niedziela, 20 lipca 2014

1. "Pan sobie chyba żartuje...."

Poprawiony

Bar zaczynał się zapełniać ludźmi. Za oknami widać było chmury zwiastujące nocny deszcz. Mimo że była piękna wiosna wieczory nadal należały do tych chłodniejszych. Zmrok już dawno zapadł, a na ulicach zaczynały świecić się latarnie. Waszyngton niesamowite miasto. Miasto władzy. Miasto, w którym każdy z przyjaciół coś osiągnął. Hinata razem z Naruto są zaręczeni. Dziewczyna jest chirurgiem, a Naruto anestezjologiem. Nikt nie sądził, że ten roztrzepany blondyn, w końcu przejrzy na oczy i zobaczy dziewczynę siedzącą obok niego, która kocha go od szkolnej ławki, a co dopiero tego, że skończy ciężkie studia medyczne. Za to Ino z Sai’em są parą, co jest całkowitą anomalią. Sai był i jest osobą cichą i zdystansowaną, a blondynka, to wulkan energii, osoba towarzyską i troszeczkę roztrzepana. Oboje są jak ogień i woda, ale jak mówi stare przysłowie przeciwieństwa się przyciągają. Oni są znakomitym tego potwierdzeniem. Blondynka jest pisarką, a brunet prowadzi galerie sztuk pięknych. Patrząc na czwórkę swoich przyjaciół, których znała od młodości nie mogła uwierzyć, że aż tak bardzo się zmienili odkąd ostatnio się widzieli, lecz co się dziwić minęły trzy długie i pracowite dla nich lata. Czas pełen porażek jak i zwycięstw.Wzlotów i upadków. Ale jak ktoś kiedyś powiedział. Człowiek upada i się podnosi. Jedni nazywają to gimnastyką, inni sensem życia.
- A ty Sakura ? Co u ciebie ? - zapytał Naruto, wyrywając ją z zamyślenia. Cztery pary oczu skierowały się na nią.
- Nic nowego...- powiedziała mieszając w szklance.
- Nieprawda, Sakura. - stwierdziła Hinata  - Kiedy się widzieliśmy byliśmy na ostatnim roku studiów więc opowiadaj. Minęły trzy lata, u każdego coś się zmieniło.  - Hinata miała to do siebie, że choćby było bardzo źle jej uśmiech potrafił zdziałać cuda. Człowiek nie bał się otworzyć, czuł się tak bezpiecznie pod jej okiem. Ciężko wypuszczają powietrze składała zdania w głowie.
- Skończyłam studia prawnicze. Prowadzę kancelarię " Haruno Company". 
- To nie jest ta najlepsza kancelaria w stanach ?- wtrącił się Sai. Sakura skinęła głową z uśmiechem. - No to masz się czym chwalić. – Mimo, że o tym wiedziała to pozostawiła to bez odzewu.  Po prostu dobrze wykonywała swój zawód. Nie uważała tego za coś wielkiego. - Naruto chodź na lotki. - powiedział Sai chcąc dać dziewczynom pogadać samym.
- No dobra. Co ci chodzi po głowie ? Nawet nie mów, że nie wiesz o co chodzi. - powiedziała Yamanaka, gdy tylko chłopaki odeszli na odpowiednią odległość od stolika.
- Tak jak Sai powiedział, prowadzę jedną z dwóch najlepszych kancelarii prawniczych w stanach więc zawsze mam coś na głowie. - powiedziała z uśmiechem. - Dziewczyny zdrowie, za nasze szczęście i spełnione marzenia. - Hinata, Ino i Sakura wzniosły szklanki do góry po czym wypiły cała zawartość naczynia.



