poniedziałek, 1 czerwca 2015

8. "...pogięło cię ? "


    Pamiętajmy, że każdy z nas zawsze będzie dzieckiem. 

Dedykuję to wszystkim dzieciom - małym i dużym. 


    Siedziała w salonie przeglądając papiery zanim wróci do Waszyngtonu. Odlatywać miała dopiero wieczorem, gdyż chęć spędzenia paru godzin więcej z mężem była dla niej bardzo cenna. Rzadko się widywali więc każda minuta była na wagę złota, po za tym chciała mu jeszcze przekazać pewną wiadomość. 
    Kiedy wszedł do salonu pierwsze co rzuciło jej się w oczy to to, że miał na sobie wczorajsze ubrania.
    -  Neji ? 
    Podeszła do niego chcąc się dowiedzieć co się stało. Jego postawa wyrażała skruchę i prośbę przebaczenia. Nie chciał jej spojrzeć w oczy. 
    - Neji, straszysz mnie. Co się stało ? Dlaczego masz wczorajsze ubrania ? - rozwiązał krawat rzucając na oparcie fotela. Każdy jego ruch powodował, że zaczynał ją otumaniać zapach kobiecych perfum. Innych niż Ona używała.
    - Sakura...Musimy porozmawiać. - kiedy się wyprostował ślady kobiecych ust na jego szyi ją wprost wbił w ziemię. 
    Niezmienione ubrania. Postawa wyrażająca skruchę. Unikanie kontaktu wzrokowego. Zapach perfum. Ślady szminki. Fakty połączyły się zaskakująco szybko, widziała to nie raz. Miała tysiące takich spraw, a każdy z nich zachowywał się tak samo. 
    - Dobrze dała ? - spojrzał na nią całkowicie zdziwiony - Pytam się czy noc była udana ? Przypomnę ci, że jestem prawnikiem wiesz ile razy widziałam to co ty teraz chcesz mi powiedzieć? 
    - Sakura to nie tak... 
    - Boże...Ty nie zaprzeczasz - powiedziała zbierając kartki do teczki - Czekałam na ciebie całą noc ! Całą noc! Rozumiesz ty cholerny draniu ! Czekałam na swojego męża, który wolał jakąś wywłokę ! Nawet mnie nie dotykaj ! - przeszła przez cały salon, by wejść na schody. 
    - Sakura ! Poczekaj ! - krzyczał zostając u podnóża schodów. 
    - Nie sakuruj mi tu teraz ! - w ciągu 15 minut była spakowana i nawet zdążyła wykonać telefon, żeby przygotować samolot. - Znieś mi walizkę. Nie będę jej dźwigać. - powiedziała kiedy zeszła na dół. 
    - Zniszczyłeś wszystko...
    - Sakura obudź się ! Obudź się ! Proszę, obudź się !- poczuła jak ktoś potrząsa jej ciałem. 
    Otworzyła gwałtownie oczy i zaczerpnęła głęboki oddech. Włosy przykleiły się jej do czoła, a przed oczami nadal miała tą scenę. Był środek nocy, a w pokoju paliła się tylko lampka po stornie mężczyzny. 
    - Co się dzieje ? - zapytał, gdy odsunął z jej czoła mokre kosmyki. 
    - Miałam zły sen. Nie martw się. - szepnęła. 
    Podeszła do szafki by wyciągnąć czystą piżamę i zaczęła się kierować do łazienki, a będąc w progu łazienki zatrzymało ją jego pytanie. 
    - Znów śnił ci się ten dzień ? - powaga w jego oczach była ogromna, ale nie tak jak żal za to co zrobił. 
    Spojrzała ostatni raz i weszła do łazienki.  Każda chłodna kropla płynąca wpierw przez metalowe rury, następnie do chwytu prysznica, by spłynąć po jej ciele była jak ukojenie. Pomoc dla zniszczonych nerwów, gdzie ktoś pozrywał struny.  Wielbienie duszy. Pocałunek dla każdego zmysłu. Słyszała jak drzwi się otwierają. Słyszała jak coś mówi, lecz ona była w zupełnie innym świecie. Znajdowała się na innej planecie gdzie cały ból zrzucony na jej ramiona powodował, że kolanach się pod nią uginały i wszystko co złego wydarzyło się w jej życiu wraca do niej jak bumerang. Pełen cierpienia bumerang. 
    Zjechała plecami po kafelkach i schowała twarz w dłoniach. Nagle wszystko stało się jej obojętne. Nie miała siły na nic. Położyła się twarzą do wyjściu z prysznica podciągając kolana do brody  obejmując je dłońmi. Słyszała jak Neji mówi do niej. Słyszała każde wymówione swoje imię. Podczas uniesień, kłótni, wyznawania miłości i wielu innych. Słyszała to wiele razy. Zawsze zwracała uwagę na tonację. Raz szorstko, raz czule, delikatnie i ostrzegająco. 
    Dlaczego to zrobiłeś ?
    Kiedy otworzyły się drzwi kabiny zobaczyła w jego oczach cierpnie. Wszedł w ubraniu pod chłodny strumień wody i zakręcił go. Wyciągnął rękę po długi czarny puchaty ręcznik, po czym okrył szczelnie jej ciało, żeby żaden chłód jej nie doskwierał. Usiadł z nią na kolanach i mocno ją do siebie przytulił. 
    Czuła się kochana. Taka jedyna na świecie. Złość wywoływało to, że ta kobieta mogła doświadczyć tego samego co ona i to kuło jej serce niemiłosiernie.
    - Czy...czy ty ją kochałeś ? - odgarnął jej mokre kosmyki po raz drugi tej nocy. 
    -  Kocham kobietę która jest teraz w moich ramionach. - jego cichy głos nadał temu drugi sens. 

