piątek, 28 listopada 2014

5. " Nie obejdzie się bez butelki wina, a może nawet dwóch..."

Poprawiony



      Nie była pewna czy dobrze robi jadąc tam na dwa tygodnie. Wiedziała, że to wyzwanie stanąć do "walki" z wspomnieniami które stłumiła przed laty, lecz które wracały od czasu do czasu w snach jako koszmary.
  Wkładała do walizki ubrania, kosmetyki i inne przybory, niezbędne poza domem, jak maszyna. Co rusz coś wyciągała i kucała przy walizce. To szła do łazienki, to podchodziła do szafy.
- Byłaś u Garry ? - Haruno spojrzała na nią po czym pokręciła przecząco głową
- Jesteś pewna, że dobrze robisz ? - zapytała biało oka, która siedziała na łóżku przyglądając się różowowłosej.
      Sakura zatrzymała się przy szafie i oparła dłonie o brzegi półek na wysokości jej ramion.
- Hinata...Byłyśmy tam obie wtedy. Ty dałaś radę, otrząsnęłaś się, Ja nie potrafię. Tłumię te wspomnienia i co jakąś noc nie dają mi zasnąć. Muszę tam wrócić i spróbować to wszystko ogarnąć. - powiedziała patrząc tępo w półkę.
      Hinata westchnęła.
- Ja zaufałam Naruto. Powiedziałam mu wtedy o wszystkim. Pomógł mi i to dzięki niemu teraz żyję normalnie. Ty Sakura postąpiłaś odwrotnie. Nie zaufałaś wtedy Sasuke. Nie powiedziałaś mu wszystkiego. Odeszłaś od niego wmawiając sobie, że tak będzie dla niego lepiej, że nie poradził by sobie z tym, tak jak ty sobie nie dałaś rady. Guzik prawda. Tak było lepiej dla ciebie, Sakura. Zakopałaś wspomnienia głęboko w sobie. A one z każdym dniem rosną w siłę. Dlatego nie byłaś wstanie sobie z nimi poradzić wtedy  i teraz sobie też z nimi nie dasz rady. A teraz Sakura zdecydowanie jest za późno, żeby naprawić stare błędy. - powiedziała Hinata poważnym tonem, wpatrując się w plecy przyjaciółki.
- To znaczy ? Co masz na myśli mówiąc, że jest za późno naprawić stare błędy ? - zapytała odwracając się twarzą do granatowowłosej.
- Naruto utrzymywał z nim kontakt i jeżeli Sasuke będzie chciał ci powiedzieć to ci powie. Ja nie mam żadnego prawa cię o tym informować, zważywszy też na to, że mój narzeczony wie o tym od swojego przyjaciela, który powierzył mu te informacje w zaufaniu, więc Sakura...Zastanów się czy to jest aby na pewno dobry pomysł tam jechać.
- Nie mam innego wyjścia Hinata. Sa....On powiedział, że przyjedziemy. Ja muszę inaczej mój ojciec przyprowadzi mnie sam, a wtedy będzie jeszcze gorzej, ale On nie pojedzie. Jadę zaraz jak się spakuje, więc Sasuke mnie nie dogoni, a pewnie nie pamięta gdzie jest Konoha. - powiedziała wracając do pakowania.
***Sasuke***
      Stał przy oknie w hotelu z telefonem przy uchu czekając, aż usłyszy głos którego tak dawno nie słyszał. Walizka już przygotowana, czeka na włożenie do bagażnika. Czuł tęsknotę za domem, za jego pracą, która sprawiała mu niebywałą przyjemność. Czuł tęsknotę za ...nią. Ale którą Nią ?
- Halo ? - szepnął damski głos w słuchawce, przerywając jego myśli.
- To ja. -odpowiedział Sasuke. - Chciałem spytać czy wszystko w domu w porządku, jutro jadę do domu na dwa tygodnie.
- To znakomicie, cieszę się. - uśmiech wpełzł na jego twarz, słysząc szczęśliwy ton w głosie kobiety.
- A malutka już śpi ? - zapytał.
- Tak. Posłuchaj jak chrapie...-  po chwili usłyszał słodkie chrapanko dziecka. A na jego twarz wpełzł uśmiech.
      Nagle usłyszał pukanie do drzwi hotelowych. Spojrzał zdziwiony na drzwi. Szybko się pożegnał z kobietą zapewniając że niebawem będzie w domu. Odkładając telefon poszedł otworzyć drzwi.
- Naruto ? - powiedział zdziwiony. Mężczyzna był zdyszany.
- O stary....Muszę...znów...zacząć....biegać.- wysapał podpierając dłonie na kolanach.
- Co ty tu robisz ? - powiedział nieco zły z powodu przerwanej rozmowy.
- Musimy pogadać o Konoha i Haruno. - powiedział blondyn znacznie poważniejąc.
      Sasuke spojrzał na niego zdziwiony i otworzył szerzej drzwi by mężczyzna wszedł do środka.



