czwartek, 5 listopada 2015

13. " Oni będą zbyt mili, by to powiedzieć..."

Dla Blackrose, za...za długo by wymieniać :D 
Choć przede wszystkim za to że jest. 

    - Szkoda, że wymieniłaś wszystkich. - powiedział Itachi, kiedy siedzieli już w jej gabinecie. Spojrzała na niego wymownie. - No co? Starali się chociaż. Nie to co ci poprzedni.
    - Argument, że ktoś był niepoczytalny, a parę godzin później podejmował logiczne i sensowne decyzje, był desperacją. - stwierdziła pakując teczkę do torby. - A tak w ogóle, to co się takiego wydarzyło, że nadal tu jesteś? Dłużej niż Sasuke, który się zmył zaraz po rozprawie. - już otwierał usta, żeby użyć tego samego argumentu co poprzednio - Tylko nie mów, że chcesz omawiać akta rozwodowe, bo nie ma tam nic do omawiania. Ta wymówka była dobra przy Sasuke. Kawa na ławę, Itachi.
    Pokój na parę minut wypełniła całkowita cisza. Starali się wyczytać coś z swoich twarzy, mowy ciała, ale oboje zbyt dobrze wiedzieli jak wyglądać, żeby ciało mówiło "nic".
    - Okey. - poprawił się na krześle. - Chodzi o sprawę rozwodową Sasuke. Tak przyznał mi się do niej. Sakura martwi mnie jedna rzecz. - westchnął - Jesteś matką jego dziecka. Jeżeli to wyjdzie. Według mnie będzie konflikt interesów, co dla mnie dałoby niesamowite pole do manewru i obróciło to przeciwko tobie i Sasuke. Boję się, że jeżeli będziesz go reprezentować to rozwód będzie z jego winy.
    -Wiem Itachi. Dlatego szukam mu znakomitego adwokata. Mam nawet jednego na oku, ale to się okaże. Możesz być spokojny, nie pracuje u mnie.
    - Cieszę się, że o tym pomyślałaś.
    Pokój przeszył dźwięk telefonu.
    - Tak?
    - Pani Haruno. Pan Akasuna zaprasza panią dziś o 16.30.
    - A na kiedy umówiłaś Sai'a Hino?
    - Na jutro o 14.15
    - Przyślij do mnie Deidar'e. Dziękuję Mi'o. - odłożyła słuchawkę.
    - Znowu szukamy nowych stażystów. - spojrzała na zegarek. 16.00 - Itachi, muszę cię przeprosić, ale wypadło mi niespodziewane spotkanie.
    - Nie ma sprawy. Rozumiem. Po za tym też muszę się zbierać.
    Z ręką na klamce zatrzymała go jeszcze na chwilę.
    - A tak z czystej ciekawości. - spojrzał na nią. - Co jest między tobą a Emmą ?
    Swój wzrok skierował na podłogę i uśmiechnął się do swoich myśli.
    - Kocham ją. - powiedział to patrząc Sakurze prosto w oczy.
    - A ona o tym wie? - pokręcił głową. - To może jej to powiedz.
    - Dziś mam taki zamiar. Okey. Lecę. Do widzenia Pani Haruno. - trzy ostatnie wyrazy wymówił już poza gabinetem.
    - Do widzenia Panie Uchiha.
    - Wzywała Pani Haruno. - znikąd pojawił się Deidara.
    - Znajdź nowych stażystów. - podała mu stos teczek z jej biurka. - Nie mam na to czasu, ani chęci. Zanieś te dokumenty do sądu. - podała kolejną teczkę. - Zapoznaj się z tą sprawą. Jeżeli będziesz uważał, że dasz radę - dostaniesz ją. A teraz wyjdź.
    - Dziękuję Pani Haruno.
    Spojrzała przez okno. Pogoda nie należała do najlepszych, ale jakoś da radę. Wzięła płaszcz, torbę i opuściła biurowiec.

