Ciąg zdarzeń. Ciąg przyczynowo skutkowy. Przyciąganie. Odpychanie. Wiele z tych rzeczy miało wpływ na ich nie typowe spędzanie we dwoje całej soboty i niedzieli. Czułość. Emocje. To wszystko działo się na prawdę. To wszystko oboje obnażyli, lecz jedna ze stron zaraz miała przeżyć coś czego nigdy w życiu nie zapomni.
- Powinnaś się zbierać - założył czystą koszulkę i stanął w nogach łóżka - Zaraz przyjedzie Yura
Leżała opatulona kołdrą. Zrelaksowana z świadomością, że jeszcze 20 minut temu rysowała kółka i wzorki na tej cudownej klatce piersiowej, która ku jej niezadowoleniu została zakryta przez szarą tkaninę koszulki. Obserwowała jak sprawnie poruszał się po pokoju. Otwierał konkretne szuflady. Zbierał rzeczy z podłogi i rzucał na kołdrę obok niej. Westchnęła i sięgnęła po stanik kiedy wyszedł z pokoju. Nadal czuła na swoim ciele jego dotyk, jego pocałunki. Wierzyła, że teraz będzie już między nimi tylko lepiej, że wszystko co złe już się skończyło. Z wiarą w lepsze jutro wyszła z pokoju, zgarnęła koszulę jeansową z kanapy i kierując się do kuchni założyła ją. Stał tyłem czekając aż w czajniku zagotuje się woda. Objęła go od tyłu chowając twarz między jego łopatkami. Poczuła jak się spiął i zdecydowanie ściągnął jej dłonie z swojej klatki piersiowej. Zdziwiona odeszła kawałek od niego.
- Sakura to co było, już się nie powtórzy - zalał kubek z kawą - To była chwila mojej słabości - obrócił się kiedy usłyszał dzwonek do drzwi.
Spojrzała w jego twarz. Nie kłamał. Widziała to w jego oczach. Jej własne spojrzenie stało się nie wyraźne przez zbierające się w nich łzy.
- To nic nie znaczyło. Najlepiej zapomnij o tym- podsumował i poszedł do drzwi
Kilka sylab, które razem złożone, zadały silny cios. Miała wrażenie, że tym dwoma zdaniami wbił jej nóż w serce i brutalnie wyszarpnął go. Stała jak sparaliżowana kiedy usłyszała rozmowy w salonie.
- Sakura? - powiedziała kobieta wchodząc do kuchni - Co się stało?
- Nic, przyszłam dać Yurze prezent z okazji rozpoczęcia roku, bo pójdzie z nim tylko Sasuke - starała się zapanować nad głosem, który jak na złość stał się bardziej chrapliwy.
Podeszła do torby i wyjęła z niej zapakowany na niebiesko prezent obwiązany srebrną wstążką. Podeszła do chłopca, który przytulił się do nogi właściciela krótkich czarnych jak smoła włosów.
- Cześć - uśmiechnęła się pomimo tego jak bardzo w tej chwili jej serce krwawiło - Słyszałam, że zaczynasz szkołę - chłopiec zadarł głowę do góry i spojrzał na swojego tatę - chciałabym tam być, ale nie mogę, mam pracę - jego spojrzenie wróciło do twarzy brunetki - dlatego chciałam ci dać prezent dzisiaj. - podała chłopcu paczkę, którą odebrał patrząc na nią pełnym zdziwienia spojrzeniem.
- Co się mówi? - zasugerował cicho Sasuke.
- Dziękuję. - powiedział chłopiec patrząc kobiecie w oczy, po czym podszedł i uściskał ją.
Krótko, grzecznościowo, ale dla redaktorki był to krok na przód. Kiedy wrócił do nogi swojego taty. Ona szybko wstała, zgarnęła torbę i chciała uciec.
- Zadzwonię jak będę chciała się z nim zobaczyć. - powiedziała nie patrząc na niego, miała wrażenie, że zaraz rozsypie się tak jak trzy dni temu - Narazie.
- Sakura...- słyszała jak Itachi szedł za nią, a Emma rozmawia z Sasuke.
