piątek, 1 sierpnia 2014

2. "Pierdole , nie robię !..."

Poprawiony

Gdy dowiedziała się z jaką sprawą przyszedł do niej Uchiha ręce jej opadły. To tak jakby 20-latek powiedział żeby nauczyć go pisać. Miała zmienić właściciela kancelarii na jego brata w razie gdyby jemu się cokolwiek stało, na przykład gdyby zaginął lub co gorsza zginął z jakiejś przyczyny. Według Sakury mógł to napisać sam. Schować do teczki i zanieść jej na przechowanie, lecz jeszcze z nieznanych jej przyczyn nie napisze tego sam.
- Przyszedł Pan do mnie z taką błahostką ? - stwierdziła - Dlaczego Pan sam nie może tego napisać ?
- Zna Pani prawo, sądy, a także prokuraturę i inne piranie wyczekujące momentu by przechwycić dobrze rozwijające się  kancelarie. Nie chcę by brat miał później problemy, bo ktoś podważa moją wolę i testament. - wyjaśnił poważnym tonem cały czas utrzymując kontakt wzrokowy. - Dlatego proszę niech Pani to podpiszę, gdyż już wszystko napisałem bo przewidziałem to, a Pani musi tylko podpisać. - powiedział gdy wyciągnął z aktówki dwa gotowe dokumenty.
Sakura przeczytała je przy nim i podpisała. Chwilę jeszcze porozmawiali i dopijali kawy przyniesione im przez sekretarkę. Nawet się nie zorientowali, a na pogawędkach minęła im niecała godzina. Gdy wyszli z gabinetu Itachi jeszcze poczekał, aż Sakura osobiście skserowała jego dokument. Zapewniła, że będą one bezpieczne u niej w biurku. Kiedy wróciła do gabinetu zabrała się za dokumenty, która miała dokończyć. Niestety jej myśli krążyły wokół czegoś innego niż papierkowej roboty. Informacja, że Sasuke nie pracuje w kancelarii brata trochę ją zszokowała. Był przecież najlepszy razem z nią na roku, a tu proszę. Nawet jego brat nie wie jak pracuje, ale wie, że z głodu nie umiera.
- Czy to co ma Pan do mnie jest wagi życia i śmierci ? -spytała chłodnym tonem Sasuke, który jak gdyby nigdy nic siedział i czekał. Pytanie skierowało jego wzrok na nią. Mężczyzna pokręcił  głową. - Dobrze. - powiedziała i weszła do gabinetu na przeciwko sekretarki. Za nią wyszedł mężczyzna w jej wieku. - Panie Uchiha przedstawiam Deidare. Zajmie się Pana sprawami prawnymi. Do widzenia. - powiedziała w stronę Uchihy zostawiając go zszokowanego w fotelu i prze szczęśliwego blondyna który jako pierwszy ze stażystów dostał sprawę do prowadzenia, gdyż zazwyczaj sprawdzali akta albo prowadzili wymyślone procesy lub analizując inne.
Zasiadła za swoim biurkiem starając się wrócić do swojej pracy, lecz wspomnienia napływające do jej głowy były zbyt silne. Do tego wszystkiego nic nie jadła od rana, bo gdy Sai miał wyjść ona miała iść na lunch.Wszystkie te rzeczy składały się na zawroty głowy.
Jego silne ramiona w których czuła się bezpieczna. Jego głos, który działa na nią uspokajająco i On. Mężczyzna którego kocha. Jego czarne włosy zawsze były jej ulubioną zabawką. Jego uśmiech był jak chwyt poniżej pasa. Nogi odmawiały jej wtedy posłuszeństwa. On jest jak jej własna odmiana heroiny - niby taki oklepany tekst, ale jak odzwierciedla jej emocje .On jest jej narkotykiem, którego pragnie do końca swoich dni.
Złapała się za głowę w swojej nie mocy. Obrazy. Klatki jak z filmu. Filmu jej wspomnień. Chwiejnym krokiem kierowała się do drzwi, bo wiedziała, że jej gabinet rzadko kto odwiedza, więc jeśli tu zemdleje nikt jej nie pomoże. Za oknem było już ciemno, więc w budynku było coraz mniej pracowników z każdą minioną minutą.
Jego śmiech był jak afrodyzjak. Jego dotyk powodował, że odpływała do innego świata, a teraz kiedy leżała w jego ramionach w akademiku czuła się kochana, czuła się jedyna. Uwielbiała jak bawił się jej włosami. Było to takie rozkoszne.
Przewróciła regał z książkami. Klamka była coraz bliżej. Głosy na korytarzu były coraz głośniejsze. Otworzyła drzwi cały czas trzymając się za głowę. Zobaczyła Deidarę i Sasuke rozmawiających już przy windzie. Mi’e która zapisywała coś. Po chwili oczy wszystkich skierowane były w jej stronę. Nie miała sił już dalej stać na nogach. To było dla niej zbyt wiele. Sekundy, które leciała na podłogę mijały jej jak godzin. Długie godziny przyjemnej nieświadomości. Poczuła jak ktoś ją chwyta i woła o karetkę. Nie miała sił otworzyć oczu. Jej ciało leżało na podłodze w objęciach. Ledwo uchyliła powieki i zobaczyła czarne włosy i krucze oczy skierowane w stronę Mi'i dzwoniącej po karetkę. Poddała się. Otchłań była o wiele, wiele przyjemniejsza niż walka z tym, żeby trzymać się świadomości.
