłumiały wszystko. 
    - Pani Haruno, dokumenty do podpisania. - pierwszy krok za windą, jeszcze sześć do gabinetu. 
    - Pani Haruno, nowi stażyści przyszli - trzy kroki za windą, jeszcze cztery do gabinetu. 
    - Pani Haruno, listy z sądu -  pięć kroków za windą, dwa do gabinetu. 
   - Pani Haruno… - trzask drzwi dobitnie uświadomił wszystkim, gdzie miała w tej chwili wszystko, czego od niej chcieli. 
    Podniosła telefon i wcisnęła przycisk, łącząc się z Mią. 
   - Mia, przynieś mi tabletki na ból głowy, wodę i przyślij do mnie Deidarę, z wszystkim co mają. Tylko żeby to coś nie miało tętna i głosu!
    - Tak jest.
    Odłożyła słuchawkę, torbę postawiła na biurku i, w okularach, opuściła rolety do połowy, chcąc zmniejszyć ilość światła wpadającego do pomieszczenia. Usłyszała skrzypnięcie otwieranych drzwi. 
    - Pani Haruno… - zaczął blondyn 
   - Jeżeli odezwiesz się głośniej niż szeptem lub, co gorsza, trzaśniesz drzwiami, to wylecisz nim zdążysz się obejrzeć. - warknęła, przerywając mu w połowie. 
    Ostrożnie zamknął za sobą drzwi. Nic nie mówiąc podał jej tabletki i wodę. Połknęła i skinieniem głowy pozwoliła by zaczął swój monolog. 
    - Pani Haruno - zaczął szeptem. - Oto dokumenty do podpisania i przejrzenia. - podał niewielką ilość dokumentów. - Listy i wiadomości dla Pani. - koperty i kolorowe karteczki. - Pan Sai Hino zjawi się tu za pół godziny - poinformował, gdy przeglądał dokumenty w teczce. - Sprawy najpilniejszych klientów - zdjęła torbę z biurka i postawiła pod oknem, a na biurku przed nią położono najciszej jak można było parę akt spraw. - O 16 musi być Pani w sądzie. A to są dokumenty stażystów. 
    Spojrzała na Deidare. Jego ręce były puste, za to jej biurko zawalone papierami. 
   - Deidara. - powiedziała i zdjęła okulary. Zdziwienie było widoczne. Zmęczenie a popularnego Kaca bardzo łatwo rozróżnić - Umów mnie z prokuratorem. 
    - Od czego? Spraw karnych? Cywilnych? 
    - Muszę zmienić akt urodzenia mojego syna. 
    - Syna? - zdziwienie sięgnęło zenitu. 
   - Deidara. - warknęła. - Umów. - obrócił się i już miał wychodzić - Mam migrenę i jeśli usłyszę choć pogłoskę o innej wersji, to nie znajdziesz pracy nawet na Syberii. - przełknął ślinę i wyszedł. 
    - Straszna suka ze mnie. - szepnęła sama do siebie, zabierając się za robotę. 
   Deidara wyszedł, a ona zatopiła się w papierkowej robocie. Mimo wszystko nadal gdzieś po głowie tłukły się słowa Sasuke, kiedy wychodziła z domu. "Dziś było inaczej, ale kiedy wrócisz… wtedy wszystko wróci do normy.". Wiedziała, że to co jest piękne nie może trwać wiecznie, lecz nie wiedziała co znaczy dla Sasuke "norma".

    - Wiesz, że powinniśmy częściej wyjeżdżać w jakieś odludne miejsca?- szepnęła. 
   Poczuła jak ramiona Sasuke mocniej zaciskają się na jej ramionach, a on sam był coraz bliżej niej. 
    - Dlaczego?- wyszeptał jej wprost do ucha. 
   Czuła jak jego usta muskały jej ucho. Całe ciało się napięło. Dreszcze przeszły jej ciało, a ona sama rozpłynęła się. 
    - Ponieważ...