***



      Stały już przy bagażniku Jeep'a Haruno. W środku znajdowała się walizka z rzeczami, a w środku samochodu dokumenty. Kluczyki które trzymała w ręku uświadamiały ją jak bardzo mało czasu zostało do walki z wspomnieniami.
- A kto się zajmie kancelarią ? - zapytała Hinata, z zmartwieniem w głosie.
- Veal jest moim zastępcą. Przejęła moje sprawy, a ja mam urlop na czas nie określony. - szepnęła, przecierając czoło. - Nie mów nikomu, że wyjechałam wcześniej. Dobrze ?
       Przyjaciółka kiwnęła głową, po czym mocno przytuliła prawniczkę.
- Masz wrócić za dwa tygodnie i nie dłużej. Czekam tu na ciebie za czternaście dni o dwunastej w południe i nic cię przede mną nie obroni jak się spóźnisz choć nanosekundę. - szepnęła jej na ucho, po czym uwolniła ją z uścisku.
       Sakura uśmiechnęła się do przyjaciółki i wsiadła do samochodu. Czekała ją długa droga do miejsca które większość osób nazwało by domem, a ona koszmarem.
       Spojrzała ostatni raz na przyjaciółkę z zdaniem  w oczach:" Zaufaj mi, dam radę ". Obeszła samochód po czym otworzyła drzwi. Ostatni raz spojrzała na dom który zostawia na dwa tygodnie. Wsiadła do środka i przekręciła klucz w stacyjce. Wpatrzona przed siebie zapięła pasy i ruszyła do przodu. Musiała jeszcze podjechać w jedno miejsce w którym była ledwo po pięciu minutach jazdy.         Wyciągnęła telefon i wybrała numer. Właściciel odebrał po pierwszym sygnale.
- Czekam na dole Deidara. - powiedziała, po czym się rozłączyła.
      Dom pod którym czekała był średniej wielkości na zewnątrz. Dróżkę do domu oświetlały małe lampki. W nocy nie było widać koloru, ale musiał być to jakiś jasny.
      Mężczyzna wyszedł z domu po chwili.
- Dobry wieczór. - powiedział wsiadając.
- Tak jak się umawialiśmy. Zostawiam u ciebie samochód do mojego powrotu. Zadzwonię jak będę wracać to po mnie nim przyjedziesz. - powiedziała kiedy skręcała w drogę na lotnisko.
- Tak. Zaparkuje go z tyłu domu nikt go nie ruszy. - zapewnił mężczyzna. spoglądając w okno. - Mogę spytać gdzie szefowa jedzie ? - spytał po chwili.
      Zacisnęła dłonie mocniej na kierownicy.
- Na urlop. - powiedziała uśmiechając się - kiedyś trzeba.
      Mężczyzna potaknął. Miała głęboką nadzieje, że uwierzył w kłamstwo o urlopie, ale tak naprawdę to o tym gdzie jechała wiedzieli tylko Hinata, Naruto, Shee no i może nawet Sasuke jak się zorientuje że jej nie ma.