- Sakura...
***
Leżąc w szpitalnym łóżku, opatulona śnieżnobiałą pościelą ,czytała akta sprawy kiedy drzwi od jej sali otworzyły się z hukiem. Stanęła w nich blondynka z brązowymi oczami. Jej postawa i mimika twarzy wyrażała irytację.
- Ludzie, ona jest niemożliwa.- szepnęła pod nosem - Sakura odłóż te cholerne akta. Jesteś w szpitalu, powinnaś wypo...- Jej wypowiedź została przerwana przez asystentkę prawniczki ,która wpadła do sali taranując prawie blondynkę i gadając jak katarynka, a także podając zielonookiej akta spraw.
- Pani Sakuro, Pan Takuso prosi o telefon. Jego córka zbiła okno w szkole. Pan Utakata mówił żeby przekazać, że nie przyjedzie na spotkanie, a Pani Ojciec kazał przekazać, że odwiedzi Panią jutro w biurze.
Różowo włosa cały czas trzymając akta w dłoni, która zawisła w powietrzu. Zmierzyła ją, swoim chłodnym, pozbawionym uczuć spojrzeniem, od wysokich szpilek przez zgrabne nogi, ołówkową spódnice, niebieską bluzkę po fioletowe włosy związane w elegancki kok, by następnie skierować swój wzrok na blondynkę, opierającą się o ramę łóżka, po czym wrócić na akta spraw w dłoni. Asystentka szybko zorientowawszy się swojej gafy, zabrała teczki z jej ręki po czym pośpiesznym krokiem opuściła gabinet.
- Mówiłaś coś o tym bym wypoczywała. - powiedziała z uśmiechem.
- Mówiłam o tym że powinnaś wypoczywać, a nie pracować. Lądujesz tu co jakiś czas i zawsze z tego samego powodu. Jesteś wtedy odwodniona, zmęczona z pustym żołądkiem. Ile razy będę cię jeszcze doprowadzać do stanu używalności, a ty spartaczysz mi robotę ?
Tsunade była naprawdę wściekła. Jej podopieczna. Osoba która wyzwoliła ją, która pozwoliła się jej rozwijać. Była jej dozgonnie wdzięczna, ale na myśl o braku szczęścia, o pustym domu, który stoi stale cichy i pusty tylko co jakiś czas wpadnie serwis sprzątając i gosposia by zapełnić lodówkę i ogrodnik. Na myśl o domu do którego wchodząc miała ochotę się rozpłakać z swojej niemocy, a mimo to nadal do niego wracała, wchodząc nie tworzyła basenu, szła dalej dzielnie stawiając krok za krokiem każdego dnia.
- Nie odpowiem na to pytanie, bo po prostu nie wiem. - odparła szeptem bawiąc się kawałkiem pościeli - Nie potrafię inaczej, Tsunade.
- Pierdole , nie robię ! - krzyknęła Tsunade trzaskając drzwiami. Ironią było to, że mówiła tak za każdym razem gdy tu lądowała.
- Tsunade ! - krzyknęła. Blond włosa wychyliła się za drzwi. - Ktoś był u mnie rano kiedy spałam ? - Ogarnęło ją zdziwienie.
Tsunade twierdzi, że nikogo nie było. Nie uroiło mi się to - pomyślała. To nie możliwe. Gdy ocknęła się na chwilę w nocy widziała osobę opartą o ramę łóżka przy jej stopach, tak jak przed chwilą Blondynka. Była zbyt zmęczona, żeby utrzymać otwarte oczy, ale jest pewna, że ktoś tu był. Nie pomyliła się. Nie wymyśliła sobie tego. To jest nie możliwe.
Po paru godzinach jak zawsze opuściła szpital na własną odpowiedzialność. Zawsze wiedziała, że im mniej czasu tam jesteś tym więcej masz szansy by wyjść na własnych nogach, a nie nogami do przodu.
- Pani Haruno ? - zapytał mężczyzna stojący przed nią. Skinęła głową. - Dziękuję za zmarnowanie życia. - powiedział wyciągając broń i strzelając do niej.
Stała jak gdyby nigdy nic. Nie rozumiała tego co się wokół niej dzieje. A mimo to niej zbierali się sanitariusze. Nie czuła, żeby ją trafił. Nie sądziła tak dopóki nie spojrzała na swój brzuch. Wielka czerwona plama, wciąż poszerzająca się, świadczyła o czymś zupełnie innym. Nagle wróciła do siebie, ból jaki żył w jej brzuchu był nie realny. Ból który zatrzymuje dech w piersi. Ból którego nie mogła wyrazić słowami. Lekarze szybko położyli ją na noszach. Patrząc na dłoń, którą starała się uciskać ranę, wiedziała jedno - Tsunade nie puści jej już nigdzie bez ochrony.
- Dopiero się wypisała na własną odpowiedzialność ! - usłyszała głos swojej najbliższej rodziny. Następnie ujrzała blond czuprynę i roześmianą twarz granatowowłosej. Naruto, który jako pierwszy ją zobaczył nie mógł uwierzyć. Hinata pobiegła za nim. Powieki opadały jej mimo tego, że starała się ich nie zamykać, tak jak krzyczeli Hinata i Naruto.