Nie zatrzymała się kiedy wychodziła. Zamknęła za sobą drzwi po czym podeszła do windy. Czekając aż ta się pojawi dogonił ją brat osoby, która po raz kolejny udowodniła jej jak bardzo jej nienawidzi. Spodziewała się po nim wszystkiego, ale nie takiego...ciosu. Takiego poniżenia. Potraktował ją jak panienkę na zawołanie.
- Sakura, co się stało? - Itachi złapał ją za ramię - Co zrobił Sasuke?
Wzięła wdech.
- Nie obraź się Itachi, ale twój brat to dupek, cham i prostak - stał w miejscu nie wiedząc co odpowiedzieć, kiedy ona weszła do windy, przytrzymała przycisk niezamykania się drzwi i dodała: - Jeżeli Emma się zgodzi to będzie pośredniczyć między mną i Sasuke. Nie mam zamiaru go więcej widzieć. Nie mam zamiaru go więcej słuchać. Brzydzę się nim- zamknęła drzwi widząc szok, niedowierzanie i konsternacje.
Stał zszokowany nadal patrząc na zamknięte już drzwi windy. Nadal w nich widział kobietę, która rzadko potrafiła mówić z takim jadem, nienawiścią i obrzydzeniem o jakiej kolwiek osobie. Jej wrogowie, których miała i którzy nie raz zaszli jej zdrowo za skórę, nigdy nie osiągnęli takiego efektu. Zawsze szanowała ludzi, nawet których bardzo nie lubiła. Natomiast te parę zdań były tak nasiąknięte pogardą i brakiem szacunku, że sam nie wiedział co powiedzieć. Mówiła o jego bracie, jego rodzinie, o osobie z którą jak kiedyś powiedziała, chciała naprawić stosunki. Wiedział, że to było by trudne, ale w tej chwili podejrzewał, że jedyne co chciała by zrobić w sprawie Sasuke to spalić go na stosie albo przepuścić przez jakąś maszynkę do mięsa.
- Emma weź Yure na lody. Idźcie się przejść na spacer. - podał kobiecie kluczyki od samochodu i widział jak ta uśmiecha się do chłopca rozmawiając z nim.
Widział, że chłopiec przytaknął ochoczo głową, wcześniej szukając pozwolenia u ojca. Sasuke skinął głową i po chwili zostali w mieszkaniu sami.
- Co ty, cholera jasna, zrobiłeś ?
Padło pierwsze pytanie.
- Nic. - odparł lakonicznie Sasuke zgarniając kubek z kawą i powoli pijąc.
- Nic?! - nie miał sił do niego - Nic?! Czy ty ją widziałeś?!
- A co ona cię tak obchodzi ? - młodszy z braci uniósł brew
- Jest moją przyjaciółką, a ty niedojrzały emocjonalnie, skamieniały od braku emocji z niedorozwiniętym mózgiem chłopczyku nie pojmiesz tego. - syknął - Zapytam jeszcze raz. Co zrobiłeś?
- Ja, nic. - warknął młodszy powoli tracąc kontrolę
Zwężył oczy patrząc na brata. Nagle pojął, że źle zadał pytania.
- W takim razie, co wy zrobiliście lub co ona zrobiła?
- Spędziliśmy dwa dni nie wychodząc z łóżka, a ona za bardzo się zaangażowała. Tuż przed tym jak zadzwoniliście do drzwi wyjaśniłem, że dla mnie to nic nie znaczyło, więc dobrze było by gdyby zapomniała.
- Słucham? - z wrażenia aż usiadł.
Kiedy weszła do pokoju stanęła na środku nie wiedząc co ze sobą zrobić. Nigdy nie czuła się tak poniżona. Tak zraniona. Nie rozumiała dlaczego wbił jej nóż w ten sposób, przecież mógł to równie dobrze zrobić na tysiąc innych sposobów. Rzuciła torbę na łóżko. Zakryła dłonią usta, kiedy broda zaczęła jej drżeć pod wpływem zdań które padły z jego strony, a które uporczywie nie chciały zniknąć. Nadal słyszała jak to mówił. Widziała jego twarz pozbawioną emocji. Czuła ten chłodny dystans.
Poklepała dłońmi lekko poliki. Otarła łzy i otworzyła drzwi pod którą czekała obsługa hotelowa.