    Leżała już chyba drugą godzinę. W jej głowie panował taki chaos, że nie zdawała sobie sprawy  z niczego. Czuła się jak ogłuszona. Jak by ktoś nagle odciął dopływ tlenu. Nie wiedziała czego chciała. Nie potrafiła normalnie funkcjonować, chciała zrobić tak jak zawsze. Spakować walizkę. Uciec pod osłoną nocy i wrócić kiedy wszystko sobie ułoży. Nie raz już tak robiła i za każdym razem się udawało, ale wiedziała, że to nie jest jeden z tych razów. Tej nocy musi pokonać swoje demony. 
    Kiedy tylko wrócili do łóżka Neji natychmiast zasnął odwrócony do niej plecami. Zegar wskazywał trzynaście po czwartej. Po cichu zsunęła z siebie kołdrę i cicho jak duch wyszła z pokoju. Słyszała jak Yura kręcił się na łóżku. Nana jak coś mamrocze przez sen, za to z pokoju Sasuke była istna cisza. Drzwi były zamknięte. Kusiło ją żeby wejść, już miała dłoń nad klamką, ale cofnęła ją i zeszła na dół. Jakie było jej zdziwienie kiedy zobaczyła Sasuke z szklanką wody, przy stole. 
    Jego ramiona były zgarbione, a całe plecy wydawały się jakby przygniecione. Wydawało się, że ciężar całego świata spadł na jego ramiona. Patrzył zacięcie w wodę znajdującą się w szklance. 
   Chciała już wrócić po cichu do pokoju, żeby mu nie przeszkadzać w rozmyślaniach. 
    - Jeżeli nie chcesz żebym tu był to powiedz. Jeżeli masz mnie unikać we własnym domu to przeniosę się do hotelu. 
    - Nigdy nie powiedziałam, że cię tu nie chce. To po pierwsze. Po drugie, nie unikam cię. Chciałam cię zostawić samego bo widziałam po twojej postawie, że nad czymś rozmyślasz. Nie chciałam ci po prostu przeszkadzać. - odpowiedziała równie cicho co on. 
    Nalała sobie również wody do szklanki. 
    - Dlaczego mnie nie możesz reprezentować ? 
    - Nie jestem prawnikiem Konohy. Nie znam tutejszego prawa, za to Neji je zna. Gdybyś miał amerykańskie obywatelstwo jak ja, czy moje dzieci sprawa była by prosta...
    - Ale ja mam podwójne obywatelstwo. 
    - Ożeniłeś się z Kirą po otrzymaniu czy przed ? - usiadła obok niego przy stole. 
    - Po. 
    - W takim razie Kira również ma obywatelstwo i wystarczy, że rozwiedziecie się w Stanach jeżeli tam braliście ślub - skinienie głowy utwierdziło ją w tym - w takim wypadku mogę cię reprezentować.  
    - Dziękuję. - szepnął wstając od stołu. 
   Odstawił szklankę do zlewu po czym wrócił na górę. Spojrzała na zegarek.W stanach świta.... Wzięła swój telefon do dłoni i z przeczuciem sprawdzenia czy jej kancelaria jeszcze stoi wykręciła numer do Emmy. Parę sygnałów. 
    - Itachi Uchiha - powiedział męski, zaspany głos. 
    Haruno o mało się nie przewróciła. Spojrzała na wyświetlacz. "Emma Veal". 
    - Halo? - zapytał męski głos w słuchawce. 
    - Itachi? - zapytała z powątpiewaniem i cieniem nadziei, że się przesłyszała. 
    - Sakura. - jego głos nagle się zmienił. Jak by ocknął się z letargu. - Wiesz co...zamieniliśmy się z Emm telefonami przez przypadek... - powiedział zbyt szybko jak na jej gust. - Coś się stało ? 
    Wzięła telefon Neji i wykręciła numer do Itachi'ego. Jak bardzo się nie zdziwiła kiedy usłyszała dzwonienie telefonu w słuchawce. 
    - Emma Veal - powiedział damski głos. 
    Przyłożyła obie słuchawki do uszu. 
    - Tak, stało się moi drodzy. Pomyliliście telefony. - W telefonie Neji usłyszała jak by coś spadło. 
    - Sakura ?!  Cholera jasna. Po co dzwonisz o tej porze, pogięło cię ? 
    - Święta Matka Teresa. - powiedziała z ironią. - Eh...Sprawdzajcie czyj telefon odbieracie. 
    Uśmiechnęła się i pokręciła wesoło głową. Przynajmniej im się układa. Cicho chichocząc weszła na piętro. 