    Dźwięk telefonu wybudził ją z letargu. Spojrzała na urządzenie. Mia.
    - Tak? 
    - Sai przyszedł. 
   - Wpuść go. - odłożyła słuchawkę. - Wejdź, Sai. - powiedziała, kiedy w drzwiach pojawiła się głowa mężczyzny. - Nie czaj się. 
    - Czaję się, ponieważ uprzedzono mnie o twoim podłym humorze i migrenie. - usiadł w fotelu na przeciw niej. 
    - Cóż. Każdemu może się zdarzyć. Ale koniec o mnie. - spojrzała poważnie. - Masz mi szczerze powiedzieć o co chodzi. Dlaczego cię aresztowali. Co zrobiłeś, a czego nie zrobiłeś. 
    Odłożyła dokumenty na bok rozsiadła się w fotelu. 
    - Sprowadzam obrazy znajomego z Egiptu do mojej galerii. Wszystko było dobrze, ale bramka na lotnisku zapiszczała kiedy przepuszczali ją przez jakieś chore urządzenie. W każdym razie obraz jest malowany bardzo starymi farbami i… nie znam się na tym co tam jest, ale piszczało. Pomijam w ogóle fakt, że zgubili jakiś tam świstek papieru mówiący, że te obrazy omijają wszystkie bramki. Nie ma tam nic niebezpiecznego. Żadnych promieniujących substancji. Żadnych narkotyków. Nic. A oskarżyli mnie o przewożenie niebezpiecznych przedmiotów. 
    - Załatwię to. Obrazy będą ci dostarczone jutro. Zlecę to komuś od takich spraw, ok? Cieszę się. 
    - To to by było wszystko. - powiedział. 
    - Muszę cię przeprosić, ale muszę być sądzie za pół godziny. - spojrzała na zegarek. 



    Widział ją, jak szła korytarzem. Jej pewny krok. Jej zdecydowanie na twarzy. Jej pewność siebie. To wszystko sprawiało, że była niepokonana. Sądził, że da radę wytrzymać na korytarzu. Nie chciał, by go widziała. On nie chciał jej widzieć, ale jakaś siła, silniejsza od niego, nazwana przez ludzi ciekawością, skierowała go na salę sądową, gdzie od ponad godziny pracowała. 
    - Czy oskarżony utrzymywał kontakt wzrokowy z ofiarą? - zapytał mężczyzna, kobietę siedzącą po między sędzią a ławą przysięgłych. 
    - Sprzeciw, Wysoki Sądzie! - donośny głos Sakury wstającej od razu z krzesła skierował jego wzrok na nią. - Nie można udowodnić kontaktu wzrokowego. - uśmiechnęła się. - Mojego klienta nic nie łączyło z ofiarą. 
    - A to, że robili zakupy w jednym miejscu, to nic? - odparł mężczyzna stojący na środku sali. 
   - Panie Prokuratorze. Ja i pan robimy zakupy w tym samym sklepie. Czy to o czymś świadczy? - zapytała z ironią. - Wysoki Sądzie, to nie ma sensu. Mojego klienta nic nie łączy z ofiarą. Nic oprócz wspólnego miejsca zakupów, ale zakupy robi też tam tysiące innych osób. Też ich oskarżymy?  
    Sędzia spojrzał się krytycznym wzrokiem na prokuratora. 
    - Oddalam pytanie. Czy to wszystko? - zapytał znudzony. 
    - Tak. 
    - Pani Haruno. Zechce Pani podsumować swojego klienta? 
    - Oczywiście. 
  Zlustrował ją wzrokiem; od wysokich gustownych szpilek, po zgrabne łydki, wyraźną talię, długie włosy spięte w niezdarnego koka. Urok jaki wokół siebie roztaczała powalał na kolana. 
   - .... więc, tak jak mówiłam, mój klient jest niewinny. Dziękuję. Wysoki Sądzie, ławo przysięgłych.
  Niezbyt wiedział co mówiła wcześniej, ale był zbyt zajęty przyglądaniem się jej sylwetce. Kiedy się ocknął z tego chwilowego letargu, odwrócił się i wyszedł. 

