czwartek, 1 października 2015

12. "Haruno, ty tyranie"

    Wyszedł. Po prostu wyszedł. Wiedziała, że był na skraju cierpliwości. Sama go tam zaprowadziła, ale nie sądziła, że wyjdzie. Inni musieli by się starać nie wiadomo jako, a Ona nic nie robiąc osiągała najlepsze wyniki w wyprowadzaniu Sasuke z równowagi.
    Spojrzała na Itachi'ego, który skinął głową i wyszedł za Sasuke.
    - Gdzie długopis? - zapytała.
    Tsunade podała jej rzecz o którą prosiła. Metalowa część długopisu dotykała już papieru kiedy zadzwonił telefon.
    Spojrzała przepraszająco na Tsunade i Neji'ego. Podała mężczyźnie długopis i spojrzała na ekran.
    Sai.
    - Cześć. Co ta....
    - Mam problem. - wtrącił mężczyzna, nie dając jej dokończyć grzecznościowego zdania - Jestem w areszcie. Komisariat trzynaście.
    - Już jadę. - schowała telefon do kieszeni - Przeczytałeś? - skierowała swoje pytanie od Neji'ego. Mężczyzna skinął głową. - Podpisałeś? Super. Zabieram papierki. Podrzucę je jutro, albo dam Itachi'emu, bo teraz muszę iść.
    - Sakura! - krzyknęła Tsunade.
    - Sai jest na komisariacie trzynastym. - doprała szybko. - Neji zamij się Yurą. Masz klucze do mojego dom. - rzuciła mu klucze, kiedy wchodziła do windy. - Tsunade zna adres. - drzwi się zamknęły.

    Wpadła na komisariat niczym burza. Już nie była kobietą z przeszłości. Nie była matką. Nie w tej chwili. Teraz była adwokatem, który musi wyciągnąć swojego klienta z kłopotów.
    - Haruno Sakura. Prawnik Sai'a Hino*. Zaprowadź mnie do klienta - zażądała od pierwszego lepszego policjanta.
    - Nie mogę paniusiu. Właśnie jest przesłuchiwany.
    - Okey. Powtórzę, bo masz coś z słuchem. Haruno Sakura. Prawnik Sai'a Hino. Zaprowadź mnie do niego. - warknęła.
    Mężczyzna spojrzał na nią, po czym przeszedł przez cały komisariat i zapukał w drzwi. Różowo włosa nie siląc się na uprzejmości wtargnęła do pokoju.
    - Nie wiem o czym... - mówił Sai.
    - Zamilcz. - warknęła. Spojrzała detektywowi w oczy. - Aresztowaliście go?
    - Nie. - krótka odpowiedź.
    - Wychodzimy. - oświadczyła wychodząc z pokoju, a Sai za nią.
    - Co tu robią bracia Uchiha? - spytał Sai.
    - Co? - zapytała odruchowo, a po chwili sama ich dostrzegła przy wejściu. - Później się tym zajmiemy.
    - Pytali...
    - Później. Kapitanie! - krzyknęła na cały komisariat do mężczyzny w białej koszuli z pokaźną ilością odznaczeń.
    Wiedziała, że wszystkie oczy skierowane były na nią. Komendant zatrzymał się słysząc, że ktoś go woła. Stanęła na przeciwko potężnego mężczyzny, który był dwa razy taki jak Ona. Jednakże w tym samym pomieszczeniu znajdowały się dwie osoby, które wiedziały, że jego przewaga nie potrwa długo.
    - Widzi pan tego mężczyznę? - wskazała na Sai, który stał po jej lewej stronie.
    - Teraz zobaczysz, dlaczego jej frekwencją jest 97% wygranych spraw.
    W sali panowała taka cisza, że słyszała co Itachi mówił do brata.
    - Tak. - odpowiedział mężczyzna.
    - To źle, że pan go widzi. Ponieważ będę chcieć wiedzieć skąd on się tu wziął. Aresztowali cię? - spytała Sai'a.
    - Nie.
    - Hmm... - udała zamyślenie - To nie rozumiem dlaczego radiowóz zawiózł go na komisariat. Każdemu aresztowanemu czyta się jego prawa. Odczytali ci je?
    - Nic nie słyszałem. - widać była na twarzy Sai'a uśmiech, który tylko potwierdzał jak bardzo był pewny tego, że za chwilę stąd wyjdzie.
    - A to ciekawe. Rozumiesz coś z tego, Sai?
    - Przecież mnie tu nie ma.
    - Gdyby tu był zadawałabym pytania, pewnie nie tylko Ja. Dobrze wiem, że jesteście już na celowniku z powodu waszych wcześniejszych wpadek, więc sądzę, że nikt się nie dowie, że mój klient tu był. A jeżeli tak się stanie zacznę zadawać pytania - nie wygodne pytania i gwarantuję, że poznam odpowiedź, bo zawsze je poznaje. Prawda?
    Mężczyzna obok niej pokiwał głową.
    - Zapytam jeszcze raz. Czy widzi pan tego mężczyznę?
    Prawniczka i kapitan komisariatu trzynastego patrzyli sobie zacięcie w oczy.
    - Dobra odpowiedź.
    - Wyciągnęła by Hitlera z aresztu - podsumował krótko Sasuke.