***



Dzień jak każdy inny. Słoneczny, co oznacza, że rodziny spędzają ten czas w parkach, basenach i innych miejscach. Dla Sakury Haruno osoby, która od początku swojej kariery wygrała większość swoich sprawy w sądzie oznacza to kolejny dzień w biurze. Mimo, że ciałem była nad papierami to myślami zastanawiała się czego chce od niej Itachi Uchiha, szef z konkurencyjnej kancelarii. Wstała z krzesła po czym podeszła do szklanej ściany, która ciągnęła się od podłogi do samego sufitu. Za oknem było widać cudowny widok drapaczy chmur. Za godzinę wybije godzina o której prosił by przyszła do jego kancelarii. O ile można było to podciągnąć pod prośbę. Patrząc na zegarek usłyszała dźwięk telefonu, który stał w rogu jej biurka.
- Słucham Mio ? - zapytała się swojej sekretarki. Kobieta była bardzo uprzejmą osobą w podeszłym wieku. Bardzo ją lubiła i jej ufała.
- Pan Sai chcę się z Panią widzieć. - powiedziała swoim uprzejmym tonem. Sakura zakończając połączenie kierowała się ku wyjściu z pomieszczenia.
- Cześć Sai, zapraszam do mnie. - mężczyzna zaczął się kierować w stronę jej gabinetu. - Mia, zadzwoń pod ten numer i powiedz Panu Uchiha, że nie będę mogła przyjść na spotkanie, niech się umówi na inny termin. - powiedziała podając kobiecie żółtą kartkę. Wracając do gabinetu poprosiła także o zaparzenie dwóch kaw.