    Widziała, jak wychodził. Chciała na chwilę do niego podjeść, lecz niestety on miał inne plany, które jej raczej nie uwzględniają. 
    - Pani Haruno, telefon do Pani. - powiedział Deidara.
    - Sakura, do cholery, gdzie ty łazisz?  
    - Co się wydarzyło, Em? - chyba jeszcze nigdy nie była tak zdenerwowana. 
    - Kiedy będziesz w biurze? 
    - Za jakieś dziesięć minut. Coś poważnego? 
    - W cholerę. 


    Całą drogę z sądu Deidara mówił jej rzeczy, które wiedziała już od bardzo dawna. Pamiętała o wszystkim, co ma do zrobienia. Najbardziej jednak zastanawiało ją, czego chce od niej Emma. Nigdy nie była jeszcze tak zdenerwowana. Nie wiedziała co mogło wywołać u niej takie emocje. Jedno było pewne, że albo to będzie coś tak błahego, a Ona tylko udawała, albo, jak to Emma, wyrzuci jakąś bombę, której nikt się nie spodziewa. Jeżeli będzie to pierwsza opcja, Sakura będzie musiała jej powiedzieć, że ta sztuczka działa tylko raz. 
    - Deidara. - zatrzymała się tuż przed wejściem do biura. - Dlaczego ty nadal mówisz. 
    - Ponieważ...
    - Nie, nie. To nie było pytanie. - weszła do biurowca. 
   Czas na zmiany. Dojrzała do pewnych zmian w ciągu chwili. Wiedziała, że kiedyś to się stanie. Mogło trwać to dłużej, ale dopiero teraz zrozumiała, że za wiele rzeczy robiła sama. 
   - Poszukaj swojego następcy. Dalej będziesz się uczył u Kakashiego Hatake. Przywieź mi strój na kolację z Akasuna. Niech samochód podjedzie po mnie o 20, a odbierze mnie o 21.30. Gdzie są dokumenty dla mnie do podpisania? Wezwij do mnie osobę odpowiedzialną za wygląd mojego piętra. Mam nadzieje, że umówiłeś mnie z prokuratorem jeszcze na dziś. 
   Wysiadając z windy nie poszła, tak jak zwykle, do swojego gabinetu. Tym razem poszła prosto do gabinetu Emmy Veal. Otworzyła drzwi i pierwszym, co zobaczyła, była siedząca za biurkiem kobietę. Sakura zamknęła za sobą drzwi. Podeszła do krzesła, stojącego naprzeciwko kobiety. Położyła torbę i spojrzała na to samo co Emma. Czystą szklankę i, prawdopodobnie, whisky w pięknie zdobionej butli. Nie piła. Patrzyła. 
    - Co się takiego stało? 
  - Wiesz, że Itachi rozstał się z poprzednią partnerką, ponieważ nie chciał… jakby to powiedzieć… nie chciał zakładać rodziny? - spytała łamiącym się głosem. 
   - Teraz wiem. No i co z tego? - spytała zdejmując płaszcz i rzucając na krzesło.
   - Jestem w ciąży. - rzuciła na wydechu. 
  Patrzyły na siebie w całkowitej ciszy. Niezakłóconej niczym, oprócz ich własnych oddechów. Ciszy, pełnej wymienianych spojrzeń. Jedno przerażonych, pełnych obaw. Drugie pewne siebie, acz kolwiek w tej chwili straciło pewien rezon i było pełne zdziwienia.
    - O ja ciesz pierdzielę.  