Wszedł do szpitala, kierując się znaną mu drogą, gdy zobaczył ją. Hinata siedziała na niej uciskając jej klatkę piersiową, a Naruto wraz z innymi starali biec się szybciej niż nogi im na to pozwalały. " Nie czuje pulsu, pośpieszcie się! " krzyknęła granatowowłosa. Patrzył tylko jak za nimi zostają krople krwi Haruno. Kobiety sukcesu, a teraz osoby walczącej o życie.
- Dzwoniła Pani. - Powiedział wchodząc do biura Dr. Tsunade. Kobieta wyglądała jak wrak człowieka. Podkrążone, pozbawione blasku, zapłakane oczy. Włosy w całkowitym nieładzie.
- Będziesz ją ochraniać, jeżeli będzie co ochraniać. - szepnęła jak by do siebie - To będzie twoja misja do odwołania. Wszystko już załatwione. - powiedziała wstając i przecierając oczy, które zaraz stały się surowe. - Będziesz warował przy jej łóżku. Za każdego kto się do nie zbliży odpowiadasz, więc pamiętaj, że to ty stracisz najwięcej jeżeli ktoś zrobi jej krzywdę.
- A co ja? Jej pies ? - warknął już lekko wkurzony. Nie miał nic przeciwko, ale nie lubił takiego stawiania sprawy. 
 - Idź warczeć pod drzwiami od bloku operacyjnego, bo gdy tylko wyjedzie stamtąd jesteś jej labradorem, rottweilerem, psem , kotem, dogiem niemieckim, Golden Retriever, a jak chcesz to nawet ratlerkiem. Nazwij to jak chcesz, ale jeżeli spadnie jej z głowy choć jeden różowy włos przysięgam Uchiha...Pożałujesz, że się urodziłeś. - powiedziała patrząc mu wprost w oczy.
Wyszedł z gabinetu po czym udał się pod drzwi sali operacyjnej. Zastał tam już Sai'a przytulającego Ino i Hinate w ramionach Uzumakiego. Posłał pytające spojrzenie w kierunku lekarzy. Naruto wychwycił jego spojrzenie, po czym szepnął coś Hinacie gdy ta się na niego spojrzała. Oboje poszli do sali w której leżeć będzie Sakura. Gdy Uchiha zamknął drzwi zobaczył jak blondyn siedzi oparty pod ścianą przecierając twarz dłońmi.
- Wyrzucili nas z sali bo jesteśmy jej przyjaciółmi. Zatrzymała się Hinacie na noszach. Jej stan możemy uznać za krytyczny. Straciła dużo krwi. - powiedział patrząc mu w oczy. - Ale jedno mnie zastanawia. Co ty tu robisz ? Dlaczego cię to interesuje ? Przecież nigdy nie obchodził cię jej los.
Sasuke usiadł obok niego pod ścianą.
- Stałem się jej psem do ochrony. – Wycedził przez zęby. Uzumaki wybuchnął gromkim śmiechem. - Nie rżyj, bo to wcale śmieszne nie jest ! – warknął  Sasuke, a w odpowiedzi usłyszał kolejną salwę śmiechu.
- Na ile jesteś jej buldogiem, piesku ? - zapytał ocierając łzy śmiechu z oczu.
- Do odwołania. Może jak wyjdzie za mąż to moja rola się skończy. Zobaczymy co zadecyduje Tsunade. - powiedział patrząc w sufit. Kolejna salwa śmiechu wydobyła się z gardła Uzumakiego. - Z czego tak rżysz ?! - Krzyknął na cały głos Sasuke.