    - Witaj Sakuro.- czerwono włosy mężczyzna wstał jak tylko weszła do jego gabinetu - Usiądź proszę.
    - Dziękuję. - usiadała i spojrzała Sasori'emu prosto w twarz.
    - Co cię do mnie sprowadza? - uśmiechnął się - Nie sądzę, żeby to były sprawy prywatne, zważywszy że Uchiha jest w mieście. - zapukał końcówką długopisu dwa razy o blat biurka.
    - Masz rację. Nie jestem tu w sprawach prywatnych. Słyszałam, że jesteś najlepszym prawnikiem od rozwodów. - skinął głową. Skromny jak zawsze. - Mam dla ciebie ciekawą sprawę. - podała mu teczkę. - Na razie nie ma tam nazwisk. - przeglądał dokumenty. - Kobieta zdradziła męża. Mają wspólne dziecko i pod znakiem zapytania jest to czy to dziecko jest jego. Ona chce rozwodu z jego winy. On z jej. Szykuje się wyciąganie brudów. Mężczyźnie zależy, żeby to wszystko szybko się skończyło i z wynikiem korzystnym dla niego.
    - Hmm... - westchnął. Podniósł wzrok z akt. - Dlaczego sama się tym nie zajmiesz? Nie zmęczyłabyś się nawet. - przyjrzał jej się uważniej - Chyba że...Nie możesz się zająć tą sprawą.
    - Nie mam już czasu. Mam za dużo spraw. Po za tym niedługo zaczynają się studia. Mam tam ponoć wykładać. - Udawała, że bardziej interesujące są jej paznokcie niż jego domysły. - To jak bierzesz czy nie ?
    Bitwa na spojrzenia i .... - Biorę, pod jednym warunkiem.
    - Jakim?
    - Kolacja pojutrze o 20.

    Kiedy przeszła próg domu usłyszała śmiech. Męski. Żeński. Dziecięcy. Zamknęła cicho drzwi. Odstawiła torbę na stoliku w przedpokoju, po czym najciszej jak potrafiła weszła do Salonu.
To co zobaczyła wprawiło ją w niebotyczne wyrzuty sumienia. Sasuke siedzący na kanapie z Yurą i opiekunką do dziecka, którą zatrudniła rano. Z boku wyglądali jak rodzina. Typowa rodzina spędzająca zwyczajny dzień, po pracy. W tej chwili poczuła żal za te wszystkie lata kiedy Yura jej potrzebował, a Ona ze strachu uciekła do Stanów. Żal za to, że okłamywała go tyle lat. Żal za to, że kiedy przyszła powiedzieć Sasuke, że spodziewa się jego dziecka dała się zbyć. Poczuła jak po policzku spływa jej łza. Nadal jej nie zauważyli - czuła się jak duch, jak nie proszony gość. A wiadomo, gość jak ryba - szybko się psuje.
    Nagle jej telefon zwrócił uwagę wszystkich.
    - Sakura ... Mama ... Pani Haruno
    Szybko wyszła z salonu i odebrała telefon.
    - Halo ? - otarła łzę
    - Sakura? - usłyszała znajomy głos.
    - Kto mówi?
    - Miło, że nie poznajesz swojej najlepszej programistki.
    - Hej Hana. Przepraszam, ale miałam ciężki wieczór. Co się stało?
    - Potrzebuje twojej porady prawnej.
    Widziała jak Sasuke idzie w jej kierunku.
    - Zaraz będę. - schowała telefon do kieszeni. - Zostaniesz jeszcze z Yurą? Chciałabym z tobą porozmawiać jeszcze później.
    - Nie ma problemu, zostanę. Wszystko w porządku?
    - Tak. Dziękuję. - zgarnęła torbę i wyszła.

