Poprawiony
Znacie to uczucie jak nagle cały świat przypomniał sobie o twoim istnieniu ? Sakura Haruno właśnie tego doznawała. Przed nią stała Emma Veal, we własnej osobie, chcąc żeby wytłumaczyła jej te nagłówki. Sasuke czekał aż zabierze jedzenie ze sobą do gabinetu. Garra czekał na...sama nie wie na co. Mia stała i starała się zwrócić jej uwagę. Jak się wali to wszystko i po kolei, tak zawsze mówiła Tsunade. Właśnie jeszcze Tsunade ! Miała do niej zadzwonić jak leki się skończą.
- Cisza ! - krzyknęła na cały hol.
Wszyscy umilkli. Sakurze rzadko zdarzało się
wybuchać, a jak już to każdy chciał być wtedy daleko, bardzo daleko. W końcu każdy wiedział,
że Haruno nie okazuje emocji, a w każdym razie nie publicznie i wśród osób
których nie zna. Zawsze opanowana i spokojna, przynajmniej pozornie.
Cisza jaka panowała koiła zmysły prawniczki, jak i poprawiała stan jej cierpliwości. Za to osoby które do tego doprowadziły zamieniły się w słup soli.
Cisza jaka panowała koiła zmysły prawniczki, jak i poprawiała stan jej cierpliwości. Za to osoby które do tego doprowadziły zamieniły się w słup soli.
- Po kolei. Mia, co się stało ? - zapytała.
- Pani Tata będzie tu za godzinę. - powiedziała.
- Jiraiya? Przecież był jak wróciłam z szpitala. - odparła zdziwiona.
- Pani biologiczny ojciec będzie tu za godzinę. - sprostowała Mia.
Haruno nagle pobladła.
- Mia wyproś stażystów. - powiedziała.
Podziękowała Sasuke za jedzenie po czym ustawiła
go w kolejce na windę, na którą czekało trzech stażystów jeszcze. Dzięki ci
Boże, że są tu dwie windy. pomyślała. Zgarnęła szybko czasopisma z podłogi
i położyła koło jedzenia, po czym powiedziała, że zadzwoni jak tylko się
ogarnie z tym wszystkim. Ustawiła Emme obok Sasuke, który był równie zdziwiony jak szatynka. Pożegnała
się z Garrą i dołączył do pozostałej dwójki. Mia weszła do windy i trzymała
przycisk żeby drzwi się nie zamknęły.
- Tsunade mi łeb oberwie jak się dowie, że zostawiłem cię samą. Nie ma
mowy. - powiedział Sasuke.
- Od kiedy ty się jej tak boisz się, co? - Odparowała złośliwie.
Posyłając gniewne spojrzenie.
- Nie zostawię cię z tym chorym na umyśle człowiekiem. - powiedziała
Veal i wyszła krok do przodu w stronę Haruno.
- Em, proszę...Później.- powiedziała Haruno.
- Co się tu w ogóle dzieje ? - zapytał Garra.
Całe piętro było już puste. Spojrzała na zegarek.
Minęło 55 min. Nagle winda obok wskazała że jedzie do góry. Emma, jako jedyna z
całej tej trójki weszła dobrowolnie do windy, po długich namowach. Podeszła do
Garry i pocałowała go mówiąc, że wszystko wytłumaczy jak się
spotkają. Wprowadziła Garre do środka i zagroziła Sasuke, że może siedzieć w
tej cholernej windzie ile chce, ale nie wejdzie na to piętro. Wepchnęła go
także do windy po czym Mia puściła przycisk i drzwi się zamknęły. Stanęła na przeciwko
windy obok i czekała, aż wjedzie na górę. Minęło może z pięć sekund...Pięć
długich sekund, aż drzwi windy się otworzyły. Wyszło pięciu mężczyzn w garniturach,
ustawili się w jednej linii po bokach windy. Na samym końcu wyszedł mężczyzna w
szarym garniturze i czarnej koszuli. Jego różowawe włosy i niebieskie oczy
robiły iluzje człowieka miłego, ale jak każdy wie..iluzja to tylko iluzja.
Mężczyzna podszedł do Sakury po czym dotknął jej policzka, na co ta natychmiast
zareagowała ,odpychając go.
- Nie dotykaj mnie. - wysyczała.
