Poprawiony
- Przyszedł Pan do mnie z taką błahostką
? - stwierdziła - Dlaczego Pan sam nie może tego napisać ?
- Zna Pani prawo, sądy, a także prokuraturę
i inne piranie wyczekujące momentu by przechwycić dobrze rozwijające się kancelarie. Nie chcę
by brat miał później problemy, bo ktoś podważa moją wolę i testament. -
wyjaśnił poważnym tonem cały czas utrzymując kontakt wzrokowy. - Dlatego proszę
niech Pani to podpiszę, gdyż już wszystko napisałem bo przewidziałem to, a Pani
musi tylko podpisać. - powiedział gdy wyciągnął z aktówki dwa gotowe dokumenty.
Sakura przeczytała
je przy nim i podpisała. Chwilę jeszcze porozmawiali i dopijali kawy
przyniesione im przez sekretarkę. Nawet się nie zorientowali, a na pogawędkach
minęła im niecała godzina. Gdy wyszli z gabinetu Itachi jeszcze poczekał, aż
Sakura osobiście skserowała jego dokument. Zapewniła, że będą one bezpieczne u
niej w biurku. Kiedy wróciła do gabinetu zabrała się za dokumenty, która miała dokończyć. Niestety jej myśli krążyły wokół czegoś innego niż papierkowej roboty. Informacja, że Sasuke nie pracuje w kancelarii brata trochę ją
zszokowała. Był przecież najlepszy razem z nią na roku, a tu proszę. Nawet jego
brat nie wie jak pracuje, ale wie, że z głodu nie umiera.
- Czy to co ma Pan do mnie jest wagi
życia i śmierci ? -spytała chłodnym tonem Sasuke, który jak gdyby nigdy nic
siedział i czekał. Pytanie skierowało jego wzrok na nią. Mężczyzna pokręcił głową. - Dobrze. - powiedziała i weszła do gabinetu na przeciwko sekretarki.
Za nią wyszedł mężczyzna w jej wieku. - Panie Uchiha przedstawiam Deidare.
Zajmie się Pana sprawami prawnymi. Do widzenia. - powiedziała w stronę Uchihy
zostawiając go zszokowanego w fotelu i prze szczęśliwego blondyna który jako
pierwszy ze stażystów dostał sprawę do prowadzenia, gdyż zazwyczaj sprawdzali
akta albo prowadzili wymyślone procesy lub analizując inne.
Zasiadła za swoim
biurkiem starając się wrócić do swojej pracy, lecz wspomnienia napływające do
jej głowy były zbyt silne. Do tego wszystkiego nic nie jadła od rana, bo gdy
Sai miał wyjść ona miała iść na lunch. Wszystkie te rzeczy składały się na zawroty głowy.
Jego silne ramiona
w których czuła się bezpieczna. Jego głos, który działa na nią uspokajająco i
On. Mężczyzna którego kocha. Jego czarne włosy zawsze były jej ulubioną
zabawką. Jego uśmiech był jak chwyt poniżej pasa. Nogi odmawiały jej wtedy
posłuszeństwa. On jest jak jej własna odmiana heroiny - niby taki oklepany
tekst, ale jak odzwierciedla jej emocje .On jest jej narkotykiem, którego
pragnie do końca swoich dni.
Złapała się za
głowę w swojej nie mocy. Obrazy. Klatki jak z filmu. Filmu jej wspomnień.
Chwiejnym krokiem kierowała się do drzwi, bo wiedziała, że jej gabinet rzadko
kto odwiedza, więc jeśli tu zemdleje nikt jej nie pomoże. Za oknem było już
ciemno, więc w budynku było coraz mniej pracowników z każdą minioną minutą.
Jego śmiech był jak
afrodyzjak. Jego dotyk powodował, że odpływała do innego świata, a teraz kiedy
leżała w jego ramionach w akademiku czuła się kochana, czuła się jedyna.
Uwielbiała jak bawił się jej włosami. Było to takie rozkoszne.