    Kiedy tylko oboje odłożyli telefony, a kobieta położyła się na plecach obok mężczyzny. Zapadła między nimi cisza. Niezręczna, nieprzerwana cisza. Spodziewali się wszystkiego o każdej porze dnia i nocy, ale...Ta kobieta zawsze ich zaskoczy i prawda długo się przed nią nie ukryje. Oboje zdawali sobie z tego sprawę. Zielonooka była jak Sherlock Homles w spódnicy. Nic jej nie zatrzyma. Teraz się wydało, ale wiedzieli, że to nie koniec niespodzianek z strony Sakury. Ona wie jak im urozmaicić życie. 
    - Wpadliśmy. - powiedziała kobieta. 
    - I to po uszy. - potwierdził mężczyzna. 
    Oboje spojrzeli na siebie po czym w całej sypialni rozniósł się śmiech dwójki ludzi, którzy spędzą kolejną noc w swoich ramionach. 

    Włączyła radio z wielką przyjemnością. Jej poziom szczęścia powoli wzrastał nawet przy robieniu kawy. Dzieci w szkole. Mąż w pracy. Czegóż można sobie jeszcze zamarzyć? Z kubkiem kawy zaczęła tanecznym krokiem przechadzać się po kuchni. Promienie słoneczne wpadające przez okno tylko dawały temu pewnej magiczności.
W tej chwili nie myślała o pracy. O tym co  m u s i  zrobić. W tym momencie interesowała ją tylko i wyłącznie Ona i muzyka. 
    - Sakura ? 
    Muzyka cichnie. Słońce zachodzi. A prawniczka już nie czuje się wolna. Spojrzała na intruza który zakłócił jej chwilę relaksu. 
    - Chcesz kawy, Sasuke? - kiwnął głową.
    -Kiedyś też tak tańczyłaś, tylko że nie po kuchni, a w akademiku. - wyjęła kubek i zalała go czarnym wrzątkiem, stawiając przed nim. 
    - Kiedyś nie byłam matką, żoną i prezesem ogromnej kancelarii prawniczej. - spojrzała przez okno w kuchni, które wychodziło na przepiękny ogród. 
    - Kiedy wracamy? 
    - Pewnie jutro jeżeli nic się nie wydarzy. - wzruszyła ramionami jak by odpowiedź była rzeczywista. 
    - Nie żal ci zostawiać dzieci? - czuła jak uważnie jej się przygląda. Jak bada każde drgnięcie mięśnia twarzy. 
    - Przyzwyczaiły się, po za tym nie jestem dobrą matką na dłuższą metę. - dolała sobie kawy. 
    - Krzyczałaś w nocy. - stwierdził nagle po około dziesięciu minutach całkowitej ciszy. 
    - Miałam zły sen. - machinalne i sprawdzone odpowiedzi to jej duży atut. 
    - To musiał być na prawdę zły sen. Aż dziwne, Nana się nie obudziła. Yura musi mieć sen po kimś innym skoro kiedy Neji cię budził to małego brzdąca zastałem w moim pokoju. Dziwne, nie ? - upił łyk kawy cały czas spoglądając w tym samym kierunku Haruno. 
    - Jak to w swoim pokoju ? Nie rozumiem. - Że co proszę ?! 