- Obiad i dwie butelki wina, tak jak pani prosiła. - mówił blond mężczyzna wprowadzając wszystko na wózku do pokoju.
- Dziękuje bardzo. - uśmiechnęła się smutno i podała mu napiwek.
Podeszła do wózka wzięła otworzone już przez mężczyznę wino i nalała sobie do kieliszka. Spojrzała na makaron z warzywami. Wzięła talerz, kieliszek z winem i podeszła do biurka gdzie postawiła wszystko i włączyła komputer. Czas popracować. Włączyła drukowanie dokumentów i czekając, aż się wydrukują przejrzała pocztę. Wydrukowana już pierwsza wersja książki nowego autora, którego trzeba ocenić i zdecydować czy książka będzie wydana, czekała na nią. Sakura wzięła potężny plik papierów, wyszła z pokoju z zamiarem udania się do sekretariatu. Wiedziała, że kobieta tam na pewno posiada coś takiego jak bindownica, w pięciogwiazdkowym hotelu miała duże szanse. Nie raz przygotowywali konferencje i nie uwierzy jeżeli ktoś powie jej, że wszyscy zawsze są przygotowani na sto procent.
- Dzień dobry. Czym mogę pomóc? - zapytała urocza blondynka w recepcji.
- Chciałam się spytać czy mają państwo coś takiego jak bindownicę. - pokazała na pokaźną ilość kartek - Muszę to opracować, a ciężko to zrobić kiedy kartki wylatują ci z dłoni.
- Oczywiście. Za chwilę wrócę. - wzięła dokumenty i zniknęła za jednymi drzwiami.
Jej uwagę przykuł mężczyzna wychodzący z windy całując się z jakąś kobietą. Po chwili ona wróciła do windy i pojechała na swoje piętro, a on wyciągnął złotą obrączkę i założył ją na lewą rękę. Nigdy nie mogła zrozumieć dlaczego mężczyźni zdradzają, albo dlaczego ukrywają przed kochanką fakt posiadania żony. Przecież prawda i tak kiedyś wyjdzie na jaw.
- Proszę. - podała już złączone kartki za pomocą plastikowego kołowrotka.
Nie wróciła do pokoju tak jak planowała na początku. Swoje kroki skierowała do hotelowego baru, gdzie zajęła słabo widoczne miejsce w kącie. Zmówiła kieliszek wina i zaczęła czytać. Nawet nie zauważyła kiedy odpłynęła myślami. Patrzyła w tekst, ale gdyby ktoś bliżej jej by się przyjrzał zauważyłby, że od dawna nie przewróciła kartki.
- Sakura?
Podniosła wzrok i ujrzała osobę, której nigdy by się tu nie spodziewała.
- Gara?
- Nie otwieraj tak oczu, bo ci wypadną. - zażartował.
- Co ty tu robisz?
- Pomyślałem, że podręczę brunetkę, która zapija smutki. - przysiadł się podkreślając jej zmianę koloru - Jaki tym razem kodeks studiujesz?
- A zdziwię cię. - zapukała paznokciami o blat - Żaden, bo nie jestem już prawniczką.
Gara spojrzał na nią i wybuchnął śmiechem. Łzy kapały na blat, a mężczyzna trzymał się już za bolący brzuch. Jedy wybuch śmiechu skierował spojrzenia każdej osoby w barze w ich stronę.
- Śmieszne, Haruno, śmieszne. Ty mieszkasz w biurze. Śpisz z kodeksami, a twoją największa miłością jest praca. - podsumował ją krótko. Moje życie na prawdę musiało być beznadziejnie nudne, skoro słyszę to nie pierwszy...
- Nie jestem już prawnikiem, a to jest książka, która trafiła do wydawnictwa gdzie jestem redaktorem naczelnym.
Spojrzał jej w oczy gdzie nie dostrzegł niczego oprócz prawdy. Szybko zabrał jej oprawione kartki i przejrzawszy je nie mógł uwierzyć.
- Ty nie żartujesz.
- Czy ja kiedykolwiek słynęłam z poczucia humoru? - uniosła brew.