Przewróciła regał z
książkami. Klamka była coraz bliżej. Głosy na korytarzu były coraz głośniejsze.
Otworzyła drzwi cały czas trzymając się za głowę. Zobaczyła Deidarę i Sasuke
rozmawiających już przy windzie. Mi’e która zapisywała coś. Po chwili oczy
wszystkich skierowane były w jej stronę. Nie miała sił już dalej stać na
nogach. To było dla niej zbyt wiele. Sekundy, które leciała na podłogę mijały
jej jak godzin. Długie godziny przyjemnej nieświadomości. Poczuła jak ktoś ją
chwyta i woła o karetkę. Nie miała sił otworzyć oczu. Jej ciało leżało na
podłodze w objęciach. Ledwo uchyliła powieki i zobaczyła czarne włosy i krucze
oczy skierowane w stronę Mi'i dzwoniącej po karetkę. Poddała się. Otchłań była o
wiele, wiele przyjemniejsza niż walka z tym, żeby trzymać się świadomości.
- Sakura...
***
Leżąc w
szpitalnym łóżku, opatulona śnieżnobiałą pościelą ,czytała akta sprawy kiedy
drzwi od jej sali otworzyły się z hukiem. Stanęła w nich blondynka z brązowymi
oczami. Jej postawa i mimika twarzy wyrażała irytację.
- Ludzie, ona jest niemożliwa.- szepnęła
pod nosem - Sakura odłóż te cholerne akta. Jesteś w szpitalu, powinnaś wypo...-
Jej wypowiedź została przerwana przez asystentkę prawniczki ,która wpadła do
sali taranując prawie blondynkę i gadając jak katarynka, a także podając zielonookiej akta spraw.
- Pani Sakuro, Pan Takuso prosi o
telefon. Jego córka zbiła okno w szkole. Pan Utakata mówił żeby przekazać, że
nie przyjedzie na spotkanie, a Pani Ojciec kazał przekazać, że odwiedzi Panią jutro
w biurze.
Różowo włosa cały
czas trzymając akta w dłoni, która zawisła w powietrzu. Zmierzyła ją, swoim
chłodnym, pozbawionym uczuć spojrzeniem, od wysokich szpilek przez zgrabne
nogi, ołówkową spódnice, niebieską bluzkę po fioletowe włosy związane w
elegancki kok, by następnie skierować swój wzrok na blondynkę, opierającą się o
ramę łóżka, po czym wrócić na akta spraw w dłoni. Asystentka szybko
zorientowawszy się swojej gafy, zabrała teczki z jej ręki po czym pośpiesznym
krokiem opuściła gabinet.
- Mówiłaś coś o tym bym wypoczywała. -
powiedziała z uśmiechem.
- Mówiłam o tym że powinnaś wypoczywać, a
nie pracować. Lądujesz tu co jakiś czas i zawsze z tego samego powodu. Jesteś
wtedy odwodniona, zmęczona z pustym żołądkiem. Ile razy będę cię jeszcze
doprowadzać do stanu używalności, a ty spartaczysz mi robotę ?
Tsunade była
naprawdę wściekła. Jej podopieczna. Osoba która wyzwoliła ją, która pozwoliła
się jej rozwijać. Była jej dozgonnie wdzięczna, ale na myśl o braku szczęścia,
o pustym domu, który stoi stale cichy i pusty tylko co jakiś czas wpadnie serwis
sprzątając i gosposia by zapełnić lodówkę i ogrodnik. Na myśl o domu do którego
wchodząc miała ochotę się rozpłakać z swojej niemocy, a mimo to nadal do niego
wracała, wchodząc nie tworzyła basenu, szła dalej dzielnie stawiając krok za
krokiem każdego dnia.
- Nie odpowiem na to pytanie, bo po
prostu nie wiem. - odparła szeptem bawiąc się kawałkiem pościeli - Nie potrafię inaczej, Tsunade.
- Pierdole , nie robię ! - krzyknęła Tsunade
trzaskając drzwiami. Ironią było to, że mówiła tak za każdym razem gdy tu
lądowała.