 ***



      Szli z blondynem do hali lotów. Nie mógł uwierzyć, że poleciała bez niego. Nie sądził, że aż tak się zmieniła. Jedynym pocieszeniem dla niego było to, że niedługo zobaczy się z ....
- Pan Uchiha  ? - spytał mężczyzna wyrywając go z zamyśleń, był ubrany w czarny garnitur.
- O co chodzi ? - spytał przechodząc do rzeczy. Spojrzał w bok, ale Naruto się już ulotnił.
- Samolot z Panienką Haruno czeka. Proszę za mną. - powiedział.
      Zdanie choć zawierało pięć wyrazów wywołało u niego zdziwienie, ale skinął głową i poszedł za mężczyzną. Szli przez salę odlotów, przeszli obok odpraw, nie odbywając ich i weszli na pas lotniczy. Na zewnątrz przy wyjeździe z hangaru stał mały samolot z otwartymi drzwiami. Gdy podeszli mężczyzna odebrał od kruczowłosego jego bagaż i włożył do luku bagażowego. Oboje weszli na pokład. Na kanapie siedziała Sakura przeglądając coś w aktach, gdy tylko wszedł usłyszał jej głos.
- Długa droga przed nami, a jest tylko dwóch pilotów więc mamy przystanek w Francji. Wylądujemy w rejonie pól prowansalskich. Nie ma problemu z noclegiem. Mam tam dom i tam własnie wylądujemy. Piloci znają drogę.
- Czy nie mogłaś zaczekać do rana i nie mogliśmy wtedy lecieć ? - zapytał siadając naprzeciw niej na kanapie.
      Uważnie jej się przyglądał. Mimo tego że nie patrzyła na niego, a ciągle w akta, dostrzegł cechy, które na studiach świadczyły o dużym zmęczeniu m.in. włosy związane w kucyk, zmęczone oczy, automatyczne ruchy i kubek kawy stojącej obok papierów które przeglądała. Mimo, że nie widzieli się dość długi okres czasu to wiedział, że jeżeli za raz nie przestanie pracować to osiągnie swój limit.
      Wstał i ukucnął po jej lewej. Odsunął kubek z kawą. Wyjął długopis z jej ręki, która momentalnie znieruchomiała.
- Co ty robisz ? - spytała czysto retorycznie.
- Nic. - odpowiedział. - Tylko daję możliwość snu.
      Złożył papiery, włożył do teczki i zawiązał zamknięcie.
- Nie chcę snu. - powiedziała.
- Dobrze wiemy, że za chwilę osiągniesz swój limit. - powiedział patrząc na różowowłosą, która schowała twarz w dłoniach.
- Swój limit osiągnęłam 4 lata temu. Wiesz ? - powiedziała podnosząc twarz i patrząc mu w oczy. - Masz rację. Chce snu, ale tak się cholernie go boję, że nie ma szans na to bym zasnęła zanim nie padnę.I w ogóle nie wiem czemu ci to mówię, Uchiha
      Patrzył w jej zmęczone oczy. Dwa przygaszone szmaragdy pełne przerażenia i wyczerpania. Momentalnie wpadł na pomysł z czasów kiedy byli razem. Wyjął telefon z kieszeni i zaczął coś w nim szukać.
- Tu nie ma zasięgu.- powiedziała.
- Ale ja nie tego potrzebuje. - powiedział. Położył telefon na blacie wyciągnął rękę w stronę Sakury. - Można ? - powiedział kiedy zabrzmiały pierwsze nuty piosenki którą grał jej na pianinie. - Zaufaj mi.
      Jej źrenice momentalnie się zmniejszyły kiedy usłyszała melodie, ale nie pewnie podała rękę Sasuke. Położyła mu dłonie na barkach, a jego dłonie znalazły swoje miejsce na jej talii. Po woli kołysali się w rytm piosenki, która ciągle się powtarzała. Poczuł jak jej ciało rozluźnia się. Złapał ją delikatnie i położył na kanapie, Przykrył ją kocem który leżał na oparciu, a sam usiadł plecami do niej i oparł się o kanapę.
      Kiedy Ona się zmieniła? Co się stało że boi się zasnąć ? myślał. Tak bardzo chciał poznać prawdę. Dlaczego ja się tak nią przejmuję ?
- Co się stało, głąbie ?
- Sakura jest już w drodze na lotnisko, więc się sprężę. - powiedział prostując.
- Jak to jest w drodze na lotnisko !? - krzyknął zdenerwowany
- Jedziesz do klanu Haruno. Według wszystkich to klan idealny...Wszystko w nim działa jak w szwajcarskim zegarku. Ale każdy medal ma dwie strony...
- a klan Haruno nie jest wyjątkiem - powiedział damski głos. Mężczyźni obrócili się w stronę drzwi w których stała biało oka.- Byłam z Sakurą u jej rodziców w ostatnim roku studiów, to co się tam wydarzyło jest silniejsze od niej. Dawno temu stłamsiła w sobie te wspomnienia i wtedy sobie z nimi nie poradziła. Z każdym dniem one stawały się silniejsze. Wiem, że teraz będzie jej jeszcze ciężej sobie z nimi poradzić, ale nie mówię że to nie jest możliwe...Sasuke to moja przyjaciółka. Nie pozwól żeby coś jej się stało...
      Z wspomnień wyrwał go krzyk za plecami. Obrócił się szybko, a widok jaki zastał nasuwał mu kolejne pytania. Różowo włosa siedziała wyprostowana jej włosy były potargane, a oczy przerażone.
- Sakura spokojnie. - powiedział, wyciągnął rękę żeby złapać ją za nadgarstek.
      Gdy tylko dziewczyna poczuła dotyk odsunęła się jak najdalej od chłopaka. Zerwała się z kanapy i stanęła po drugiej stronie samolotu. Jej ciało się trzęsło. Objęła dłońmi swoje przedramiona, by po chwili upaść na kolana. Kiedy kołysała się w przód i w tył, Sasuke podszedł do niej i przyklęknął naprzeciw niej. Złapał ją za nadgarstki. Siłą próbowała się uwolnić. Była tak przerażona, że nie zdawała sobie sprawy z tego gdzie jest, ani co robi. Siłą przyciągnął jej ciało do swojego i mocno ją objął. Jeszcze przez chwilę walczyła, ale potem walkę zastąpiła rozpacz. Czysta i niepohamowana rozpacz...
- Ja tak bardzo chcę spać...- płakała w jego ramię. Co się tam wydarzyło ? przeszło mu przez myśl. - Ja tak bardzo chcę spać... - powtarzała jak mantrę.
      Wziął ją na ręce po czym położył ją na kanapie.
- Nie zostawiaj mnie. - szepnęła trzymając w dłoni jego koszulę, kiedy już trochę się uspokoiła.
      Położył ją dalej od brzegu, a sam zajął miejsce obok niej.Przyciągnął ją mocno do siebie i objął.
- Ja tak bardzo boję się zasnąć...- powiedziała już znacznie spokojniej.
- Nie masz czego...- powiedział, po czym dodał niepewnie. - Ja jestem tutaj, z tobą.