- Dawno nie byłaś w domu. Matka się stęskniła za tobą. Przyjedź na
tydzień może więcej. - powiedział z uśmiechem.
- Mam tu zobowiązania.- powiedziała równie pewnym tonem co on.
- Mężczyzna ? - zadał pytanie.
Sakura przemilczała te pytanie.
- Czego ty naprawdę ode mnie chcesz ? Co ? - powiedziała z jadem, z jakim Sasuke się nawet nie miał okazji
spotkać.
- Jesteś moją córką. Mam prawo cię odwiedzić. Dowiedzieć się co u
ciebie, jak żyjesz....
- Nie wezmę cię pod opiekę prawną. - powiedziała wchodząc mu w zdanie.
Nagle poczuła pieczenie na policzku, przewróciła się na podłogę podpierając się
dłońmi.
- Nie wchodź mi w zdanie !!!- krzyknął.
***
Zjechali windą na sam dół gdzie było pełno osób z
piętra Sakury. Stanął na przeciwko windy. Czekał na moment, aż się otworzą, a z
nich wyjdzie...Sam nie wiedział kogo ma się spodziewać.
Musiał tam wrócić. Musi wiedzieć co się dzieje. Musiał wiedzieć czy
szykować tłumaczenia czy dół w ziemi. Musiał wiedzieć, że Haruno będzie jeszcze
w niego ciskać gromami złości i wiecznego potępienia. Zamknął na chwilę oczy
masując powieki…
- Sasuke ....Hahahahah....Przestań....- jej perlisty śmiech był niczym muzyka dla
jego uszu. Leżąc w parku na kocu wyglądała niczym anioł. Wiatr bawił się jej
włosami porywając je do tańca. Jej oczy, w których można było utonąć na długie
godziny, błyszczały szczęściem. Założył jej kosmyk za ucho, dotykając nim jej
policzka. Niespodziewanie przewróciła go na plecy i usiadła na nim okrakiem.
Jej usta były jak najdelikatniejsza rzecz na całym świecie. Podniósł się do
pozycji siedzącej z nią na kolanach. Pocałunki jakie składała były delikatne,
jak muśnięcie skrzydeł motyla.
Pokręcił głową by odpędzić wspomnienia.
- Mia. - powiedział do kobiety koło niego. - Dlaczego Sakura....
-..oczyszcza całe piętro na wizytę swojego ojca. ? - dokończyła za
niego. Sasuke skinął głową. - Widzisz Sasuke, sama tego nie wiem, ale to dobry
człowiek nie jest i jeżeli jesteś jej ochroniarzem to znajdź sposób żeby tam
wrócić, bo mam złe przeczucia.
- Mam pomysł. - powiedział do Mi'i, gdy zobaczył kobietę sprzedającą
kwiaty po drugiej stronie ulicy.
Szybkim krokiem wyszedł z wieżowca. Wybrał piękne
czerwone róże, tak niezmiernie przypominające Sakurę, bo choć obie są piękne to
mają kolce, przez które można się pokaleczyć, a gdy rozwinął płatki stają się
jeszcze bardziej piękniejsze. Podziękował kobiecie i zapłacił za bukiet czerwonych róż.
Wróciwszy do budynku , napotkał zdziwione twarze
wielu osób.
- Jeżeli masz zamiar zrobić to co myślę , to ona cię zabije bez
wahania. - powiedziała Mia z czającym się śmiechem, gdy przeszedł koło niej.
Stanął na przeciwko windy i czekał aż ta zjedzie na sam dół, bo oczywiście
Haruno wezwała wszystkie windy do góry.
- Opowiadała mi kiedyś o tobie. - powiedziała Mia, stając obok niego.
Spojrzał na nią zdziwiony. - Mówiła mi o mężczyźnie, który wywrócił jej świat
do góry nogami i tak samo się skończyło jaki i zaczęło.
- To Ona odeszła pierwsza. - syknął cicho wchodząc jej w zdanie.
- To dlaczego teraz kombinujesz jak się tam dostać ? - spytała z
ironią w głosie.
- Taka praca. - powiedział pewnie, lecz coś mocniejszego ukuło jego
serce.
