czwartek, 23 lipca 2015

10. "Yura...to Twój Tata"

    Szła szybkim krokiem przez miasto do budki telefonicznej. Wrzuciła monety i wpisała numer z pamięci. Minął dzień odkąd zniknęła. To co jej wpojono nadal zostało w niej, ale już nie jako jej codzienność, a jako odruch bezwarunkowy. Jeden dzień, a tak wiele zmienił. Jeden dzień, a przewrócił jej świat do góry nogami.
    - Słucham ? - odzywa się męski głos w słuchawce.
    - To Ja.
    - Wszystko w porządku ? Miałaś dzwonić tylko wtedy gdy coś się stanie lub.... - zacina się na chwilę  - powiedziałaś mu.
    - Nie jest najlepiej. Zaczęłam od tego, że jego ojciec nie jest jego ojcem. Potrzebuje czasu, by to wszystko sobie poukładać. - opiera się o ścianę budki telefonicznej. - Jak wyciągnął te akta ?
    - Nie wiem. Musi mieć dobre kontakty. Sasuke zasługuje by wiedzieć.
    - Wiem, ale... boję się. - wzdycha.
    - On też się boi. Szczególnie teraz. Z kim rozmawiasz ? - ostatnie zdanie padło od zupełnie innej osoby.
    Dźwięk przerywanego połączenia jest dla niej przytłaczający.  Nadal opierała się o ścianę budki telefonicznej patrząc na słuchawkę którą trzymała w dłoni. On zasługuje by wiedzieć...

    - Z nikim
    Nie był pewny tej odpowiedzi, ale widział, że lepszej nie odstanie. Usiadł w fotelu na przeciwko biurka Itachi'ego, po czym brat położył przed nim dokument uświadamiający go, że od tej chwili jest współwłaścicielem kancelarii.
    - Tak jak uzgadnialiśmy. Jak będziesz chciał wrócić. Wracasz. Jak nie - rób co chcesz. Twoje życie, twój biznes.
    - Wracam.
    Itachi wyciągnął z szuflady niebieską teczkę 
    - Co robiłeś w CIA ? - przeglądał papiery szukając czegoś.
    - Zdobywanie informacji. A co ty się tak nagle tym zainteresowałeś ? - Coś tu nie gra tak jak powinno.
    Itachi wziął głęboki wdech, zamykając teczkę po czym z rozmachem rzucił nią w Sasuke.
    - Wyjaśnij mi do cholery jak zdobyłeś papiery Sakury Haruno !?
    Sasuke szybko zaczął przeglądać teczkę, która zmieniła tylko kolor, ale nie zawartość. Nie zauważył nawet jak zniknęła ona z domu.
    - Ty masz jedno pytanie. A ja ma ich dziesiątki ! - warknął w odpowiedzi. Rzucając teczkę z powrotem na biurko.
    - Guzik mnie to interesuje. Nie poznasz odpowiedzi do póki nie zamkniesz tego przecieku, który zrobiłeś. Naraziłeś na wielkie niebezpieczeństwo Ją, Yure, Neji'ego i Nane.
    - A co Neji ma z tym wspólnego ?! Chcę wiedzieć gdzie jest moje dziecko ! Moje ! Słyszysz - moje !!!!- wykrzyczał własnemu bratu prosto w twarz wszystkie swoje  emocje. Wszystkie tamy jakie zbudował w sobie przez wiele lat puściły. Zawaliły się niczym domki z kart.
    - Nie wiem! Sakura była w tajnej jednostce CIA. Jej specjalnością jest się chować. Jeśli będzie chciała być znaleziona to ją znajdą. Natomiast jeżeli nie będzie chciała, możesz już nigdy nie zobaczyć ani Sakury ani Yur'y . - ostatnie zdanie wypowiedziane szeptem brzmiało jak by ktoś wykrzyczał mu to w twarz.