- Sakura....powiedziała...że...prze...nigdy...nie...wyjdzie...za....mąż. - powiedział starając się uspokoić, ale jakoś mu to nie wychodziło. Wziął głęboki wdech i spojrzał na Sasuke. - Masz przekichane, piesku…- zironizował, śmiejąc się wniebogłosy.  




10 komentarzy:

  1. To było bombowe !!!
    Sasuke-buldog xDD
    nie mogę przestać się śmiać :D
    Na kiedy planujesz następną notkęęę ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że się podobało. A co do notki..Jak spojrzę w kalendarz to zobaczę i ustawię.;P

      Usuń
  2. Siemaneczko!
    Jak napisałaś : „blondynka z zielonymi oczami” - nie zajarzyłam o kogo chodzi :D dopiero jak napisałaś, że to Tsunade, to o mało nie padłam...
    Akcja z Sasuke – boska >D
    Jakoś... Tak jak teraz czytałam... to wydawało mi się, że napisałaś to ręką profesjonalisty. Poważnie.
    Normalnie Szekspir, albo Mickiewicz :) Nie wiem dlaczego, ale ten rozdział był o niebo lepszy niż poprzedni, bez obrazy dla poprzedniaków ^.^
    Czytało się szybko, płynnie i przyjemnie. Zdania rozumiałam za pierwszym przeczytanym razem, co było w porządku i nie musiałam się zastanawiać „O chuj jej chodzi?” O.o
    :)
    Zachowanie Tsunade było zabawne :D Jej tekst powalił mnie :D
    Mmmm Sasuś pieskiem... HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA
    Chcę, żebyś wiedziała jak wielkie rozbawienie wprawiłaś mnie w tym momencie i tym tekstem.
    To było mega!
    Końcówka zajefajna i z niecierpliwością czekam na nexta... :D
    To jest raczej do przewidzenia, że Sakura przeżyje, ale rozumiem, po co była ta cała akcja :D
    Fajni, że od samego początku się rozkręca :D
    Dobra pani Hano High, trzymam kciuki, by wena panią dopadła i rozdział pojawił się jak najszybciej, bo zainteresowałaś mnie ^.^
    Pozdrawiam i całuję :*
    Blackrose