- Tsunade ! - krzyknęła. Blond włosa
wychyliła się za drzwi. - Ktoś był u mnie rano kiedy spałam ? - Ogarnęło ją
zdziwienie.
Tsunade twierdzi,
że nikogo nie było. Nie uroiło mi się to - pomyślała. To nie możliwe. Gdy
ocknęła się na chwilę w nocy widziała osobę opartą o ramę łóżka przy jej stopach,
tak jak przed chwilą Blondynka. Była zbyt zmęczona, żeby utrzymać otwarte oczy,
ale jest pewna, że ktoś tu był. Nie pomyliła się. Nie wymyśliła sobie tego. To
jest nie możliwe.
Po paru godzinach
jak zawsze opuściła szpital na własną odpowiedzialność. Zawsze wiedziała, że im
mniej czasu tam jesteś tym więcej masz szansy by wyjść na własnych nogach, a
nie nogami do przodu.
- Pani Haruno ? - zapytał mężczyzna stojący
przed nią. Skinęła głową. - Dziękuję za zmarnowanie życia. - powiedział
wyciągając broń i strzelając do niej.
Stała jak gdyby
nigdy nic. Nie rozumiała tego co się wokół niej dzieje. A mimo to niej zbierali się sanitariusze. Nie czuła, żeby ją trafił. Nie sądziła tak dopóki nie spojrzała na swój brzuch. Wielka czerwona plama, wciąż poszerzająca się,
świadczyła o czymś zupełnie innym. Nagle wróciła do siebie, ból jaki żył w jej
brzuchu był nie realny. Ból który zatrzymuje dech w piersi. Ból którego nie
mogła wyrazić słowami. Lekarze szybko położyli ją na noszach. Patrząc na dłoń,
którą starała się uciskać ranę, wiedziała jedno - Tsunade nie puści jej już
nigdzie bez ochrony.
- Dopiero się wypisała na własną
odpowiedzialność ! - usłyszała głos swojej najbliższej rodziny. Następnie
ujrzała blond czuprynę i roześmianą twarz granatowowłosej. Naruto, który jako
pierwszy ją zobaczył nie mógł uwierzyć. Hinata pobiegła za nim. Powieki opadały
jej mimo tego, że starała się ich nie zamykać, tak jak krzyczeli Hinata i
Naruto.
Wszedł do szpitala,
kierując się znaną mu drogą, gdy zobaczył ją. Hinata siedziała na niej uciskając
jej klatkę piersiową, a Naruto wraz z innymi starali biec się szybciej niż nogi
im na to pozwalały. " Nie czuje pulsu, pośpieszcie się! " krzyknęła
granatowowłosa. Patrzył tylko jak za nimi zostają krople krwi Haruno. Kobiety
sukcesu, a teraz osoby walczącej o życie.
- Dzwoniła Pani. - Powiedział wchodząc do
biura Dr. Tsunade. Kobieta wyglądała jak wrak człowieka. Podkrążone, pozbawione
blasku, zapłakane oczy. Włosy w całkowitym nieładzie.
- Będziesz ją ochraniać, jeżeli będzie co
ochraniać. - szepnęła jak by do siebie - To będzie twoja misja do odwołania. Wszystko już załatwione. - powiedziała wstając i przecierając
oczy, które zaraz stały się surowe. - Będziesz warował przy jej łóżku. Za
każdego kto się do nie zbliży odpowiadasz, więc pamiętaj, że to ty stracisz
najwięcej jeżeli ktoś zrobi jej krzywdę.
- A co ja? Jej pies ? - warknął już lekko
wkurzony. Nie miał nic przeciwko, ale nie lubił takiego stawiania sprawy.
-
Idź warczeć pod drzwiami od bloku operacyjnego, bo gdy tylko wyjedzie stamtąd
jesteś jej labradorem, rottweilerem, psem
, kotem, dogiem niemieckim, Golden Retriever, a jak
chcesz to nawet ratlerkiem. Nazwij to jak chcesz, ale jeżeli spadnie jej z
głowy choć jeden różowy włos przysięgam Uchiha...Pożałujesz, że się urodziłeś.