- A ja ci powiem, że to niezła wymówka. - wydawało się, że jej mowa
już się skończyła, lecz ona stanęła. Obejrzała się na niego. - Ona się zmieniła. - szepnęła ostatni raz, zakańczając temat i wróciła na
swoje miejsce.
Patrzył tępo na drzwi windy, które po sekundzie
się otworzyły. Ona się zmieniła. Ta myśl huczała mu w głowie. Jak na
złość dla mężczyzny winda poruszała się takim samym tempem jak poprzednio,
czyli irytująco wolno.
Wszedł na piętro z bukietem róż w dłoni i
uśmiechem na twarzy. Wszystkie twarze zwróciły się na niego. Wyjątkiem była różowo
włosa, która leżała na ziemi podpierając się dłońmi. Chyba tego tak
dokładnie nie przemyślałem...
- Ty to...- powiedział mężczyzna w szarym garniturze.
- Sasuke ? - powiedziała z niedowierzaniem zielono oka, kiedy odwróciła
głowę. - Co ty tu robisz ? Powinieneś ...
- Tak wiem...Powinienem być teraz gdzie indziej, skarbie. Pomyślałem,
że kupie mojej dziewczynie kwiaty i przyniosę jej. - powiedział z sztucznym
uśmiechem, udając że nie wie o co chodzi.
Podszedł do Sakury i pomógł jej wstać. Jego wzrok
nie pominął czerwonego policzka. Jej mina wyrażała całkowity szok i
dezorientacje. Za to jej oczy dawały konkretny przekaz : Czy ciebie już całkiem
pogrzało?. Gdy odzyskała równowagę, stanęła przy jego boku. Objął ją w tali, a Haruno
położyła swoją dłoń na jego. Widocznie zamierzała grać w tę grę.
- A więc to ty jesteś tym zobowiązaniem, które trzyma moją córkę
tutaj. - powiedział mężczyzna stojący na przeciw nich.
- A więc to Pan jest ojcem mojej dziewczyny. Bardzo miło Pana poznać.
- powiedział podając dłoń. Mężczyzna uścisną ją cały czas bacznie lustrując
twarz czarnookiego.
- Może przyjedziecie oboje do Konohy. Sakura twój pokój nadal
jest, więc problemu noclegu zostaje rozwiązany. Przyjedziecie sobie na dwa
tygodnie. Odpoczniecie. - jego uśmiech był tak ironiczny ,że gdyby ironia była
wodą, on zmienił by się w fontannę.
- Sasuke może nie będzie...- zaczęła, ale w zadanie wszedł jej Uchiha.
- Z chęcią przyjedziemy.
Gdyby spojrzenia mogły zabijać Sasuke Uchiha już dawno by nie żył.
- To wspaniale oczekujemy was z matką do końca tego tygodnia. -
powiedział zbierając się do wyjścia.
***
Czy Ona właśnie śni ?To jest jakiś chory koszmar? Czy Uchiha zawsze musi odstawić jakiś numer? Nadal stała w tym samym miejscu
analizując całą sytuacje sprzed chwili. Jej ojciec już zjechał windą, a
pracownicy wrócili do swoich zajęć. Wszystko toczyło się normalnym rytmem, gdyby
nie to, że w głowie różowowłosej właśnie rozgrywała się bitwa. Między tym żeby
zaraz jednego z Uchihów nie wdeptać w podłogę szpilkami, a wróceniem do
gabinetu głęboko oddychając. Nie wątpliwie to drugie przegrywało. Spojrzała na
Uchihe który bez niczego rozmawiał z Deidarą. Gdy blondyn zobaczył z jaką chmura
gradową nad głową patrzy jego szefowa, zamilkł.
- Coś ty powiedział mojemu ojcu ?! - bez wątpienia słuchać ją było
wszędzie. Każdy zamarł. Haruno swoim spojrzeniem w każdego ciskała gromami
złości.
- Musiałem wrócić, by wiedzieć że nic ci nie jest. Taka praca - wzruszył ramionami - Po za
tym możemy wejść do twojego gabinetu niż rozgrywać tę scenkę tutaj. -
powiedział z stoickim spokojem, patrząc na nią. W jego oczach nie było nic
prócz głębokiej czerni.