      Poczuł jak ktoś szturcha go w ramię. Powoli otworzył oczy. Sakura nadal spała wtulona w niego, a za oknami widać było nieskazitelnie czyste niebo. Spojrzał za siebie i zobaczył pilota. Mężczyzna był dość wysokiej postury i w dobrej kondycji.
- Panie Uchiha, wylądowaliśmy w Francji. Tak jak ustaliła Pani Sakura, zanieść walizki do domu ? - wyszeptał szatyn, zważywszy na zielonooką.
- Francji ? - powiedział równie cicho co mężczyzna. - Poczekajcie na zewnątrz, okey ? - zaproponował Sasuke.
      Mężczyzna tylko skinieniem głowy potwierdził i wyszedł na zewnątrz. Sasuke ostatni raz spojrzał na zielonooką i przypomniał sobie rozmowę z granatowowłosą.
-Nie rób jej nadziei jeśli wiesz że odjedziesz. Ona nie da rady podnieść się po tym wszystkim.- spojrzała na niego wzrokiem pełnym powagi.
- Wszystkim ? - złapał ją za słowo.
- Jeżeli będzie chciała sama ci powie. - stwierdziła zostawiając go przed wejściem na lotnisku.
      Wstał przecierając twarz dłonią. Różwowłosa mruknęła cicho, ale nadal spała jak kamień. Wyszedł z samolotu, a widok jaki zobaczył wprawił go w osłupienie.
      Wokół pięciu kilometrowego pasu betonu nie było nic prócz pól pełnych lawendy. Prowansja, Czyli są już w połowie drogi. Gdy zszedł i obrócił się za siebie zobaczył szklany dom. Dosłownie. Dom ze szkła. W ścianie domu widział własne odbicie. Mimo widoków jakich zastał nadal stał na zewnątrz niewzruszony, ale w środku toczyła się prawdziwa wojna....Czy Ja ją kiedykolwiek znałem ?
      Podszedł do mężczyzn którzy stali kawałek dalej.
- Jak się spało ? - zapytał ten sam pilot, który go budził.
- Dobrze. - odpowiedział.
- To był pierwszy lot który przespała od długiego czasu. - powiedział drugi pilot. - Oui - przedstawił się.
- Diuk - przedstawił się szatyn.
- Sasuke. - przedstawił się. - Co macie na myśli mówiąc, że ten lot przespała ? - spytał.
- Panienka nie sypia dobrze od dawna. Kiedy zaczęła krzyczeć już się zbierałem żeby wyjść, ale kiedy byłem w drzwiach zobaczyłem, że już jej pomogłeś. - powiedział Diuk. - To co widziałeś wtedy to nic. Zdarzały się gorsze.
- Długo już dla niej latacie ?
      Piloci spojrzeli po sobie w zastanowieniu.
- No będzie gdzieś tak od czasów studiów jak przeniosła się do stanów. Zazwyczaj nikt z nią nie latał. - odpowiedział Oui.
- Zazwyczaj ? - Sasuke powoli poznawał Sakurę. Zielonooką której w ogóle nie znał.
- Dość często dla niej latamy. Kiedyś wynajął nas jej ojciec. Teraz pracujemy dla niej i samolot też jest jej. Za czasów studiów regularnie latała do Konohy co weekend.
- Raz zdarzyło się inaczej. - powiedział Diuk.  Na pytające spojrzenie obu mężczyzn postanowił kontynuować. -Wtedy co została tutaj na chyba dwa miesiące, po spędzeniu dziesięciu miesięcy w Konoha.
- To przecież rok - powiedział Sasuke.
- Wzięła wtedy urlop dziekański. - sprostował Oui. - Wyjątkowo kazała nam odlecieć z powrotem do Stanów z jej przyjaciółką, którą siłą wsadziliśmy do samolotu na polecenie Pani Sakury. Pamiętam ją do dziś. Byłą wtedy w totalnej rozsypce. Jej przyjaciółka też nie była w lepszym stanie.
- A kiedy to było ? - spytał Sasuke.
      Nagle w całej układance w której brakowała dość dużo puzzli zaczęły się one znajdywać. Tylko czarnooki nie był pewny jaki obrazek uzyska z tych puzzli.
- Gdzieś tak...pod koniec ostatniego roku studiów.