    - Normalnie. Przyszedł do mnie do pokoju i powiedział, że nie chce budzić Nany bo jest zmęczona. Ty masz koszmar, więc Neji ci pomoże. Przy okazji władował mi się do łóżka, bo stwierdził że nie zaśnie sam i mam go przytulić. Odniosłem go do łóżka jak tylko zasnął. 
    - Ufa ci. Yura jest bardzo wrażliwym chłopcem. Przejmuje się Naną i mną. Ma nadzieje, a raczej wierzy w to że Neji mi pomaga. Żyje w swoim dziecinnym świecie, a ja nie chce go tego pozbawiać. - westchnęła - To dlatego byłeś na dole ? 
    Spojrzał na nią uważnie lustrując jej twarz. 
    - Byłem na dole ponieważ mam przeczucie, że coś tu nie gra, a ja nie wiem co. - przeczesał dłonią swoje czarne włosy, kiedy po kuchni rozniósł się dźwięk komórki różowowłosej. 
    - Haruno słucham ?...Dobrze Sai. Będę jutro, ponieważ nie ma mnie teraz w Stanach. - zaczęła wystukiwać ciąg cyfr - Pakuj się. Wracamy do Waszyngtonu. Praca wzywa. Koniec wolnego. 


    Dopiął walizkę i zaniósł do samochodu, który już czekał razem z kierowcą. Wrócił do domu, ale jak tylko znalazł się przed drzwiami Sakura już schodziła z walizką. Podbiegł do niej szybko. 
    - Ja to wezmę. - odebrał jej bagaż, po czym uczynił to samo co ze swoim. - Jak mamy być tam jutro, skoro poprzednio lecieliśmy dwa dni ? 
    - To proste. - Zamknęła drzwi od domu. - Wcześniej lecieliśmy przez Francję, czyli dookoła. Teraz lecimy przez ocean. 
    Oboje wsiedli do samochodu. Po czym Sakura podała adres lotniska. 
Patrząc przez okno kciukiem przecierała ekran telefonu. Jak by nie mogła się zdecydować czy zadzwonić, czy nie. 
    - Zadzwoń. 
    - Nigdy tego nie robiłam. Oni po prostu wracali do domu i zastawali ciszę. Obiad w piekarniku. Sernik w lodówce i kartkę na której ich przepraszałam i obiecywałam, że niedługo wrócę. W ten sposób mijają lata jak ich widzę. 
    - To kiedy ich ostatnio widziałaś ? - ciekawość, aż go zżerała od środka. 
    - Jak tylko Yura skończył rok. Nie widziałam ich dwa lata. Nie jestem dobrą matką i nie sprawdzam się w tej roli. Neji jest w tym o wiele lepszy. 
    - Jest może lepszy bo musi, bo Ty uciekasz i zostawiasz go samego z dwójką dzieci, które potrzebują ciebie. Potrzebują matki. - wyjął jej telefon z dłoni i zaczął wpisywać numer. - Jutro sprowadzasz tę dwójeczkę do Nowego Yorku. 
     -Nie !  - szybko zabrała mu telefon z dłoni. 
    - A to dlaczego ?  
    - Bo nie i koniec tematu ! 
    Powoli do przodu. Małe kroczki, Uchiha. Wdech - wydech.