Od Autora: No to co, kochani? Już jestem z nową notką. Co w na to? Świat Sakury za chwilę zmieni się o 180 stopni. Mam już na to całkiem niezły plan. Jeżeli znaleźliście jakieś błędy to dajcie znać w komentarzach. Całusy, kochani :* 

Betowała : Vialette Lantielle. 

5 komentarzy:

  1. Siema Hana.
    Rozdział pięknie się zaczyna i jakoś tak... lepiej wypada na tle poprzednich notek. Przepraszam jeśli Cię to uraziło. Notkę czytało się przyjemnie i szybko, literówki były prawie niewidoczne a fabuła trzyma się kupy.
    Nieszczególnie zainteresował mnie fakt about: Emma. Ale cóż się dziwić. Postać, do której w żadnym stopniu się nie przywiązałam, więc mam raczej olewkę.
    Dopiero czytając końcówkę dotarło do mnie o co poprosiłaś mnie wcześniej. Mianowicie o ten fragment i reakcję Sasuke.
    I dopiero wtedy zrozumiałam! Dopiero dziś!!!!
    Szybko, nie? ;)
    Otóż męczy mnie ta... to spotkanie z Sasorim. Błagam nie umawiaj ich ze sobą. Nie rób z Sakury większej szmaty niż jest do tej pory. Jeżeli faktycznie wyjdzie, że oni są na randce to Sakura okaże się sprzedajną KURWĄ! No przepraszam za określenia, ale tak to wygląda... Ma dziecko z Sasuke? OK. Jej byłym mężem jest Neji? OK. Miała romans z Gaarą? OK. pochrzanione to wszystko, ale OK.
    Ale jeśli teraz jeszcze umówisz ją na randkę, to wyjdzie sprzedajna szmata. Nie chcę Cię krytykować, Twój blog, twoje pomysły. Ale spójrz na to z tej strony. Sakura miała niezły rozpiździel w życiu, jest dużo zamotanych rzeczy i ciężko się cokolwiek połapać prócz... "zdrada zdradę zdradą" pogania (Do you remember?)
    I jeśli teraz w tym momencie, gdy i Sasuke, i Neji jedzą sobie śniadanka u niej w domu, umówisz ją na randę, to sorry, ale to opowiadania już w ogóle straci smak.
    Takie rzeczy dzieją się w życiu, rozumiem. Ale na ogół kobieta mądrzeje i w czasie... Sasuke, na tym poziomie sobie odpuszcza. Chociaż na jakiś czas przestaje się umawiać i otaczać facetami, którzy by ją uwielbiali.
    I jeżeli faktycznie Sakura uda się na jakże fantastyczną randkę z Sasorim, to chciałabym, żeby Sasuke wypiął się na Sakurę i nawet na nią nie patrzył. Bo wtedy to już nawet ja znienawidzę Haruno i jej pieprzone zadufanie w sobie. bo skoro nie wystarczali się: Sasuke, Neji i Gaara i zaczęła się umawiać z kimś nowym. To ja dziękuję!
    Nawet nie będę czytała dalej, bo ten blog i tak straci dla mnie sens.
    Chociaż wiesz co?
    Nie. To nawet nie sens jest dla mnie najważniejszy, a charaktery postaci. Dopóki Sakura jest silna, wytrwała i "normalna" to idzie to czytać.
    Nadal nie wiem jak to jest z córką Sakury. Umarła i co? Mamuśka świetnie sobie radzi jak na stratę dziecka.
    Nadal nie jest to dla mnie jasne.
    Mam nadzieję, że Sasuke nagle nie rzuci się na Haruno bo ona sobie na to po prostu nie zasłużyła.
    W tym blogu to Sasuke jest poszkodowany. I najpierw przez Sakurę, później przez żonę i teraz Haruno ma go gdzieś.
    Jeżeli ja to źle zrozumiałam to przepraszam, ale tylko wyraziłam swoje zdanie.
    Mam nadzieję, że kolejna notka pojawi się szybciej i wiele wyjaśni, bo nadal mało z tego ogarniam.
    Jak już pisałam, moim zdaniem ten rozdział przewyższa poprzednie pod względem stylistycznym i fabuła tu się kupy trzyma.
    Tyle z mojej strony.
    Pozdrawiam serdecznie i ślę masę weny i pozytywnej energii.
    Buźki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Satomi...Tak długim komentarzem mnie już dawno nie zaszczyciłaś. :)
      Cieszę się, że się pododbało. Chodź według mnie nie różni się od innych. Może nawet jest trochę gorszy, mimo wszystko cieszę się, że ci się podobało.
      Emma była tu potrzebna. Chciałam też innych bohaterów tu umieścić. W 16 będzie Naruto z Hinatą, będzie trochę Itachi'ego.
      Ten fragment odnosi się do zupełnie innej rzeczy. Nie ma powiązania z tą notką. :)
      Spokojnie. Jeżeli chodzi o Sasori'ego to nie miałam nawet takich planów.
      Cały ten bałagan będzie posprzątany, a z końcem części pierwszej powinno być już wszystko jasne, ale do tego to jeszcze ho ho ho...
      Pamiętam to zdanie. :) Jak można zapomnieć? x)
      Sakura zmądrzeje. Spokojnie. Dajcie jej czas. Naważyła niezłego piwa, a teraz musi je wypić.
      Mogę zdradzić, że Sasuke nie będzie ani miły, ani przyjemny.
      Spokojnie. Nie oczekujcie, że zaraz zrzucę na nią wszystko, bo notka była by strasznie długa i wszystko skończyło by się za szybko.
      Satomi wdech wydech. Wszystko będzie dobrze. Mam tylko nadzieje, że jeszcze kiedyś polubicie Sakure...
      Rozdział niebawem :*