- To się nigdy nie zmieni. - przesunął książkę po blacie ustawiając ją tak jak była - Gdzie twój róż? Omal cię nie poznałem, ale do twarzy ci.
- Czas było dorosnąć i pozbyć się tego, nawet - uniosła palec wskazujący, widząc jak otwiera usta - jeśli były to moje naturalne włosy
Zawsze wątpił i sądził, że cichaczem farbuje, mimo że ona uparcie tłumaczyła, że takie ma i koniec tematu. Uśmiechnął się do wspomnień ich dyskusji, które były tak nasiąknięte podtekstami i aluzjami.
- Tak na serio, co tu robisz?
- Towarzysze koledze, który jest architektem i szuka inspiracji - wskazał mężczyznę stojącego przy barze.
W chwili kiedy nieznajomy się obrócił, a Gara do niego pomachał, Haruno wzięła płytki wdech. Miała wrażenie, że jej serce stanęło na chwilę. Każdy krok, który stawiał w ich stronę sprawiał, że sytuacja stawała się coraz bardziej niezręczna. Może byłoby inaczej gdyby nie sposób ich poznania. Shit... pomyślała. Czerwono włosy zmarszczył brwi, na widok miny Haruno i kolegi, kiedy zobaczył z kim siedzi.
Haruno nie wiedziała zbytnio co zrobić i tak się już skompromitowała kiedy wpadła w jego ramiona w samym ręczniku i prosiła by zabił pająka chodzącego po podłodze w jej mieszkaniu. Zamknęła książkę i uśmiechnęła się najlepiej jak potrafiła ukrywając swoje zażenowanie.
- Sakura poznaj Nicka
- Obrońca przed pająkami - powiedziała kobieta zakładając niesforny kosmyk za ucho
- Pani w ręczniku - mężczyzna uśmiechnął się i usiadł koło Gary
- Co ? - zdziwił się Gara
- My się znamy - powiedzieli w tym samym czasie.
Otworzył przed nią drzwi prowadzące na piętro na którym miała pokój. Uśmiechnęła się w podziękowaniu.
- Dziwne, że akurat winda się popsuła. - zażartował
- To prawda - uśmiech nie schodził jej z twarzy - Szczególnie po tym jak Gara rozmawiał z recepcjonistką, a ona spojrzała w naszą stronę.
- No i nie było żadnej kartki - pokiwał w rozbawieniu głową
Od dawna nie czuła się tak lekko. Miała wrażenie, że obecność mężczyzny zdejmuje z jej barków ogromny ciężar. Dźwięk jego głosu był miło kojący. Nie pamiętała kiedy ostatnio była w tak dobrym humorze i uśmiechała się tak szczerze. Robiła to, bo chciała pokazać jak bardzo jest zadowolona, a nie przez grzeczność i panujące nie pisane zasady.
Zatrzymali się przed jej pokojem, ale żadne nie chciało odejść. Patrzyli na siebie i niepewni tego co się stanie gdy otworzą usta, zdecydowali na milczenie. Widziała jak jego ręka drgnęła w jej kierunku i po chwili niepewnie zbliżyła się do jej twarzy. Spojrzał w jej oczy i widząc przyzwolenie założył jej kosmyk, który wymknął się z upiętego na szybko koka.
- Jak długo będziesz jeszcze w Waszyngtonie?
- Dwa dni.
- Pójdziesz może ze mną na kawę ? - niepewność w jego głosie była w pewien sposób urocza
- Z przyjemnością
Uśmiechnął się na odpowiedź i złożył na jej policzku subtelny pocałunek, po czym odszedł. Na miękkich nogach weszła do pokoju. Zamknęła drzwi i opierając się o nie plecami zjechała po nich na podłogę. Z świecącymi oczami dotknęła policzka, na którym złożył pocałunek. Czułą, że miejsce, które dotknął swoimi ustami płonęło żywym ogniem.
Z zamyślań wyrwało ją pukanie do drzwi. Szybko wstała i otworzyła.
- Zapomniałeś... - zamilkła widząc trzy kobiety stojące po drugiej stronie.
Pomimo tego, że miała przeczucie iż ich obecność tutaj jest nie uzasadniona, uśmiech nie schodził jej z twarzy.