***



      Obudziła się czując jak ktoś wstaje, ale nie chciała otwierać oczu. Domyśliła się, że Sasuke wstał. Gdy wyszedł i usłyszała rozmowę mężczyzn, powoli wstała. Po cichu poszła do łazienki. Spojrzała w lustro. Znów wyglądała jak wrak człowieka. Z rozmytym makijażem, sińcami pod oczami i potarganymi włosami. Umyła szybko twarz, rozczesała włosy nie związując ich tylko pozwalając im lekko opaść na ramiona. Gdy była już u progu wyjścia....
- Panienka nie sypia dobrze od dawna. Kiedy zaczęła krzyczeć już się zbierałem żeby wyjść ale kiedy byłem w drzwiach zobaczyłem, że już jej pomogłeś. - powiedział Diuk. - To co widziałeś wtedy to nic. Zdarzały się gorsze.
- Długo już dla niej latacie ?
      Przez chwilę była cisza.
- No będzie gdzieś tak od czasów studiów jak przeniosła się do stanów. Zazwyczaj nikt z nią nie latał. - odpowiedział Oui.
- Zazwyczaj ? - Odezwał się ten który sprawił, że przespała całą noc.
- Dość często dla niej latamy. Kiedyś wynajął nas jej ojciec. Teraz pracujemy dla niej i samolot też jest jej. Za czasów studiów regularnie latała do Konohy co weekend.
- Raz zdarzyło się inaczej. - powiedział Diuk.  -Wtedy co została tutaj na chyba dwa miesiące, po spędzeniu dziesięciu miesięcy w Konoha.
- To przecież rok - powiedział Sasuke.
- Wzięła wtedy urlop dziekański. - sprostował Oui - Wyjątkowo kazała nam odlecieć z powrotem do Stanów z jej przyjaciółką, którą siłą wsadziliśmy do samolotu na polecenie Pani Sakury. - Chwila ciszy.- Pamiętam ją do dziś. Byłą wtedy w totalnej rozsypce. Jej przyjaciółka też nie była w lepszym stanie.
- A kiedy to było ? - spytał Sasuke. Od kiedy on stał się taki ciekawy?
- Gdzieś tak...pod koniec ostatniego roku studiów.
      Czas to przerwać. Wyszła powoli z samolotu po czym skierowała się w kierunku mężczyzn. Piloci natychmiast zamilkli po czym, poprawili krawaty pod szyją, a czapki włożyli pod pachę.
- Co wy ... -zaczynał Sasuke obracając się w kierunku w który patrzyli mężczyźni.
- Panienka Sakura. - powiedziała cała trójka.
- Od kiedy Uchiha jestem panienką dla ciebie ? - zapytała dołączając. - Panowie, zluzujcie...Mojego ojca nie ma więc...- powiedziała po czym poluzowała im krawaty. - Bagaże w środku ?
- Tak. - odpowiedzieli zgodnie.
- To znakomicie. - powiedziała idąc w stronę domu. Za nią podążyła cała trójka.