      Usuń
  2. Sakura jest strasznie wredna i zadufana. Cały czas musi grozić pracownikom, bo widocznie nie ma u nich szacunku. I mam nadzieję, że Sasuke będzie zajmował się synem, ale nie będzie póki co wiązał się Sakurą. Ona strasznie go oszukała i nie ważne są powody, bo oszustwo to oszustwo. I zaufania u Sasuke po tych wszystkich kłamstwach nie powinna mieć w ogóle. W szczególności powinien być ostrożny, bo żona go zdradziła. No chyba, że chce się tylko zabawić to wtedy nie mam nic przeciwko. Byle nie wyszło potem, że ją strasznie kocha. I chcę, aby Itachi płacił alimenty i od czasu do czasu widywał się z dzieckiem, ale nie zakładał rodziny, bo taka nagła zmiana jest niemożliwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Silentaqua! Też się cieszę, że cię tu widzę :)
      Sakura jest jaka jest. Spokojnie. Dajcie jej czas.
      Co do Itachi'ego miałam zupełnie inne plany.
      Nagła zmiana? Historia Itachi'ego jest trochę inna i poznacie ją dopiero w 17...

      Usuń
  3. Nadrabiam!
    Zaległości level hard! :P
    Idą święta to i w końcu trochę wolnego i czasu na czytanie :)
    Przyjemny widok z rana, nie ma co, wypisz i wymaluj :P
    Teraz to "migrena", ale cóż kac morderca nie ma serca ha ha xD
    "Straszna suka ze mnie" <--- grunt to mieć o sobie jakieś zdanie xD Chociaż dla mnie to komplement xD
    Sakura rządzi! I w sądzi i poza nim uciszając Deidarę xD
    Emma w ciąży? Z Itachim? Się porobiło :D
    No cóż, rozdział fajny, jakoś tak szybko go przeczytałam :D
    Trochę wydawało mi się,że mało się działo :)
    Mam co czytać, więc biorę się za następny! :P :*

    OdpowiedzUsuń

Dzięki, że doceniasz moje starania. Mam nadzieje że zawitasz tu jeszcze nie raz...:)

Followers