- A ty co się cieszysz jak małpa dynamitem? - odezwała się krótko włosa blondynka.
- Czekaj, czekaj. - Emma zakręciła sokiem w szklance - Spędziliście dwie noce razem starając się o kolejnego Yure. Zanim my przyszliśmy on powiedział ci, że to nic nie znaczy, że masz zapomnieć.
- I że to była chwila jego słabości. - dodała Hana kręcąc kieliszkiem z winem na kolanie.
Sakura wypiła resztkę wina, które miała w kieliszku. Kiedy dolewała sobie w jej stronę wyciągnęły się dłonie z kieliszkami.
- Tak w skrócie. A! - odstawiła butelkę na wózek, który parę godzin wcześniej przywiózł mężczyzna z obsługi hotelowej - Yura nie chce mnie na zakończeniu roku.
- Słucham? - obruszyła się Hinata - A to niby dlaczego?
- Ponoć Yura nie chce, żebym tam była, przynajmniej tak twierdzi Sasuke.
- Może Sasuke kłamał - zasugerowała Hana.
Wszystkie kobiety zgodnie zaprzeczyły ruchem głowy.
- Uchiha nigdy nie kłamią. - wyjaśniła Emma
- Nigdy ? - pytanie, które znowu padło od blondynki nasiąknięte było ironią.
- Nigdy - doprały chórkiem
- Dobra. Pogadajmy o czymś weselszym. - Hinata podskoczyła wesoło na siedzeniu i wystawiła dłoń na której znajdował się pierścionek - Planujemy z Naruto ślub!
- Za zdrowie przyszłej Panny Młodej - Haruno wzniosła kieliszek do góry tak samo jak pozostałe dziewczęta. Wzięła mały łyk, zakręciła kieliszkiem wprawiając wino w ruch.
- Jutro mam rozwód - rzuciła, ni z tego ni z owego.
- Czyj? - zapytała Hinata.
Spojrzała na przyjaciółki. Ich wyraz twarzy świadczył o jednym. Nie zrozumiały. Nie wiedziały. Nawet prawie wszystko wiedząca i niesamowicie skromna Hana miała wyraz jak by ktoś powiedział jej coś w języku którego kompletnie nie rozumiała. A takowych było mało. Dziewczyna miała głowę do języków i firmę, która miała klientów na całym świcie.
- Mój i Neji'ego - dziewczyny już chciały zasypać ją gradem pytań, ale uprzedziła je blondynka.
- Podpisaliście papiery - zauważyła.
- Tak, ale jak się okazuje, musimy stanąć przed sądem i powiedzieć, że chcemy tego rozwodu. Innej drogi nie ma.
Siedział w swoim gabinecie. Yura spał w swoim pokoju, a On czekał na...sam nie wiedział na co. Aż pokój wywietrzeje i nie będzie tam już jej zapachu. Może na to, aż nastanie siódma rano, a do drzwi zapuka kobieta, która u niego sprząta i każe jej natychmiast zmienić pościel. Był przekonany, że Sakura nic dla niego nie znaczy, że jedyne co do niej czuje to nienawiść. Żal. Niestety wszystko stało się wątpliwe, kiedy położył się do łóżka po zagonieniu Yury do spania i poczuł jej zapach, na tym etapie jego marzenia o śnie się skończyły. Wszędzie czuł jej subtelne perfumy. Nie wiedział już czy to ona tak często ich używa, czy on stał się tak wyczulony. Czuł, że ona coś kręci, że coś kombinuje a on musi się dowiedzieć.
- Słucham? - usłyszał zaspany głos w słuchawce
- Mam dla ciebie robotę, zainteresowany?
- Wyślij adres.
- Tylko pukaj. Nie dzwoń.
Stali na obok siebie za potężnymi dębowymi ławami. Pomiędzy nimi siedziała kobieta w czarnej todze obok niej siedziała dwójka mężczyzn w średnim wieku. Całe pomieszczenie obłożone było ciemnym drewnem. Po prawej stronie znajdował się ciąg okiem, które zawieszone były tak wysoko, że rzucały ukośne światło prosto na ich miejsca. Jak by sygnalizowały wszystkim kto tu odgrywa główne role. Sala rozpraw była pusta. Nie było nikogo, żadnego świadka na kończący się etap w życiu dwójki ludzi.