    Nie wiedział nawet kiedy się pojawiła. Nie wiedział jak wiele widziała. Wiedział jedno. Muszą porozmawiać jak na dorosłych przystało. W końcu mają już swój wiek i nie są nastolatkami z szkoły. Każdy z nich ma swój bagaż doświadczeń. Mniejszy lub większy, ale mają. Czas go wykorzystać.
    - Mama już wyszła? - usłyszał głos z dołu.
    - Miała coś jeszcze do załatwienia. - wziął chłopca na ręce.
    - Ale wróci?
    - Wróci. - uśmiechnął się, choć sam nie był pewny tego co mówi.
    - Panie Uchiha, Ja muszę już iść. - powiedziała opiekunka, z torebką w dłoni.
    - W porządku. Ile płacę za opiekę? - zapytał.
    - Pani Sakura już wszystko uregulowała. - i kolejna kobieta wyszła z domu.
    - To co robimy? - spytał wesoło.
    - Baja ! - krzyknął chłopczyk wesoło.
    - Dobra, dobra. Baja. Ale jaką ? - potargał chłopcu czarną jak smoła czuprynę.
    - Epola Lowcowa.
    - Epoka Lodowcowa - poprawił mężczyzna śmiejąc się.


    Weszła do szklanego budynku w środku miasta. Szła tak dobrze znaną sobie drogą. Pracownicy powoli zaczęli wychodzić do domu. Zachowywała się jak automat. Ciałem była teraz w windzie, która jechała na odpowiednie piętro, ale duchem była w domu. Nadal stała i patrzyła jak siedzą na kanapie. Wiedziała, że muszą porozmawiać, ale tak bardzo się bała tej rozmowy. Tak bardzo bała się mu spojrzeć w oczy. Tak bardzo bała się prawdy.
    Wyszła z windy i nadal z głową w chmurach weszła do dobrze znanego sobie gabinetu.
    - Dlaczego mnie to nie dziwi - stwierdziła jak tylko zamiast jednej osoby zobaczyła cztery.
    - Też nam cię miło widzieć. - stwierdził Naruto.
    - Musimy porozmawiać. - dopowiedziała Hinata.
    - Nigdy więcej nie przyjadę, bo potrzebujesz porady prawnej. - zdjęła płaszcz i zawiesiła na krześle, siadając na przeciwko krótkowłosej blondynki.
    - Martwimy się o ciebie. - jej niebiesko-zielone oczy były pełne troski.
    - Ale nie ma o co. - uśmiechnęła się - Radę sobie.
    - Nie o to chodzi... - blondynka zaczęła palcami wybijać rytm. Spojrzała na siedzących na kanapie i fotelach znajomych. - Nie będę owijać w bawełnę i powiem wprost. Cała sprawa rozbiega się o to, że ostatnimi czasy zachowujesz się jak bachor. Rozwydrzony, infantylny dzieciak, który nie ma za grosz rozumu.
    - Słucham? - prawniczkę dosłownie wbiło w krzesło.
    - Z racji tego, że oni będą zbyt mili żeby ci to powiedzieć to powiem to ja. - odezwała się po raz pierwszy Emma. - Uważam, że przewróciłaś świat czteroletniego dziecka do góry nogami, zbyt szybko. Wszystko się posypało. Okey. Ale ty zamiast jak matka stanąć i bronić świata własnego dziecka ty je rozbiłaś na jeszcze mniejsze części mówiąc mu, że mężczyzna który był jego wzorem, mężczyzna z którym mieszkał od kąd pamięta, mężczyzna którego nazywał tatą - jest dla niego obcym człowiekiem, a jego nowego tatę pokazujesz mu na zdjęciu. Parę dni później ich sobie przedstawiasz. Nie pytasz dziecka czy tego chce...
    - O przepraszam ! - broniła Sakura - Spytałam się.
    - Przed drzwiami gabinetu Itachi'ego - zauważyła Hinata - Nie chciał cię zawieść.
    - Krótko mówiąc. Martwimy się o ciebie, bo ostatnio wykonujesz nie przemyślane ruchy. - podsumował Naruto.
    - Uważasz, że jestem zbyt miła? - spytała Emmę, Hana. - Widać, że jeszcze mnie nie poznałaś.
    - To co powinnam według was wtedy zrobić? - westchnęła - Zdaję sobie sprawę co zrobiłam, ale nie widziałam innego wyjścia. Sasuke chyba by nie chciał czekać tyle czasu...
    - A skąd możesz wiedzieć czego by chciał ? - spytał Naruto uparcie wpatrujący się w widok za oknem. - Nie powiedziałaś mu nawet, że jesteś z nim w ciąży. Nosiłaś jego dziecko pod sercem nawet nie wspominając mu o tym słowem. A parę lat później przedstawiasz mu jego syna. - wstał i podszedł do okna.
    - Próbowałam mu powiedzieć...
    - Sakura...- przerwał jej - Każdy z nas dobrze wie, że gdybyś c h c i a ł a mu powiedzieć to żadna siła by cię nie powstrzymała. Zrobiłabyś scenę na pół uczelni, ale nie dałabyś mu się zbyć. Nie dałabyś się odprawić z kwitkiem "wracaj do tamtego". Krzyczałabyś, że tamten jest w tobie. - warknął. - Ty najzwyczajniej nie chciałaś mu tego powiedzieć! Tak się sprawa ma!
    Nie wiedziała co powiedzieć. Wiedziała, że było w tym trochę prawdy. Może więcej niż trochę, ale nigdy nie sądziła, że któryś z jej znajomych powie jej to wprost.
    - Naruto. - szepnęła wpatrzona w plecy przyjaciela.
    - Nie wiem co z tym zrobisz. Odsuwając od tego wszystkiego Yure. Wywróciłaś życie mojego przyjaciela o 180' i nie mam zamiaru grać dobrej miny do złej gry. W tej chwili nie jesteś moją przyjaciółką. Nie jesteś nią. Nie jesteś Sakurą. Jesteś jej jakąś marną podróbką. Nie wiem co się z tobą stało. Może i na sali sądowej jesteś jak brzytwa i radzisz sobie z wszystkim, ale nie radzisz sobie z własnym życiem. Daj znać jak wróci moja przyjaciółka.
    Huk zamykanych drzwi spowodował, że podskoczyła na krześle.
    - Sakura. Przepraszam cię za niego..- zaczęła Hinata.
    - Daj spokój. Powiedział prawdę. - powiedziała wpatrzona w swoje palce - Zrobiłam niezły bajzel, a nie mam bladego pojęcia jak go posprzątać.
    - Wydaje mi się, że z Yurą to nie wiele zrobisz. Teraz musisz tylko wyjaśnić sobie wszystko z Sasuke. Ustalcie jakieś dni w których on będzie u niego. Nie od razu na całe noce czy dnie. Stopniowo. Tak żeby w ich wspólnym czasie było coraz mniej ciebie.  - blondynka odłożyła długopis, którym się bawiła - Yura musi zobaczyć, że ufasz Sasuke, że w jakiś sposób jest on dla ciebie ważny. Musisz dać temu wszystkiemu czas. Z Yurą musisz także nawiązać nową więź. I nie oddalaj się od tego cudu co cię spotkał.
    Spojrzała blondynce w oczy, po czym wstała. Zabrała płaszcz, torbę i wyszła. Hinata już wstawała, żeby iść za nią.
    - Zostaw ją. - powiedziała Hana.
    - Musi wszystko sama przemyśleć. Poukładać sobie w głowie. - dopowiedziała Emma.
    - Mam wrażenie, że wy się polubicie. - zauważyła Hinata znów siadając.
    Dziewczyny uśmiechnęły się do siebie w porozumieniu.