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że jest błąd. Kapłam się dopiero później...Byk normalnie taki że...Zaraz to poprawię ; (
      Ręka profesjonalisty, powiadasz ? Może następna też sie uda... :D Daleko mi do Mickiewicza czy Szekspira XD
      Moim celem było wprowadzić tu trochę komizmu i chyba się udało sądząc po waszych komentarzach. ; )
      Ciesze się z twojego zainteresowania.
      Całuję :*
      Hana High

      Usuń
  3. Nie no nie mogę przestać się śmiać. Sasuke pieskiem hahahhahhahhahahhahahahhahahhahahhahahhahahhahahahhahahhahaha serio nie mogę z tego. Jeszcze jak Naruto powiedział mu, że ona nie zamierza wyjść za mąż to myślałam, że umrę ze śmiechu. :)
    Jestem strasznie ciekawa jak Sakura zareaguje na posiadanie psa Uchihy w domu, też chce takiego zwierzaka *.*
    Przepraszam, że komentarz taki krótki, ale coś nie mam weny.
    Jeszcze raz tylko powiem Ci, że boski rozdział!
    Pozdrawiam Paulina.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje że jeszcze żyjesz, bo nie chciałaby tracić czytelników XD
      Wiesz co do tej Sakury...To też jestem ciekawa jak Ona zareaguje....
      Pozdrawiam Hana High ;*

      Usuń
  4. Po pierwsze powinnaś dostać po tyłku za to,że nie powiadomiłaś mnie o nowym rozdziale! :P
    Tak przy okazji świetny rozdział :D
    Ale Sakura potraktowała Sasuke ha ha :P
    Nie ma to jak z własnej głupoty trafić do szpitala. Sama nienawidzę szpitali i staram się ich unikać jak ognia - chociaż jak na osobę, która regularnie odwiedza szpital ciężko mi to idzie, ale staram się xD Trzeba się w końcu przyzwyczajać skoro w przyszłości będę tam spędzać jakąś część dnia :P
    Tsunade rozwaliła system <3 ha ha :P
    Uchiha psem no kto by pomyślał ha ha :D Chociaż takim zwierzakiem to ja bym nie pogardziła <3
    Oj współczuję mu, dostał do ochraniania starą pannę ha ha :P
    Zaliczyłam facepalm jak przeczytałam to co powiedział mu Naruciak ha ha :P
    Chociaż ja liczę na miłość,namiętność i wgl love story! :D
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :P
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następnym razem będę wiedziała żeby cię poinformować XD
      Ja tez takim psem-uchihą bym nie pogardziła;P
      Czy Starą Pannę to się okażę bo...Aj Hana za dużo gadasz !
      He he he...:)
      Buźka Angel ;*

      Usuń
  5. Hello :)
    Ale się dzieje... Najpierw Sakura trafia do szpitala z przemęczenia (na początku myślałam, że z natłoku myśli tylko i wyłącznie, a tu doszło przepracowanie :p) a następnie ktoś do niej strzela. Swoją drogą ciekawe komu Haruno "zniszczyła" życie. No i dlaczego Tsunade poprosiła a raczej rozkazała Sasuke by pilnował Sakury, może ma na niego jakiegoś haka czy coś. Jeżeli mam być szczera, sytuacja w szpitalu wyszła ci totalniie nierealistycznie, chodzi mi o to, że opisałaś stan Sakury jako krytyczny, a w takich chwilach raczej nikt nie wybucha gromkim śmiechem na wieść o czymkolwiek (chodzi mi o to jak Naruto zieje z Uchihy). No to jedyna rzecz do jakiej się przyczepiam :p hehe
    Pozdrawiam serdecznie i do następnej :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko w swoim czasie...A do twojej "przczepki" czasem nie pozostaje nic innego niż tylko się śmiać.

      Usuń

Dzięki, że doceniasz moje starania. Mam nadzieje że zawitasz tu jeszcze nie raz...:)

Followers