- W nosie mam twoje zdanie! Czekaj! Puść mnie ty egoisto ! - krzyczała
gdy Uchiha bez ceremonialnie podszedł do niej i przerzucił ją sobie przez
ramie. - Słyszysz, co ja do ciebie mówię !? Masz mnie puścić ! Ale już ! Uchiha, puszczaj ! - uderzała na przemian pięściami w jego plecy
Wszedł do jej gabinetu, postawił ją i zamknął
drzwi. Haruno już szła żeby zaraz wygłosić swoje pełne jadu kazanie, lecz nie
pozwolił jej na to. Gdy była już wystarczająco blisko złapał ją za ramię i
przycisnął do ściany jedną rękę opierając się o nią i pochylając się nad zielonooką. To był jedyny kawałek muru wolny od jakiegokolwiek dyplomu.
- Co ty robisz? - szepnęła, gdy osunął włosy zasłaniające jej czerwony
policzek.
- Co to jest ? - warknął, przejeżdżając kciukiem po zaczerwienionym
miejscu, zostawiając gęsią skórkę na jej skórze.
- Nie wiesz, co to policzek ? -
zapytała udając zdziwienie. - Uchiha jak cię przepuścili w szkole do następnej
klasy ?
- Nie pytam się co to jest policzek. Pytam się co to jest to czerwone.
- warknął ostro w jej stronę. Haruno odwróciła głowę w stronę szklanej ściany,
za którą można było zobaczyć szczyty wieżowców. - Kto to zrobił ? - syknął.
Prawniczka obróciła gwałtownie głowę w jego
stronę.
- A co cię to interesuje ? - odparła patrząc prosto w jego chłodne
spojrzenie.
- A czemu nie ? - jego twarz nadal pozostawała bez mian, lecz była
pewna, że wewnątrz toczy ze sobą zawziętą wojnę.
- Bo nie jestem to Sakurą, której mówiłeś, że jest dla ciebie całym
światem ! - wypaliła - I zostaw mnie ! - krzyknęła odpychając go. Jego twarz
wyrażała szok, lecz tak samo jak przyszło tak samo szybko poszło.
- To Ty mnie zostawiłaś ! - jego gniew był widoczny i w jego oczach
jak i słowach.
- Wynocha Uchiha ! Nigdzie ze mną nie jedziesz ! Nie pojedziesz do
żadnej cholernej Konohy ! - wskazała palcem drzwi.
Spojrzał na nią jeszcze zszokowany. Po jej
policzku potoczyła się jedna łza. Jedna nieskazitelna łza, która po przebyciu
policzka, kącika ust i brody rozbiła się na ciemnych panelach. Tak szybko jak
pojawiło się u niego zszokowanie tak szybko powrócił normalny chłodny wyraz twarzy.
Wyszedł trzaskając drzwiami, a następne co usłyszała to jak wsiada do windy.
- Sasuke, odejdź. Tak będzie dla nas lepiej. - powiedziała szeptem
patrząc na liście którymi poruszał wiatr. Jego oczy były pełne zdziwienia i nie
dowierzania.
- Sakura ...- zaczął, ale nie dane było mu skończyć.
- Odejdź i nie utrudniaj nam tego.
- Dlaczego teraz, kiedy nauczyłaś mnie kochać, nauczyłaś mnie czuć,
ufać drugiej osobie i uzależniałaś mnie od siebie, ty odchodzisz ? Kim On jest
!? - jego głos z każdym słowy rósł stopniowo.
Pochyliła głowę i patrzyła w wodę w fontannie która odbijała jej
twarz. Patrzyła na odbicie Sasuke i jego oczy. Ta głęboka czerń pełna niedowierzania, zranienia, braku zaufania komukolwiek w przyszłości i bólu.
- Nie ma żadnego innego, Sasuke. - wyszeptała, a jej mała łza spłynęła
po policzku po to by zakłócić idealny stan wody.
- To dlaczego odchodzisz ? Dlaczego zostawiasz mnie, Sakuro ?.....
Głęboki krzyk wyrwał jej się z gardła i upadła na
kolana w swoim gabinecie. Czuła ból jaki wywołało uderzenie, ale czuła też jak
kolejne wspomnienie związane z nim wróciło z wielkim bólem. Tu ciężko jest
powstrzymać wspomnienia z nim, a tam będzie niemożliwym by powstrzymać
wspomnienia z tamtego miejsca.