    - Czas spać, nie sądzisz? - spytał chłopca widząc jak przeciera piąstką oczy, po drugiej części Epoki Lodowcowej.
    Wszedł do sypialni Sakury. Wyciągnął z torby chłopca jakąś piżamę. Po chwili jego syn leżał już w łóżku.
    - Zostaniesz ze mną dopóki nie zasnę? Boję się ciemności. - cichy i niepewny głos zatrzymał go w drzwiach
    Wszedł do pokoju i położył się obok. Chłopiec natychmiast się w niego wtulił. Niepewnie położył dłoń na plecach dziecka.
    Kiedy chłopczyk poprosił go o zostanie, widział siebie w jego wieku, jak prosił ojca o to samo, ale on wtedy wyszedł. Zostawił małego chłopca przestraszonego, samego w ciemnym pokoju.
Drugą dłoń włożył pod poduszę i poczuł coś papierowego. Ostrożnie wyciągnął dłoń razem z obiektem zainteresowania. Jakie było jego zdziwienie kiedy okazało się, że jest to ich wspólne zdjęcie. A właściwie dwa. Nie wiedział kiedy pierwsze było zrobione. Za to drugie pamiętał dokładnie. Byli wtedy jeszcze na studiach. Oboje szczęśliwi. Pełni miłości. Patrząc na to z perspektywy czasu wiedział, że źle zrobił kiedy przyszła do niego porozmawiać, po rozstaniu. Widział, że była blada. Zmęczona. A w oczach było widać tęsknotę i miłość, ale był mądrzejszy od wszystkich. Sądził, że to miłość do "tego drugiego". Nie chciał przyjąć do wiadomości, że odeszła od niego nie dlatego, że znalazła innego, a dla jego bezpieczeństwa. Nadal nie mógł uwierzyć, że był tak głupi. Choć w sumie może kochała już "tego drugiego", choć był jeszcze w niej. Spojrzał na chwilę na syna, po czym znów skierował wzrok w stronę zdjęcia. Miał takie samo w portfelu. Zawsze miał je przy sobie. Na każdym zadaniu. Nie raz kiedy sądził, że się nie uda, że polegnie -  wyciągał to zdjęcie...
    Jego myśli przerwał dzwonek do drzwi. Zerknął na chłopca. Spał jak przysłowiowy suseł. Zostawił zapaloną lampkę i wyszedł z pokoju.
    - Tylko się nie pruj. Yura usnął. - powiedział kiedy ledwo otworzywszy drzwi zobaczył blond czuprynę.
    - Nie ma problemu. - powiedział normalnym tonem, po czym wszedł do środka.
    - Co ty taki przybity? Hinata pogoniła cię za zbyt dużą ilość zjedzonego ramen'u?
   - Bardzo śmieszny Uchiha jesteś. Ubaw po pachy. - zironizował przyjaciel. - Musimy porozmawiać.
    - O czym? - powaga w głosie przyjaciela pojawiła się także u niego.
    - O Sakurze i Yurze. - odparł przyjaciel
    - O czym chcesz rozmawiać w związku z nimi ? I czy Sakura nie powinna przy tym być?
    - Sakura zapewne pije teraz w jakimś barze, jak ją dobrze znam.
    - Słucham? - szok w jaki wprawiło go to co powiedział mu przyjaciel był niepojęty. Sakura, którą znał nigdy nie topiła...niczego w alkoholu. - Ona była samochodem.
    - Nie przerywaj tylko, a się dowiesz dlaczego. - westchnął i oparł się o blat w kuchni - Sakura niby pojechała do firmy swojej przyjaciółki....
    Siedział i słuchał jak zaklęty. Nie zdawał sobie sprawy, że to wszystko wywołało reakcje jej przyjaciół. Naruto mówił, a z każdym jego słowem powstawała wielka pustka. Czarna dziura. W tej chwili niebo powinna przeszyć błyskawica. Ziemia powinna się rozstąpić. A on powinien ulotnić się jak kamfora. Ponieważ po raz pierwszy Sasuke Uchiha nie rozumiał dlaczego ludzie mieszają się tam gdzie nie powinni. Oni sami by sobie poradzili. Trochę by to zajęło, ale nie uważał by potrzebne było takie atakowanie Sakury. Wystawianie jej przed szereg.
    - Czekaj. Po cholerę Wy się w to mieszacie?To nie jest wasza sprawa. Nie rozumiem także dlaczego używacie dla Yur'y synonimu "cud" ?
    - To powinna powiedzieć ci Sakura. Musicie sobie wiele wyjaśnić. Zbieram się. - odwrócił się przy samych drzwiach - Neji będzie za 5 min. Zadzwoniłem do niego żeby został z Yurą, a ty poszukaj Sakury. Najbliżej będzie jej biurowca.
   Ledwo za Uzumaki'm drzwi się zamknęły, a już się otworzyły. Jednak zamiast blondyna był brunet.
    - Gdzie Yura? - zapytał od wejścia.
    - Śpi w pokoju Sakury. Dzięki. - założył czarny płaszcz.
    - Sasuke...- westchnął - Z dobrej woli ci nie powie, ale jak przyciśniesz dowiesz się dlaczego Ona tak bardzo boi się być w jego pobliżu.