    Kiedy tylko odstawiła Sai'a do jego galerii, wróciła do swojego biura. Wysiadając z auta kluczyk podała szoferowi, któremu podebrała auto. Czuła się jak nowo narodzona. Z nową energią do pracy.
    - Witam po urlopie, Pani Haruno. - przywitał się jeden z ochroniarzy.
    - Też się cieszę, że cię widzę, John.
    Weszła do windy i wcisnęła największą liczbę. W torbie nadal ciążyła jej pewna sprawa. Nie wiedziała co zrobić. Rozwód Sasuke to śliski temat dla niej. Matka jego dziecka. Nie zbyt by to wyglądało w sądzie, przynajmniej według niej. Winda zatrzymała się na chwilę.
    - Kakashi. Dobrze, że cię spotkałam.
    - Też mi cię miło widzieć Sakura.
    Tylko Oni mogli sobie mówić po imieniu. Ostatnia osoba, która do Hatake zwróciła się per Pan Kakashi - była jego asystentka. Nie bez powodu "była". Piętnaście minut później opuszczała budynek z swoimi rzeczami. A Sakurze...cóż...kto miał by odwagę mówić swojej szefowej po imieniu. . Sakurą była dla znajomych, dla klientów najwyższego szczebla - a takimi zajmowała się sama.
    - Nie wiesz czasem, kto z chęcią zajmuję się rozwodami?
    Spojrzał na nią jak by szukał odpowiedzi, ale chyba nic nie znalazł.
    - Od nas czy zewnątrz ? - westchnął
    - Czy jeżeli chodziło by o nas to pytałabym? - pytania retoryczne zawsze działały.
    - Sasori Akasuna. - odpowiedź ni stąd ni zowąd wprawiła ją w nie małe zdziwienie.
    - Nie. - Hatake parsknął śmiechem.
    - Tak.
    W ten oto sposób Hatake Kakashi zostawił ją, w windzie, żałującą swojej decyzji dotyczącej pytania.
    Sasori Akasuna. Niedługo się zobaczymy.
    Następne piętro było jej, a kiedy wyszła z windy zamarła. Jej serce na chwilę stanęło. To co się tam działo był dla niej abstrakcją. Czymś co nie miało prawa bytu podczas jej obecności. W najgorszych scenariuszach nie przewidywała czegoś takiego. Na biurku sekretarki piętrzyły się tony papierów z którymi Mia nie dawała sobie rady. Na kanapach dla oczekujących klientów siedzieli stażyści w najlepsze pijąc kawę, a Emma Veal...
    Gdzie jest Emma?
    - Dzień dobry państwu. - tak bardzo nie chciała tego robić, tak bardzo nie chciała być tyranem dla ludzi, którzy pracują z nią na tym piętrze.
    Trzy wyrazy, a tyle reakcji. Stażyści byli uosobieniem przerażenia i szoku. Mia radości, spokoju i ulgi. W jej oczach widziała pewność, że wszystko za chwilę wróci do normy.
    - Kawa smakuje? - warknęła w stronę stażystów.
    Mężczyźni natychmiast wstali niemalże na baczność. Wylali kawę do kosza, a kubki schowali za swoimi plecami.
    - Mia. Co tu się dzieje? - spytała uprzejmie w stronę kobiety, która nie była niczemu winna.
    - Nie wyrabiam się z papierkową robotą, którą pani Veal nie ma czasu zrobić. - widząc spojrzenie Sakury natychmiast zaprzeczyła najgorszemu według różowowłosej - Nie zaniedbuje klientów. Zawsze ma dla nich czas, tylko nie ma czasu na papierkową robotę.... - westchnęła.
    - Czego jest najwięcej? - spytała od razu.
    - Ksero, posegregowania dokumentów i naszykowania dla Pani do podpisania po powrocie. - wskazała na trzy sterty.
    Obróciła się w stronę mężczyzn.
    - Chyba nie sądzicie, że wam to podam. - warknęła.
    Jak do tej pory wszystko zamarło, tak teraz każdy uciekał do swoich zadań jak myszy z tonącego okrętu. Jeden wziął ksero. Drugi Posegregowanie. Trzeci szykowanie. Czwartemu przyszło mycie kubków.
    - To jest na wczoraj. Kuchnia też ma być posprzątana - krzyknęła na odchodne.
    Od dziś zacznę ich nazywać szczury. Leniwe szczury.
    Spojrzała na zegarek. Pięć po osiemnastej.
    - Teraz możesz mówić wszystko.
    - Pani Haruno tu była tragedia Posejdona. Stażyści przychodzili po jedenastej. Pani Veal była tylko na czas klientów, a jak już była to był u niej Pan Uchiha. Zamykali drzwi i nie chciałabym wiedzieć co oni tam robili, ale jednego jestem pewna. Nie omawiali spraw służbowych. Wszystko było na mojej głowie. Leniwcom nie chciało się nawet nic robić. No może oprócz tego jednego stażysty, co pierwszy dostał sprawę. - prawniczka uśmiechnęła się i skinęła głową - Deidara przychodzi codziennie o ósmej. Wychodzi jak skończy, ale nigdy wcześniej niż o szesnastej. Pomaga mi to jakoś ogarnąć - wskazała na biurko - Cud chłopak.
    - Są jakieś sprawy do przejrzenia i ewentualnie do uzupełnienia ?
    Mia podała jej stertę akt.
    - Aha. - mruknęła zdegustowana ilością zielonych teczek. - Szczury! Do mnie! - szala goryczy została przelana.Po chwili pojawili się szanowni panowie. - Po pierwsze, gdzie wy pracujecie? - zapytała czysto retorycznie - Jak wy się prezentujecie? Poluzowane krawaty? Wyciągnięte koszule? Macie wolne? To się ciesze. Te akta są na jutro. - wcisnęła je jednemu z nich do rąk - Masz coś jeszcze, Mia?
    - Zaadresowanie i wysłanie listów, odłożenie segregatorów, uzupełnienie tuszu i papieru w drukarce, zaniesienie papierów do księgowej i uzupełnienie kalendarza, ale to ostatnie zrobię sama. - kobieta za biurkiem uśmiechnęła się promiennie.
    - Dobrze. Czyli podsumujmy. Macie do po kserowania dokumenty, posegregowanie ich i odłożenie segregatorów na swoje miejsce, naszykowanie mi do podpisu dokumentów, akta spraw do przejrzenia i ewentualnie do uzupełnienia, zaadresowanie i wysłanie listów, uzupełnienie tuszu i papieru w drukarce i zaniesienie papierów do księgowej. Zapomniałabym macie przygotować się do bronienia Elżbiety Batory. - wyliczyła na palcach - Nie interesuje mnie jak to zrobicie. Jutro jestem od ósmej i rozliczę was osobiście ze wszystkiego. Jeżeli będzie coś pominięte, możecie nie pokazywać mi się na oczy. A ci którzy się uratują niech zapomną o taryfie ulgowej, zawiedliście mnie. Mia jest po osiemnastej. Skończyłaś już pracę na dziś.
    Przywołała windę, by po chwili wejść do niej razem z sekretarką. Kiedy drzwi się zamykały widziała przerażone spojrzenia stażystów. Wiedziała jedno. Uzyskała efekt do jakiego dążyła. Czyste biurko swojej sekretarki.
    - Dziękuje, Pani Haruno.
    - Nie ma za co, Mia.