    Weszła do pokoju, gdzie siedział Yura od kąd pokazała mu zdjęcie. Nie rozmawiał. Nigdzie nie wychodzi z pokoju, oprócz do łazienki.
    - Yura...
    - Czy na prawdę jesteś moją mamą ?- zapytał przerywając jej.
    Kiwnęła głową.
    - Czy tata mnie zaakceptuje ? - spojrzał na nią swoimi czarnymi oczami.
    - Kochanie wydaje mi się, że o to powinieneś zapytać tatę. On ci powie, ale wiem, że nie tyle co cię zaakceptuje, a pokocha cię tak jak Ja.  - przeczesała dłonią jego czarne włoski.
    - Co to znaczy być w lepszym świecie ? - zapytał po chwili wahania.
    - To kochanie znaczy, że ktoś odszedł od nas. Umarł. To okrutne określenie, ale nie mam zamiaru ukrywać przed tobą rzeczywistości. - wstała z łóżka - Chodź. Zrobimy coś do jedzenia.
    Czarnowłosy zeszedł z łóżka i poszedł za kobietą. Cały czas miał w rączce to zdjęcie.
Kiedy weszli do kuchni Sakura posadziła towarzysza w gotowaniu na blacie.  Otworzyła lodówkę i jak to mówi jej ojciec: Kobieta to cudotwórczyni, z 'nic' potrafi zrobić zupę, drugie danie, sałatkę i deser.
    - Spaghetti ?
    Yura podniósł głowę i spojrzał w jej oczy. Widziała w kącikach gromadzące się łzy. Podeszła powoli do niego i delikatnie starał ociekającą łzę. Chłopczyk natychmiast wtulił się w Sakurę. Na dźwięk płaczu serce jej się krajało i miała ochotę płakać razem z nim, ale wiedziała, że przynajmniej jedno z nich powinno trzymać się w garści. Tej nocy od pomógł jej to teraz przyszła jej kolej pomóc jemu.
    - Nie rozumiem już nic. - wyszeptał kiedy się trochę uspokoił. - Nie wiem czy mój tata mnie zaakceptuje. Nie wiem czy mnie pokocha.
    - Yura. Skarbie. - ujęła jego twarz w dłonie. - Rozmawiałam z wujkiem Itachi'm. Twój Tata szaleje w jego gabinecie. - Otarła kciukiem mokry policzek. - A teraz koniec płaczu ktoś musi wrzucić makaron.

    Stał jakby ktoś wmurował mu stopy w podłogę. To co usłyszał to chyba ostatnie czego się spodziewał.
    - Słucham ? - wyszeptał
    - Sasuke. Musze zadzwonić, żeby uzyskać pozwolenie na przedstawienie ci całej prawdy. - kiedy wpisywał numer telefon został mu wyrwany z dłoni.
    - Gdzieś mam pozwolenia. Chcę wiedzieć. - władczość rodu Uchiha dawała się we we znaki.
    - Już za dużo ci powiedziałem. Jeżeli nie uzyskam pozwolenia od... - urwał zdanie wiedząc, że Sasuke miał zamiar dowiedzieć się kto siedzi za kierownicą - To było sprytne. - uśmiechnął się. - Dopóki nie zadzwonię i nie dostanę zgody - guzik się dowiesz, a to co jest w tych śmiesznych aktach to nawet nie połowa prawdy. Poza tym to nie ode mnie masz się tego dowiedzieć. - odebrał telefon i kontynuował to co robił wcześniej.
    - Witaj Itachi.
    - Witaj Tsunade. Jesteś na głośno mówiącym, ze mną jest Sasuke Uchiha, który chce poznać całą prawdę.
    - Wiesz, że nie łatwo ją znaleźć. Po tym jak Sasuke wyciągnął akta zapadła się pod ziemię. Dobrze, że Hyuga zna ją bardzo dobrze, bo inaczej moglibyśmy jej nie znaleźć.
    - Rozumiem. - spojrzał na Sasuke - Jak tylko będziesz przed nią stała, zadzwoń.
    Włożył telefon do wewnętrznej kieszeni marynarki.
    - Chodź. Pokażę ci twoje biuro.