    W pobliżu jej biurowca... Myślał stojąc przed głównym wejściem. Rozejrzał się dokładnie, gdy nagle zobaczył jej samochód, na parkingu koło budynku. Obrócił się z uśmiechem w stronę wejścia. A może tak "w " biurowcu. Bliżej się nie da. Zapukał w szklane drzwi, żeby zwrócić uwagę ochroniarza.
    - Czego? - warknął mężczyzna ubrany na czarno.
    - Pani Haruno dzwoniła bym przyszedł, ponieważ ma problem z aktami. - skłamał łagodnie. Myśląc nad kolejnymi wiarygodnymi.
    - Uprzedzała, że się Pan pojawi. - wpuścił go. Słucham? Uprzedzała? 
    - Znam drogę. - powiedział kiedy strażnik szedł za nim.
    O tej porze, winda wydawała się strasznie głośna.Ponura. Przerażająca. Jak z horror'ów. Ledwo drzwi się otworzyły, a wiedział, że Ona tu była. Rzucona torba na biurko sekretarki. Płaszcz na fotelach dla klientów i szpilki koło niego. Zdjął swoje okrycie wierzchnie i rzucił koło płaszcza Sakury. Wszedł do jej gabinetu. Zastał ją pół leżącą na kanapie, gdzie niegdyś zakładając szpilki kazała mu iść po jedzenie dla niej. Natomiast teraz przytulała do siebie szklankę z bursztynowym płynem, wpatrzona w niebo za oknem.
    - Nie za mocne ?
    Usiadł za jej biurkiem. W ten sposób z bezpiecznej odległości mógł ją obserwować.
    - Za słabe, żeby wszystko ogarnąć. Choć chyba nie ma na tyle silnego alkoholu by znieczulić mnie na to wszystko. - jej twarz oświetlona była przez światło dochodzące z latarni i księżyca.
    - Musimy porozmawiać. - stwierdził
    - Wiem. - szepnęła - Kto jest z Yurą, kiedy ty jesteś tu?
    - Neji. - uśmiechnął się - Naruto był. Wiem co się wydarzyło, ale wiem też, że parę rzeczy możesz wyjaśnić tylko Ty. - spojrzała na niego - Wiadomo, że po kilku godzinnej rozmowie z Hinatą dowiedziałbym się paru rzeczy, ale po pierwsze nie było by to wszystko, po drugie chcę prawdę poznać od ciebie.
    - Nalej sobie. Przyda ci się.