      Siedziała na fotelu który stał w kącie jej pokoju. Przez szklane ściany widziała prowansalskie pola, samolot, który stał na długiej linii betonu, a także miała doskonały widok na cały jej pokój.
Pamiętała jak przesiedziała w tym domu czas, kiedy wzięła się w garść. Mimo że była silna, mimo że mogła wykonać każde zlecenie, mimo że dla niej nie było słowa niemożliwe i nie do wykonania, Ona czuła się taka mała i słaba jak dziecko wśród dorosłych. A  j e g o  obecność tu wcale jej nie pomaga.Wspomnienia są straszne i bolesne, a On nie wie o najważniejszym nic. Nie zdaje sobie w ogóle sprawy z tego co się tam wydarzyło. Jego dziecięca nieświadomość jest aż na swój dziwny sposób piękna.
      Podeszła do szafki kuchennej, wyciągnęła szklankę by po chwili wypełnić ja wodą. Podeszła do odpowiedniej szafki w salonie i wyciągnęła cienką kopertę. Popatrzyła na wodę i po chwili wróciła do salonu z lampką białego wina. Usiadła na kanapie i otworzyła kopertę.
      Czarno białe zdjęcia o nie dużych wymiarach. Zdjęcia, które miały ogromną moc.
Nawet nie zauważyła kiedy w salonie pojawił się On. Ten nieświadomy niczego spokojnie sobie żyjący człowiek. Gdy go zauważyła szybko pochowała zdjęcia do koperty, żeby ich nie zobaczył i położyła obok siebie.
- Co tu robisz ? - spytała.
- A ty ? - odpowiedział pytaniem na pytanie, opierając się biodrem o fotel w salonie.
- Nic takiego. - usiadła wygodnie na kanapie, dalej popijając wino.
- Saku...
- Nie nazywaj mnie tak. - odpowiedziała ostro.
- To może Pani Haruno.  Co się dzieje , co ? - zapytał w prost bacznie ją obserwując.
- Nic takiego. - odpowiedziała patrząc mu prosto w oczy.
- Porozmawiamy ? - jego twarz była nie przenikniona lecz w jego oczach dostrzegła zmartwienie.
- A o czym chciał byś rozmawiać, Sasuke ? - spytała z ironią. - Mamy tyle tematów do wyboru, że jeżeli chcesz na jakikolwiek temat rozmawiać to nie obejdzie się bez butelki wina, a może nawet dwóch. - powiedziała, dopijając kieliszek wina. - Ale wiesz co ? - spojrzał na nią pytająco. - Nie chciałam lecieć do konohy. Nie chciałam lecieć z tobą. Nie na moje polecenie czekaliśmy, aż zjawisz się na lotnisku. Nie chciałam nawet żebyś mnie pilnował. Chcę jedynie abyś nie wchodził mi z butami w moje życie, znowu. - powiedziała, a jej ostatnie słowo było przesiąknięte ironią.
      Poszedł do kuchni po czym przyniósł dwie butelki czerwonego wina i dla siebie kieliszek.Usiadł obok niej na kanapie.
- Więc teraz porozmawiamy szczerze....- powiedział otwierając pierwszą butelkę.

Followers