Od Autora : Pędziłam pisząc tą notkę, ponieważ chciałam wam podarować jako prezent z okazji dnia dziecka. Wszystkiego Najlepszego. Całusy, kochani. :* :* :* :* :* :* *: *:* Zapraszam gorąco do komentowania :* 

6 komentarzy:

  1. Jakoś dziwnie krótki... Albo mi się wydaje :) za błędy przepraszam - pisze z telefonu :D
    Moim zdaniem jeden z lepszych rozdziałów! No oprócz dwóch pierwszych, którymi mnie urzekłaś:*
    Błędów nie znalazłam :) szkoda mi dzieci Sakury :( takie małe słodkie szkraby *0* tylko wycałować,
    Drażni mnie Neji... Grrr niech spada na drzewo!
    Mam nadzieje, że szybko pozaliczasz wszystko na koniec roku i będziesz miała czas na pisanie notek :D
    Pozdrawiam kochana :*:*:*
    Buziaki :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krótki, bo się śpieszyłam. Koniecznie chciałam dodać dziś tę notkę.
      Ciesze się, że ci się podobał. Krótki może też dlatego, że nie chciałam za dużo tu umieszczać. :)
      Dzieci Sakury mocno skomplikowały życie prawniczki, ale no co ja mogę na to poradzić. Są i już. :D Zobaczymy co z nimi będzie.
      Spokojnie z Neji jeszcze powalczymy, to nie koniec zawijasów z nim w roli głównej. ;)
      Pozdrawiam i buziaki :*

      Usuń
  2. Czy taka stara krowa jak ja wciąż może obchodzić dzień dziecka? :P
    Pewnie tak, co roku wmawiam to moim rodzicom xD
    Rozdział naprawdę fajny, według mnie lepszy niż poprzedni, bo więcej się działo :D Chociaż wydaję mi się,że ciut krótki albo ja przeczytałam go tak szybko xD
    Itachi wpadł na przypale xD Tak się kończy "najpierw robienie, później myślenie" ha ha :P
    Szkoda mi dzieci Sakury. Jak można je tak zostawiać. Rozumiem,że nie jest "dobrą" matką, ale kurde dwa lata....Ciężko jest wychować dzieci bez mamy, może kiedyś to zrozumie.
    Wspominałam,że Neji mnie wkurza...? xD
    Zapach perfum i ślad pomadki? Wykastrować go...
    Chamidło...
    Czekam na jakieś małe randevous między SS <3
    Oj czekam :D
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma prawo obchodzić dzień dziecka :)
      Krótki, bo się śpieszyłam. Chciałam wstawić na dzień dziecka. Niestety nie udało się osiągnąć zamierzonej długości, więc jest taki a nie inny..:)
      Poczekaj z tym "najpierw robienie, a później myślenie ". Taka cicha rada. :)
      Każdego Neji wkurza, tylko nie mnie bo ja kocham wszystkich moich bohaterów.
      Z tym randevous to jeszcze trochę. Najpierw będę was cieszyć okruszkami, a dopiero później dostaniecie całe ciasto :)
      Buziaki :*

      Usuń
  3. Im więcej czytam, tym mniej rozumiem, nie czaję. (ale w dobrym tonie nie czaję)
    Nie zmienia to jednak faktu, że opowiadanie niezmiernie mi się podoba i nie mogłam się powstrzymać przed napisaniem komentarza pochwalnego :3
    To co stworzyłaś (do tego momentu), jest dobre, serio dobre! Wciągnęłam się mocno i podziwiam bardzo!!! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie. Jak pisałam ten rozdział to też coraz mniej rozumiałam. Ale będzie lepiej :)
      Dziękuję za miłe słowa. Mam nadzieje, że dalej będziesz czytać :)
      Pozdrawiam i Buziaki :*

      Usuń

Dzięki, że doceniasz moje starania. Mam nadzieje że zawitasz tu jeszcze nie raz...:)

Followers