- powiedziała patrząc mu wprost w oczy.
Wyszedł z gabinetu
po czym udał się pod drzwi sali operacyjnej. Zastał tam już Sai'a
przytulającego Ino i Hinate w ramionach Uzumakiego. Posłał pytające spojrzenie
w kierunku lekarzy. Naruto wychwycił jego spojrzenie, po czym szepnął coś
Hinacie gdy ta się na niego spojrzała. Oboje poszli do sali w której leżeć
będzie Sakura. Gdy Uchiha zamknął drzwi zobaczył jak blondyn siedzi oparty pod
ścianą przecierając twarz dłońmi.
- Wyrzucili nas z sali bo jesteśmy jej
przyjaciółmi. Zatrzymała się Hinacie na noszach. Jej stan możemy uznać za
krytyczny. Straciła dużo krwi. - powiedział patrząc mu w oczy. - Ale jedno mnie
zastanawia. Co ty tu robisz ? Dlaczego cię to interesuje ? Przecież nigdy nie
obchodził cię jej los.
Sasuke usiadł obok
niego pod ścianą.
- Stałem się jej psem do ochrony. –
Wycedził przez zęby. Uzumaki wybuchnął gromkim śmiechem. - Nie rżyj, bo to wcale śmieszne nie jest ! – warknął Sasuke, a w odpowiedzi usłyszał kolejną salwę
śmiechu.
- Na ile jesteś jej buldogiem, piesku ? -
zapytał ocierając łzy śmiechu z oczu.
- Do odwołania. Może jak wyjdzie za mąż to moja rola się skończy. Zobaczymy co zadecyduje Tsunade. - powiedział patrząc w sufit. Kolejna salwa śmiechu wydobyła się z
gardła Uzumakiego. - Z czego tak rżysz ?! - Krzyknął na cały głos Sasuke.
- Sakura....powiedziała...że...prze...nigdy...nie...wyjdzie...za....mąż. - powiedział starając się uspokoić, ale jakoś mu to nie wychodziło. Wziął głęboki wdech i spojrzał na Sasuke. - Masz przekichane, piesku…- zironizował, śmiejąc się wniebogłosy.
To było bombowe !!!
OdpowiedzUsuńSasuke-buldog xDD
nie mogę przestać się śmiać :D
Na kiedy planujesz następną notkęęę ?
Ciesze się, że się podobało. A co do notki..Jak spojrzę w kalendarz to zobaczę i ustawię.;P
UsuńSiemaneczko!
OdpowiedzUsuńJak napisałaś : „blondynka z zielonymi oczami” - nie zajarzyłam o kogo chodzi :D dopiero jak napisałaś, że to Tsunade, to o mało nie padłam...
Akcja z Sasuke – boska >D
Jakoś... Tak jak teraz czytałam... to wydawało mi się, że napisałaś to ręką profesjonalisty. Poważnie.
Normalnie Szekspir, albo Mickiewicz :) Nie wiem dlaczego, ale ten rozdział był o niebo lepszy niż poprzedni, bez obrazy dla poprzedniaków ^.^
Czytało się szybko, płynnie i przyjemnie. Zdania rozumiałam za pierwszym przeczytanym razem, co było w porządku i nie musiałam się zastanawiać „O chuj jej chodzi?” O.o
:)
Zachowanie Tsunade było zabawne :D Jej tekst powalił mnie :D
Mmmm Sasuś pieskiem... HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA
Chcę, żebyś wiedziała jak wielkie rozbawienie wprawiłaś mnie w tym momencie i tym tekstem.
To było mega!