- Otwieram przewód sądowy z wniosku Pana Neji'ego Hyuga...
Kiedy Sąd zaczął cały tok rozprawy miała wrażenie, że wszystko co powiedziała kobieta wlatywało jednym uchem i uciekało drugim. Spojrzała na Neji'ego, który w tej samej chwili spojrzał na nią. Nie odwracali wzroku. Ciągle wpatrzeni w siebie. Każde z oczu zasnute mgłą. Każde widziało wspomnienia. Chwile kiedy wyszli z kościoła. Parę miesięcy śmiechów i łez przez ciążowe hormony, które obojgu dały się w znak. Salę porodową i to jak, niegdyś różowowłosa, ściskała niczym imadło dłoń szatyna. Moment adoptowania Nany. Każda z spędzonych razem chwil w tej chwili przeleciała im przed oczami. Moment kiedy oboje zdali sobie sprawę, że misja przestała być misją. Moment kiedy udawanie przestało być udawaniem, oni po prostu pragnęli takiego życia. Chwila kiedy opamiętali się i zaczęli trzymać dystans do siebie. Wtedy wszystko zaczęło słabnąć, pomimo tego, że było im ciężko wiedzieli, że robią dobrze. Lepiej pozostać w przyjaźni, bo później mogło nie być nawet tego. Jednego przez ten cały czas byli pewni - kiedyś znajdą się na tej sali i powiedzą, że chcą rozwodu z powodu braku więzi emocjonalnej. Powiedzą to, mimo że wiedzą oboje, że daliby radę to naprawić, ale każde ma własne życie, własne zobowiązania i własne problemy. Nic nie było ICH.
- Pani Haruno-Hyuga czy zgadza się Pani z wnioskiem Pana Hyug'i?
- Przepraszam, Wysoki Sądzie - wstała z miejsca - Zamyśliłam się, czy można prosić o powtórzenie pytania?
- Pan Hyuga potwierdził składany wniosek o rozwód. Czy Pani także potwierdza? - kobieta przyglądała jej się uważnie. Lekko zsunięte okulary dodawały jej swego rodzaju autorytetu.
- Tak - skinęła głową nieco niepewnie i spojrzała na Neji'ego, który w tej chwili przygląda jej się uważnie. Spokojnie, będę trzymać się planu - Składam także wniosek o powrót do nazwiska panieńskiego.
Niepewność, która jej towarzyszyła zniknęła.
Wszystko dalej potoczyło szybko i sprawnie. Wyszli z sali w tej samej chwili. Oprali się o parapet niedaleko sali sędziowskiej. Rozmawiali o wszystkim i o niczym. Do obojga zaczęło docierać, że coś w tej chwili się w ich życiu kończy. Oboje czuli w tej chwili smutek i żal. Żal, że mieli szanse, którą bali się lub nie chcieli wykorzystać. W chwili kiedy zamilkli i po prostu na siebie patrzyli przechodziła obok nich sędzia. Spojrzała na nich z uśmiechem, a w jej spojrzeniu było coś innego. Jakby wiedziała coś czego ta dwójka nie wie.
- Macie państwo 30 dni na odwołanie się od wyroku.
Spojrzeli na nią, po czym skinęli głową i w tym samym momencie powiedzieli:
- Wiemy.
Weszła do baru gdzie się umówili, rozejrzała się, ale nigdzie go nie widziała. Usiadła przy stoliku. Nie zdarzało się jej być niepewną siebie. Nie wiedzieć co może się za chwilę zdarzyć. Nie posiadać tysiąca możliwych scenariuszy, lecz mimo wszystko zgodziła się żeby zamiast kawy pozwolił zrobić jej niespodziankę. Jak ja nienawidzę niespodzianek... jęknęła w myślach. Miała już wstać i wychodzić kiedy usłyszała coś czego w życiu się nie spodziewała.
- Moi mili państwo, zaczynamy dzisiejszy wieczór karaoke. Przed państwem pierwsi odważni uczestnicy śpiewający razem. Jeden z nich dedykuje to, jak to ujął, Pani w Ręczniku.