Od Autorki: No to co..Trzynastka za nami. Wiem, że miała pojawić się we wrześniu, ale nie miałam czasu. Rozumiecie, okres szkolny. Sprawdzian. Kartkówka. To coś innego. Postaram się w tym miesiącu dodać jeszcze jedną, ponieważ jestem wam winna jedną notkę. No cóż zobaczymy jak szybko będzie się pisać. A teraz...Zadanie bojowe dla was. Sakura będzie mówić prawdę. Co chcielibyście się dowiedzieć. Nie wszystko będzie, ale może coś...Uwzględnię wasze poprzednie komentarze ( Spokojnie...Pamiętam o nich. )
Silentaqua. Zadowolona? Może Sasuke nie pokazał tej strony, którą chciałaś zobaczyć, ale...Mam nadzieje, że cię zadowoliłam. Daj znać :)
Blackorose. Dziękuję ci istoto, że jesteś bez ciebie nie było by tej notki.
Notka jest dlatego, że wasze komentarze przychodzą mi na skrzynkę, więc mimo, że Martyxs usunęła komentarz - ja go przeczytałam.
Warunek na 14 jest taki sam. 5 k o m e n t a r z y. 
 To co widzimy się niedługo, nie ? :)
Nie całuje, bo się pochorowałam, a l e ściskam wszystkich czytelników. Tych których widzę ( czyt. komentują) i tych których nie widzę.

Followers