- Cieszę się że wszystko uzgodniliśmy. - powiedziała Sakura, ściskając jego dłoń.
- To raczej ja się cieszę, że będziesz trzymała pieczę prawną nad galerią. - powiedział z uśmiechem. Niespodziewanie drzwi się otworzyły, a przez nie wszedł mężczyzna. Jego kruczoczarne włosy i oczy nadawały mu nieprzyjemną aurę niebezpiecznego człowieka, osoby, która dąży do celu po trupach. Aktówka i szyty na miarę garnitur świadczyły o statusie społecznym, a także pewnie o oczekiwaniu że cały świat będzie u jego stóp. 
- Przepraszam Pani Sakuro, ale powiedział, że nie będzie czekać. Wezwać ochronę? - powiedziała Mia kiedy doszła do mężczyzny. 
- Itachi Uchiha. Mahomet nie chciał przyjść do góry, to góra przyszła do Mahometa. - powiedział stojąc w drzwiach. Haruno zdziwiona całym tym zajściem patrzyła się na Sai’a, Mia, a  skończywszy na osobie, która w arogancki sposób wtargnęła do jej gabinetu.
- Dziękuję, Sakuro jeszcze raz. Będziemy w kontakcie. - powiedział Sai, po czym szybkim krokiem opuścił gabinet czując zbliżające się kłopoty.
- Pan sobie chyba żartuje. - Kpina w jej głosie była wyczuwalna z czterech mili -  Mia proszę wróć do recepcji. Pan także. Jeśli Pan tego nie zrobi oskarżę Pana o wtargnięcie. - powiedziała z charyzmą i śmiertelną powagą na twarzy.
- Czy to jest szantaż ? - Irytacja na jego twarzy była tak widoczna jak czarna plama na białym tle. Różowo włosa patrzyła na niego z uśmiechem po czym się zaśmiała.
- Nie, to nauka dobrych manier, których Panu brakuje. Tak jak telefonem, gdyż to osoba zainteresowana przychodzi do kogoś, a po drugie mężczyzna do kobiety. Po za tym nie jestem Pana dziewczynką na posyłki, a teraz proszę wyjść. - powiedziała wskazując dłonią drzwi. Po niecałych dziesięciu sekundach usłyszała trzask zamykanych drzwi. Nie sądziła, że tak łatwo pójdzie.
Gdy wracała za biurko drzwi znów się otworzyły. Tym razem znaczniej delikatniej, a do pomieszczenia weszła Mia z kopertą w dłoni. Podała ją Pani Adwokat mówiąc, że przyszła rano. Sakura podziękowała i zasiadła za swoim biurkiem. Oczywiście otrzymała telefon, że Pan Uchiha czeka i jest bardzo zdenerwowany, ale w ogóle się tym nie przejmowała. Pozbierała dokument wkładając je do odpowiednich teczek z numerami spraw sądowych, by następnie zawiązać zamknięcie na kokardkę. Odkładając zakończone sprawy na regał, a nadal trwające do szuflad biurka. Gdy sięgała po list, w oczy rzuciła jej się pieczęć Zjednoczonych Stanów Ameryki. Czytając jej źrenice rozszerzały się jeszcze bardziej z każdym przeczytanym zdaniem.
***
- Dzień dobry. Do Pani Sakury Haruno ? – zapytał czarno włosy mężczyzna.
- Windą i na ostatnie piętro. - powiedziała z uśmiechem kobieta w recepcji.
Kancelaria Haruno znajdowała się w wieżowcu. Całym wieżowcu, czego się w ogóle nie spodziewał. Nie sądził, że ta latająca za nim dziewucha będzie tak szanowaną osobą. Ponoć bardzo mądrą, bystrą i piękną osobą. Wracał pamięcią do wspomnienia kiedy ostatni raz ją widział... to było chyba na pierwszym roku studiów. Szczupła, wysoka kobieta z długimi różowymi włosami spiętymi w kitkę, z głęboką zieleń oczu, która potrafiła odebrać mowę swoim pięknem. Wychodząc z windy zobaczył brata siedzącego w fotelu i tupiącego nerwowo nogą.
- Co ty tu robisz ? - zapytał Sasuke, nie rozumiejąc tego dlaczego jego brat tu jest. Itachi widząc brata przestał tupać na chwilę nogą.
- Mam sprawę do Pani Haruno, ale nie chce mnie wpuścić, a jak tam wszedłem to dała kazanie i pogroziła oskarżeniem o wtargnięcie. - Sasuke widząc brata o mało co nie parsknął śmiechem, za to obdarzył go cynicznym uśmiechem. No Sakura, masz charakterek...pomyślał.
- Ma klienta w gabinecie ? - pokręcenie głowy brata dało mu odpowiedź. Oj Sakura, Sakura...Podszedł do sekretarki z uśmiechem i stoickim spokojem. - Dzień Dobry. Ja do Pani Sakury Haruno.
- Był Pan umówiony ? - zapytała miło kobieta w podeszłym wieku. Jej długie jeszcze brązowe włosy były staranie upięte w wysokiego koka.
- Nie, ale może Pani Haruno mnie przyjmie. - powiedział mężczyzna. Kiedy kobieta sięgała po słuchawkę spostrzegła, że Starszy Uchiha kieruje się znów w kierunku drzwi szefowej. Kiedy tak szedł szybkim krokiem nie zauważył jak Sasuke podstawił mu nogę w wyniku czego padł jak długi przed sekretarką. Wnet z gabinetu, do którego po raz drugi próbował wtargnąć tego dnia Itachi, wyszła różowo włosa kobieta w czarnych gustownych wysokich szpilkach, szarej ołówkowej spódnicy i białej koszuli. Sasuke zdawał sobie sprawę, że na pewno się zmieniła, ale nie sądził, że aż tak. Cały czas pochylając się nad zieloną teczką kierowała się w jego stronę. Dopóki nie dostrzegała Itach’iego. Zaśmiała się perliście.
- Panie Itachi sądziłam, że ma pan o sobie większe mniemanie niż poziom podłogi. Proszę wstać i zaczekać aż skończę, a jeżeli nie chcę Pan czekać i znów wtargnąć do mojego biura proszę się umówić wtedy poproszę konserwatorów o wyjęcie drzwi z zawiasów będzie Panu łatwiej. - powiedziała z Ironią, omijając leżącego bruneta. - Mia, gdzie są stażyści ? - Czy Ona mnie ignoruje ? Przecież stoi obok mnie, a zachowuje się jak by mnie nie widziała.
- W konferencyjnej. – różowo włosa szybko skierowała się w tamtą stronę. Gdy tylko weszła do konferencyjnej, wybiegło około 20 młodych przyszłych prawników. Gdy Sakura udzielała im reprymendę, wciskając po trzy akta sprawy do przeanalizowania i poprawienia błędów. Na jej czole pulsowała mała żyłka spowodowana obijaniem się stażystów, którzy powinni ciężko pracować nad aktami żeby udowodnić, że dostali się tu nie bez powodu. - Proszę Pani. Pan Uchiha pyta się czy może się z panią widzieć teraz.- Usłyszała kiedy wracała do gabinetu
- Dobrze, ale za chwilę wpierw zapraszam Pana Itach’iego. - powiedziała ku ucieszę długowłosego, który zaraz za nią szedł. - A i Mio...Zrób mi kawę.
- Ile łyżeczek cukru ? - zapytała kobieta, na co szefowa pokazała jej cztery palce u dłoni i znikła w swoim gabinecie. - Na pewno chcę się Pan z nią dziś widzieć ? - spytała pewnego siebie Uchih'y. Na co ten jedynie w odpowiedzi skiną głową i zasiadł w fotelu w którym przed chwilą siedział jego brat.
- Ile najwięcej słodzi ? - zadał nieoczekiwane pytanie kobiecie.
- Pięć..
- To rzeczywiście ma zły dzień. - powiedział na co ta jedynie przytaknęła.