Podniosła głowę zszokowana. Nie wiedziała czy do tej jednej lampki wina kelner jej czegoś nie dosypał, ale była święcie przekonana, że na scenie widzi Garę i Nicka. Uśmiechniętych od ucha do ucha. Możliwym było też, że to sen. Zaspała i spóźniła się na randkę!
Gara zaczął śpiewać do mikrofonu z lat sześćdziesiątych i gdyby nie to, że znała go od dawna byłaby święcie przekonana, że pracuje w przemyśle muzycznym. Na scenie zachowywał się jak by to był jego drugi dom, jakby spędzał tam większą część swojego życia. Nick zresztą nie był gorszy.
Wcale mu nie ustępował.
My lubimy jazz i lubimy chillout.
Jaki ma sens się dziś spinać?
Buzuje w nas ta endorfina.
Sukienka pin-up tak ciebie opina.
Ooo Błędny wzrok kolejny shot, łapię trop.
Brzdęk, brzdęk znika lęk
Dzisiaj w klubie będzie bang!
Jak ja dobrze to znam
Grzeszne spojrzenia
Tych grzecznych dam.*
Wskazał na brązowowłosą, która postanowiła wziąć udział w jego grze. Udała zdziwienie zasłaniając pomalowane usta dłonią, by po chwili schować uśmiech za kieliszkiem wina. Po chwili zeszli ze sceny, a prowadzący pochwalił ich występ i rzucił jakimś żartem. Kierowali się w jej stronę. Nick nachylił się i złożył na jej policzku skromny pocałunek, a Sakura znowu poczuła ogień w miejscu gdzie jego usta dotknęły jej skóry. Różnica teraz była taka, że ogień rozchodził się po całym jej ciele.
- Cześć - szepnął jej do ucha.
Uśmiechnęła się .
- Ciebie też miło widzieć.
- Jak mi powiedział, że się zgodziłaś na niespodziankę, to nie wierzyłem - odezwał się Gara przypominając im o swojej obecności. Mężczyzna przyjrzał się uważnie Sakurze i Nickowi. - Dobraaa, to ja uciekam. Narka - pomachał im tylko jak wychodził z baru.
Siedziała z szarowłosym mężczyzną otoczona stertą papierów. Mia przez cały dzień nic innego nie robi jak przynosi im papiery związane z prowadzeniem firmy. Ku ich uciesze drzwi się otworzyły i każde miało nadzieje, że to Mia informująca o kliencie. Wtedy jedno z nich byłoby chwilowo wolne od papierkowej roboty, ale niestety to tylko krótko włosa blondynka.
- Co tam, Hana? - spytał Kakashi odkładając kolejną teczkę na kupkę podobnych na podłodze, które utworzyły już pokaźny stosik.
- Nic. Musiałam zmienić otoczenie. Popracuje u was. - powiedziała otwierając laptopa.
Emma skinęła głową.
- Zastanawiam się jak Haruno to robiła, że nie tonęła w papierologii - odezwała się brunetka.
- Była systematyczna i załatwiała wszystko od razu - powiedziała Hana stukając w klawisze.
- No i przede wszystkim jak Sakura była wchodziła do budynku to pchły na ścianie w szeregu stawały, a pająki pakowały walizki i się wynosiły.
- Pająki? - zdziwiła się blondynka.
- Sakura nienawidziła pająków. - powiedzieli prawnicy - Kiedyś wyrzuciła całą turę aplikantów, bo wygłupiali się gumowym pająkiem i ją przestraszyli. - dodała Emma.
- Jeszcze nie widziałem, żeby ktoś tak szybko się pakował jak oni. Dała im wtedy do wiwatu. - dopowiedział szarowłosy.
Od Autora:
Miało być wczoraj, ale się nie wyrobiłam. Przykro mi. Nie wiem co sądzić o rozdziale. Jest...Jest inny niż wszystkie, przynajmniej takie mam wrażenie, gdy tak go przeglądam. Trochę nie miałam już weny na niego i końcówka jest taka wymuszona, ale dajcie znać co sądzicie i jak wam się podoba.
Buziaki i miłych wakacji. :*
* Mrozu feat Tomson - Jak nie my to kto?