    - Ja zmywam ! - krzyczał wbiegając do kuchni i stając przy zlewie.
    - Hahahaha. Spokojnie. - postawiła talerze obok zlewu. - Przynieś stołeczek.
    Po chwili chłopiec wrócił z średniej wielkości stołeczkiem, który ustawił przy zlewie i staną na nim. Zaśmiała się perliście z zapału chłopca. Ciekawe czy jak będzie miał szesnaście lat to z takim samym zapałem będzie mył naczynia.odwinęła mu rękawki bluzki i stanęła za nim.  Odkręciła wodę i podała pierwszy talerz razem z gąbką i płynem. Kiedy czterolatek mył naczynia, Ona myła sztućce. Jak tylko skończyli coś podpowiedziało jej, żeby spojrzała na to co się działo za oknem. Na widok czarnego samochodu jej źrenice rozszerzyły się gwałtownie. Natychmiast złapała syna, który niczego nie świadomy wycierał dokładnie rączki w ręcznik. Zaniosła go szybko do sypialni i kazała wejść do szafy.
    - Siedź tu i bądź cichutko. - szepnęła i przymknęła drzwi zostawiając tylko malutką szparę.
    Za paska wyciągnęła broń i stanęła w rogu przy drzwiach. Najciszej jak tylko potrafiła przekręciła wszystkie możliwe zamki. Usłyszała ciche piknięcie co oznaczało, że ktoś wszedł na klatkę schodową. Zamki zaczęły się powoli przekręcać. Odbezpieczyła broń i przygotowała się. Osoba, która otwierała drzwi weszła do środka. Postawiła krok za próg i poczuła przy skroni broń. Zamarła.
    - Sakura. To ja. - powiedział znajomy głos i ujrzała Tsunade, a za nią Hyuga.
    Zabrała broń  i zabezpieczając ją schowała ją za pasek pod bluzkę. Goście weszli szybko do środka zamykając drzwi.
    - Widać, że odruchy ci zostały. - powiedziała wesoło Hinata kładąc szal na fotelu w salonie.
    - Czasem się przydają. - odparła przytulając je obie.
    - Wiesz, że jesteśmy tu bez powodu. - zabrała głos blondynka patrząc Haruno prosto w oczy - On chce wiedzieć...
    - Mamo ? - chłopiec stanął w progu salonu nie pewny.
    Wszystkie oczy skierowały się na niego.
    - Spokojnie Yura. - otworzyła ramiona w które po chwili wbiegł chłopiec.
    Hinata uklękła by być na wysokości jego oczu.
    - Mówiłaś, że jest podobny, ale nie sadziłam, że aż tak. Oczy ma tylko po tobie.
    - Przecież to Uchiha jak się patrzy - stwierdziła w szoku Tsunade - Jeżeli Sasuke się nie zorientował to zaczynam wątpić w to czy dobrze widzi albo w jego inteligencje.
    - Zapewne coś podejrzewał, ale nie miał stu procentowej pewności. - wstała z chłopcem na rękach. - Chce zgody ? - obie kobiety kiwnęły głową - Połącz mnie z nim i czy możecie się nim zająć kiedy my będziemy rozmawiać ? - wskazała "chodzącą kopię Uchihy" 
    Hinata odebrała chłopca różowo włosej, a Tsunade podała jej telefon.

    Wchodzili właśnie  z powrotem do gabinetu Itachi'ego, kiedy zadzwonił telefon. Odebrał nie patrząc kto dzwoni.
    - Itachi Uchiha.
    - Daj mi go do telefonu. - odezwał się tak dobrze znany mu głos.
    - Sakura ? - włączył na głośnik.
    - Nie. Papież.  - warknęła - Daj mi go do tego cholernego telefonu Itachi, albo wygłoszę kazanie na temat sypiania z partnerami z którymi prowadzi się interesy.
- Ja niby sypiam z parterami z którymi prowadzę interesy ? - zapytał zdziwiony starszy Uchiha
- A Veal to święty mikołaj posuwa? - Itachi zachłysną się zimną kawą, która stała na jego biurku. - Dasz mi go do tego cholernego telefonu ?
- Jesteś na głośniku i Sasuke jest tu ze mną. - odpowiedział Itachi patrząc w telefon z typowym dla niego uśmiechem, kiedy kogoś przechytrzył.
- A myślisz, że tego nie wiem ? Itachi proszę cię. Po za tym mógłbyś posprzątać ten papier który leży około twojego biurka.
Sasuke nigdy nie widział, żeby z twarzy Itachi'ego tak szybko odpłynęła krew. Kiedy Itachi otwierał usta młodszy Uchiha szybko zgarnął telefon z biurka i wyłączył głośno mówiący.
    - Sakura...- szepnął.
    - Sasuke. - z pewnego głosu z którym droczyła się z Itachi'm nie było śladu, zastąpił go za to pełen wątpliwości.
    - Muszę wiedzieć.
    - Będę tam za dwie godziny.
    Kiedy rozłączyła się spojrzał na Itachi'ego.
    - Będzie tu za dwie godziny. - szepnął.