wtorek, 15 lipca 2014

Prolog

Poprawiony

     Zdjęła szpilki ze zmęczonych stóp, gdy tylko weszła do sypialni. Włożyła je do szafy, po czym pozbyła się  białej koszuli i ołówkowej spódnicy. Cały dzień spędziła nad papierami. Kark bolał ją niemiłosiernie. Po co studiowała na Harvardzie – by mieć bóle szyi i brak życia prywatnego? Co z tego, że ma jedną z dwóch najlepszych kancelarii w Stanach Zjednoczonych, że rozwiązywała problemy nie do rozwiązania dla innych? Ta praca satysfakcjonowała ją, ale mimo wszystko w jej domu nadal było pusto i cicho. Nie czekał na nią mąż, dzieci... Nikt. Wyczeikwała jej jedynie sterta papierów do zrobienia. Była zmęczona... zmęczona życiem i jego brakiem jednocześnie.

       Rodzinę zostawiła daleko stąd i nie żałowała, bo gdyby wtedy nie podjęła tej decyzji możliwe, że nie byłoby jej tu teraz. Zmywały się z niej problemy z każdą kolejną kroplą wody, która oczyszczała i uspokajała jej zmęczone ciało. Wychodząc spod prysznica owinęła się jasnym, puchowym ręcznikiem. Skierowała się do salonu, a po drodze wrzuciła klucze od samochodu i od domu do naczynia stojącego koło drzwi. Włączyła sekretarkę. „Sakura Haruno. Zostaw wiadomość. Pipp!

— Cześć, tu Hinata. Nie mogłam cię dziś złapać. Wychodzimy do baru, idziesz z nami? Zresztą, po co ja pytam, i tak się nie zgodzisz. Wpadnę po ciebie z Ino o dwudziestej. Pa.

       Na głos swojej przyjaciółki uśmiechnęła się. Dawno się z nią nie widziała. Spojrzała na zegarek na ścianie, miała jeszcze dwie godziny. 
— Witam. Tu Itachi Uchiha. — W słuchawce odezwał się męski głos. 
Uchiha, Uchiha… Skąd ja go znam?
— Chciałbym zaprosić panią do kancelarii „Uchiha Rules” jutro o 16. Szczegóły podam po przybyciu. W razie pytań proszę do mnie dzwonić. Do widzenia. 
Koniec wiadomości.
Ciekawe czego takiego chce szanowny pan Uchiha? — myślała, przeglądając pocztę i wycierając drugim ręcznikiem swoje mokre, różowe włosy. 

Od Autorki : Prolog poprawiony przez Vialette Lantielle. 
Jesteś wielka :) Dziękuję ci za to :) 

Followers