Końcówka zajefajna i z niecierpliwością czekam na nexta... :D
To jest raczej do przewidzenia, że Sakura przeżyje, ale rozumiem, po co była ta cała akcja :D
Fajni, że od samego początku się rozkręca :D
Dobra pani Hano High, trzymam kciuki, by wena panią dopadła i rozdział pojawił się jak najszybciej, bo zainteresowałaś mnie ^.^
Pozdrawiam i całuję :*
Blackrose
Wiem, że jest błąd. Kapłam się dopiero później...Byk normalnie taki że...Zaraz to poprawię ; (
UsuńRęka profesjonalisty, powiadasz ? Może następna też sie uda... :D Daleko mi do Mickiewicza czy Szekspira XD
Moim celem było wprowadzić tu trochę komizmu i chyba się udało sądząc po waszych komentarzach. ; )
Ciesze się z twojego zainteresowania.
Całuję :*
Hana High
Nie no nie mogę przestać się śmiać. Sasuke pieskiem hahahhahhahhahahhahahahhahahhahahhahahhahahhahahahhahahhahaha serio nie mogę z tego. Jeszcze jak Naruto powiedział mu, że ona nie zamierza wyjść za mąż to myślałam, że umrę ze śmiechu. :)
OdpowiedzUsuńJestem strasznie ciekawa jak Sakura zareaguje na posiadanie psa Uchihy w domu, też chce takiego zwierzaka *.*
Przepraszam, że komentarz taki krótki, ale coś nie mam weny.
Jeszcze raz tylko powiem Ci, że boski rozdział!
Pozdrawiam Paulina.
Mam nadzieje że jeszcze żyjesz, bo nie chciałaby tracić czytelników XD
UsuńWiesz co do tej Sakury...To też jestem ciekawa jak Ona zareaguje....
Pozdrawiam Hana High ;*
Po pierwsze powinnaś dostać po tyłku za to,że nie powiadomiłaś mnie o nowym rozdziale! :P
OdpowiedzUsuńTak przy okazji świetny rozdział :D
Ale Sakura potraktowała Sasuke ha ha :P
Nie ma to jak z własnej głupoty trafić do szpitala. Sama nienawidzę szpitali i staram się ich unikać jak ognia - chociaż jak na osobę, która regularnie odwiedza szpital ciężko mi to idzie, ale staram się xD Trzeba się w końcu przyzwyczajać skoro w przyszłości będę tam spędzać jakąś część dnia :P
Tsunade rozwaliła system <3 ha ha :P
Uchiha psem no kto by pomyślał ha ha :D Chociaż takim zwierzakiem to ja bym nie pogardziła <3
Oj współczuję mu, dostał do ochraniania starą pannę ha ha :P
Zaliczyłam facepalm jak przeczytałam to co powiedział mu Naruciak ha ha :P
Chociaż ja liczę na miłość,namiętność i wgl love story! :D
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :P
Buziaki :*
Następnym razem będę wiedziała żeby cię poinformować XD
UsuńJa tez takim psem-uchihą bym nie pogardziła;P
Czy Starą Pannę to się okażę bo...Aj Hana za dużo gadasz !
He he he...:)
Buźka Angel ;*
Hello :)
OdpowiedzUsuńAle się dzieje... Najpierw Sakura trafia do szpitala z przemęczenia (na początku myślałam, że z natłoku myśli tylko i wyłącznie, a tu doszło przepracowanie :p) a następnie ktoś do niej strzela. Swoją drogą ciekawe komu Haruno "zniszczyła" życie. No i dlaczego Tsunade poprosiła a raczej rozkazała Sasuke by pilnował Sakury, może ma na niego jakiegoś haka czy coś. Jeżeli mam być szczera, sytuacja w szpitalu wyszła ci totalniie nierealistycznie, chodzi mi o to, że opisałaś stan Sakury jako krytyczny, a w takich chwilach raczej nikt nie wybucha gromkim śmiechem na wieść o czymkolwiek (chodzi mi o to jak Naruto zieje z Uchihy). No to jedyna rzecz do jakiej się przyczepiam :p hehe
Pozdrawiam serdecznie i do następnej :*
Wszystko w swoim czasie...A do twojej "przczepki" czasem nie pozostaje nic innego niż tylko się śmiać.
Usuń