    Podając walizkę kierowcy i wsiadając do samochodu nie sądziła, że będzie to tak trudne. Chodziło o to by przeszła przez próg. Niestety strach przed tym co ukrywała tak wiele lat, przed osobą, która była dla niej ważna i jest ważna dla jednej osóbki stojącej obok niej - był ogromny. Nasuwały się pytania, a odpowiedzi kryły się na ostatnim piętrze wieżowca przed którym stała.
    - Raz się żyje. - szepnęła sama do siebie i weszli do budynku.
    Tsunade z Hinatą już od dawna były na górze. Wszyscy wiedzieli, że Ona się pojawi, lecz nikt nie wiedział kiedy. Osoby, które ją sprowadziły wiedziały, że siłą i nerwami nic nie osiągnął tylko musiała wejść tam sama. Te potwory przeszłości nie dało się tak łatwo pokonać.
    Przeszła przez kontrole i podeszła do windy. Kiedy nacisnęła przycisk przywołania windy chłopiec, który trzymał jej rękę ścisnął mocniej. Wiedziała, że się denerwuje. Nawet chyba bardziej niż Ona. Zdawała sobie sprawę, że bał się spotkania z swoim ojcem. Winiła siebie za to, że Yura stracił z nim cztery lata ,ale czuła w głębi serca, że się dogadają. Kiedy winda stanęła na odpowiednim piętrze. Weszli do pomieszczenia gdzie wszystkie ściany były szklane jak cały zresztą budynek. Wiedziała, że Tsunade, Itachi, Hinata i Sasuke już ich zauważyli, ale nikt do nich nie wyszedł.
    Uklękła przed chłopcem, który trzymał jej rękę. Patrząc mu w oczy widziała strach.
    - Skarbie, jeszcze możemy wejść do tej windy i wrócić do domu. - powiedziała uśmiechając się pocieszająco. Chłopiec obejrzał się w stronę osób, które bacznie im się przyglądały. - Nie przejmuj się nimi. Oni zrozumieją.
    - Ale Tata... - powiedział płaczliwym głosem
    - Nie przejmuj się tatą - położyła mu dłoń na policzku - Zrozumie. - powtórzyła.
    - Chce tam wejść. - jego głos był stanowczy, pewny swojej decyzji.
    - Dobrze. Lecz...Jeżeli będziesz chciał wyjść to po prostu powiedz. Wiem, że to może cię przerosnąć. Wiem, że się boisz, ale ja też się boję. - przytuliła chłopca do siebie i szepnęła mu do ucha. - Ktoś kiedyś powiedział, że wszystko się dobrze skończy, a jak nie to znaczy, że to jeszcze nie jest koniec.
    Wstała z kolan i spojrzała jeszcze raz na chłopca. Kiedy kiwnął głową weszli do pokoju w którym czekali na nich. Otwierając drzwi Yura ścisnął mocno jej dłoń.
    - Dobrze, że już jesteście. - powiedziała Tsunade - Neji będzie tu dopiero za 5 godzin. Akurat wszystko wyjaśnimy.
    - Ale zacznijmy od najważniejszej rzeczy. - odezwał się Itachi trzymając w dłoni pilota i naciskając coś na nim. Spod sufity wysunęły się rolety zasłaniające szklane ściany. - Nikt was stąd nie zobaczy. - skierował te słowa do Sasuke, który jak zapatrzony przyglądał się chłopcu uczepionego nogi różowo włosej. - Tsunade. Hinata.
    Kiedy starszy Uchiha wymówił ich imiona od razu zrozumiały intencje i wyszli całą trójką. W gabinecie Itachi'ego zostali tylko Ona, Sasuke i ich syn.
    - Yura ... - szepnęła do chłopca kucając tak by ich oczy były na jednej wysokości - to Twój Tata. - skierowała swój wzrok na Sasuke.
    Chłopiec stanął na przeciwko Sasuke. Mężczyzna zrobił to samo co Sakura. Chłopczyk położył dłoń na jego policzku i spojrzał mu w oczy.
    - Jesteś moim tatą ? - spytał.

Od Autora: Dla jasności Sheeiren Imai została zmieniona na Emme Veal. Taka mała zmiana. Po za tym...Zaczynamy wyjaśniać. W następnym rozdziale wiele stanie się jasne. Gdybyście mogli napiszcie mi co koniecznie chcielibyście wiedzieć. W ten sposób macie gwarancje, że to znajdzie się w tym rozdziale. :) Chciałam też podziękować Blackrose Satomi za wszystko, bo za długo by tu wymieniać... :D . Dziękuję Kochana :* To co do zobaczenia w następnej notce ! :) 

Followers