    O mało co nie zasnęła kiedy szofer wiózł ją do domu. Do drzwi szła z zamkniętymi oczami. Przechodząc próg, zauważyła, że okna zostały wymienione. Wszędzie panował porządek. Położyła torbę na stole w jadalni.
    - Wróciłaś. - odezwał się męski głos za jej plecami.
    Neji stał oparty o blat w kuchni. Na jego twarzy malowało się zmęczenie, a cienie pod jego oczami tylko ją w tym utwierdzały.
    - Wróciłam. Dziękuję, że zająłeś się Yurą i przykro mi z powodu Nany... - stanęła na przeciw niego - Nie chciałabym by tak się stało... - szepnęła.
    - Wiem. - skinął głową - Mogę coś zrobić ? - spytał, patrząc jej w oczy. Niepewnie skinęła głową.
    Mężczyzna delikatnym gestem założył różowy kosmyk, za ucho, po czym niespodziewanie musnął jej usta swoimi. Kiedy odsunął twarz od jej. Zrobiła coś czego sama się nie spodziewała. Przytuliła go tak jak jeszcze nigdy. Jak by to było ich ostatnie spotkanie. Jakby to była szansa na ostatni gest.
    - Będzie mi ciebie brakować, Neji. - szepnęła, zamykając oczy.
    - Nie becz. - szepnął tak cicho jak ona niemal łamiącym się głosem.
    - Nie beczę. - stwierdziła, dyskretnie ocierając łzę.
    - Muszę iść. - odsunął ją od siebie. - Nie tylko ty będziesz tęsknić Haruno - zamknęły się za nim drzwi.
    Zakończyła pewien etap w swoim życiu. Etap z którym bardzo się zżyła.

    Miała dość zatrzymywania się na każdym piętrze. Jakby wszyscy się zmówili. Każda osoba, która wchodziła zaczynała od tego samego zdania. Każdy coś jej dawał. Raz to była tylko jedna kartka, a raz to były całe akta.
    Jeszcze jedno piętro...
    - Sakura. - powiedział Kakashi wchodząc do windy. - Pamiętasz tą sprawę o podszywanie się?- kiwnęła głową - Nie mamy jak zdobyć DNA. Facet jest idealny. Nie zostawia odcisków. Zero włosów na szczotce. Nawet na maszynce do golenia. Nic. Jeżeli nie zdobędziemy tego DNA to sprawa będzie przegrana. Masz jakiś genialny pomysł?
    - BMW - wypaliła bez chwili zastanowienia.
    - Co ?
    - Buchnij mu widelec. - po czym wysiadła z windy. - Szur!
    Po niecałej sekundzie pojawił się jeden z czterech pracujących stażystów. Wcisnęła mu do rąk akta i kazała zanieś do jej gabinetu.
    Na piętrze panował spokój, którego tu brakowało.
    - Mia. - przywitała się.
    - Dzień dobry Pani Haruno.
    - Deidara już jest? - sekretarka kiwnęła głową. - Świetnie. Przyślij go do mnie za 5 minut. Umów mnie z Panem Sasorim Akasuną na jutro, a jeżeli nie będzie miał czasu osobiście z nim porozmawiam. Proszę cię także żebyś wcisnęła gdzieś Sai'a Hino jeszcze w tym tygodniu. - Sekretarka skinęła głową.
    - Oczywiście.
    Weszła do swojego gabinetu. Położyła teczki i torby na biurku. Usłyszała pukanie, a spodziewała się jednej osoby.
    - Wejdź Deidara.
    - Pani Haruno. - przywitał się blondyn.
    - Słyszałam, że jako jedyny pracowałeś, kiedy mnie nie było. Chciałbyś kiedyś pracować jako mój asystent? Uczył byś się pod moim okiem...
    - Pani Haruno to moje marzenie. - wszedł jej w pół zdania.
    - To znakomicie. Spełnię je dziś - uśmiechnęła się - A teraz weź mój fotel i chodź.
    - Jaki fotel? - zapytał całkowicie zdezorientowany mężczyzna. Jak by wyłączył słuch po "Spełnię je dziś".
    - Deidara, bo zmienię zdanie.

    Przeszedł koło strażników i stanął w oczekiwaniu na windę. Drzwi się otworzyły i wyszły z nich dwie kobiety.
    - Słyszałaś? Szefowa znów robi czystkę...- usłyszał od jednej z nich, która właśnie przechodziła.
    - Przepraszam. - zatrzymał je. - Mówiły Panie o Pani Haruno. Mogę dowiedzieć się czegoś, bo właśnie tam jadę i wolę wiedzieć na co mam się przygotować. - zaserwował im swój najlepszy uśmiech na jaki było go stać. Wiedział, że teraz dowie się wszystkiego czego tylko będzie chciał.
    -Zazwyczaj kiedy Pani Haruno robi nie zapowiedzianą wizytę lub powrót musi być porządek. Jeżeli go nie będzie szefowa sama go zaprowadza, ale wtedy nie ma szans na sen. Następnie rozlicza każdego z zadań i jeżeli czegoś nie zrobiłeś wylatujesz. - powiedziała blondynka.
    - Natomiast jeżeli wszystko jest idealnie. Każdy ze wszystkiego się rozliczył ma plan B. Organizuje "salę rozpraw". Podaje dane osoby, której nie udało się obronić. Często są to postacie historyczne. Jeżeli ona nie uniewinni osoby, której się broni - stażysta wylatuje. Szykuje się następny. I tak po kolei. Raz nawet zrobiła całkowitą wymianę stażystów. - dokończyła szatynka
    - Tak w ogóle to wiesz może kogo mają bronić? - spytał.
    - Elżbietę Batory. - westchnęły ciężko. - Już mogą się pakować.
    Po czym odeszły, a on wszedł do windy. Już nie mógł się doczekać żeby zobaczyć co Haruno tam wyprawia. Kiedy drzwi już się zamykały do środka wbiegł Itachi.
    - Co ty tu robisz? - zapytał.
    Sam chyba nie wiedział co On tu robi. Przyszedł, ponieważ chciał ją zobaczyć. Chciał pogadać.
    - Idę zobaczyć się z Hitlerem. Podobno robi niezłą rozróbę na swoim piętrze. A co ty tu robisz?
    - Znowu czystki? - westchnął. - Idę odebrać papiery rozwodowe. - spojrzał na niego jak by coś mu się nie zgadzało.
    Albo Itachi się ożenił i się rozwodzi, albo pracuje z Hitlerem.
    - Nie moje debilu. Sakury i Neji'ego. Miała je podpisać.
    Zapomniał. Zapomniał, że Sakura była rozwódką o ile podpisała papiery.
    Do windy w kółko ktoś wsiadał i wysiadał. Ktoś ciągle nawijał przez telefon. Inni ciągle przeglądali papiery.
    Nawet w windzie pracują? Haruno, ty tyranie. Zaśmiał się w myślach.
    Kiedy tylko wysiedli z windy zamurowało ich.
    Sakura siedziała w swoim fotelu, na środku poczekalni. Przed nią stało czterech stażystów, którzy wyglądali jakby nie przespali nocy. Jedynie blondyn stojący po jej prawej jakoś wyglądał.
    - Od dziś nazywam was szczury. Leniwe szczury. Na mój szacunek musicie zasłużyć ponownie. - powiedziała, po chwili odwracając się w stronę windy. - Panowie Uchiha.
    - Znów czystki Pani Haruno? - zaśmiał się Itachi.
    - Tak jakoś wyszło. - wstała z fotelu i poszła do swojego gabinetu, by wrócić po chwili z czarną teczką w dłoni. - Przejrzałam i podpisałam.
    - Był u ciebie? - zapytał starszy brat. Haruno skinęła głową. - I co? - jedyną odpowiedzią było pokręcenie głową.
    - Jeżeli mają panowie czas to zapraszam. Szykuje się ciekawa rozprawa, o ile się przygotowali.
    Widział jak mężczyźni zbledli na twarzy.

Od Autorki: Miało być wczoraj, ale...właściwie to nie wiem co się wydarzyło, że nie było. Rozdział za wiele nie wnosi do całej akcji, ale uważam, że wasze nerwy potrzebują chwilę odpoczynku. :) Nie mogę ciągle na nich grać, bo w końcu się pozrywają i co ja wtedy biedna pocznę? ;) Jakieś pytania? Coś wyjaśnić w następnym? Z chęcią was posłucham( czyt. przeczytam).
Po za tym...Co się dzieje? Nie tylko u mnie zauważyłam mniej komentarzy. No okey szaleństw nigdy nie było, ale come on...What's happened?

* - Nazwisko Sai'a pochodzi od nazwiska osoby podkładającej głos w mandze.

Followers